– Rząd polski może zostać za chwilę wmanewrowany w nieuzasadnione wydatkowanie 900 mln zł na lotnisko w Radomiu. Nie wykluczamy zgłoszenia tego do prokuratury, żeby sprawdziła, czy nie zachodzi podejrzenie zniekształcenia rzeczywistych danych celem faworyzowania koncepcji portu radomskiego – mówią wiceprezesi podwarszawskiego portu, Marcin Danił i Piotr Okienczyc. W rozmowie z Rynkiem Lotniczym opisują wędrówkę prezesa PPL-u po urzędach, opowiadają również o ewentualnym wstąpieniu na drogę sądową przeciwko spółce. Dementują także pogłoski o obostrzeniach środowiskowych w Modlinie. – Ludzie opowiadali, że orły, które tutaj latają, zaatakują samolot, bo pomylą go z wrogiem. Wszystko można powiedzieć – przekonują.
Emilia Derewienko, Rynek Lotniczy: Przyszłość lotniska w Modlinie jest związana z zamknięciem Chopina i budową Centralnego Portu Komunikacyjnego. Co stanie się z Modlinem do 2027 i po 2027 roku?Piotr Okienczyc, wiceprezes zarządu Portu Lotniczego Warszawa-Modlin ds. operacyjnych: Od wielu lat mówimy, że Modlin może być lotniskiem przesiadkowym. Mamy miejsce na nową infrastrukturę, można ten port rozbudowywać bez dużej ingerencji w obszarze miejskim. Ci, którzy będą się przesiadać, nie wchodzą i nie wychodzą na lotnisko, tylko wychodzą i odlatują. Proponowaliśmy naturalne przeniesienie ewolucyjne ruchu z Chopina do Modlina przy założeniu, że Chopin będzie kiedyś się zmniejszał.
To, że planowane jest powstanie CPK, nie zmienia faktu, że dalej Modlin jest według nas najlepszym rozwiązaniem jako lotnisko komplementarne. Jesteśmy jedynym w Polsce lotniskiem low costowym, skoncentrowanym na tym od samego początku, przystosowanym infrastrukturalnie do spełniania oczekiwań tanich linii. CPK ma być z kolei zbudowany dla drogich linii, z bogatą ofertą wysokiej marki. Potrzebne jest więc lotnisko dla linii niskokosztowych modelu point-to-point, jakiego oczekują Europejczycy. Lotniska hubowe mają sens, kiedy pasażerowie są przewożeni na inne kontynenty. Dlatego projekt CPK nie jest dla nas zagrożeniem, a może nawet nam pomóc, skanalizuje do nas ruch niskokosztowy. Potrzeba nam tylko, żeby rozwijać to teraz, a nie czekać na doinwestowanie, bo nie będzie w co.
Co z koncepcją duoportu? Ona może powrócić, jeśli opozycja dojdzie do władzy.Marcin Danił, wiceprezes zarządu ds. korporacyjnych: Zawsze byliśmy gotowi na duoport. Rozbudowa Modlina jest najłatwiejsza, bo wszystko tutaj jest, infrastruktura, rezerwy pod rozbudowę, lotnisko akceptuje ponad 80% okolicznych mieszkańców, pozytywnie się o nim wypowiadając. Duże lotniska rozwijają się wokół dużych linii narodowych oraz wokół aliansów. CPK będzie hubowy, my będziemy tani w lataniu z punktu A do punktu B.
P.O.: Przy dyskusji o duoporcie Modlin był brany pod uwagę jako drugie lotnisko, obsługujące ruch czarterowy i niskokosztowy. Kiedy po 2005 roku powstawały projekty – przypominam, że robił to PPL – wszystko było tworzone w tym właśnie duchu, aby wyciągnąć low costy z Lotniska Chopina. I ten pomysł się sprawdził.
Jakie są obostrzenia środowiskowe względem Modlina?P.O.: Otrzymaliśmy decyzję środowiskową – 10 lat temu zgłosiliśmy się do firmy Arup, która powiedziała nam, że nigdy w życiu jej nie dostaniemy – zgłosiliśmy się do innej firmy i ją mamy. Prowadzimy stały monitoring, jako jedyni mamy radar dla ptaków – mamy jeden z najniższych wskaźników kolizji z ptakami w Polsce, niższy nawet niż średni podawany przez ULC. Z badań wynika, że zwierzętom nie przeszkadza lotnisko w Modlinie, w dobrej kondycji jest chociażby kolonia nietoperzy. Dbamy oczywiście o to i wiemy, co mamy robić. Nie ma żadnych problemów środowiskowych.
Mgły i gorsza pogoda występują – jak na wszystkich lotniskach w Polsce. Ostatnio z tego powodu wylądowały u nas, zamiast na Okęciu, trzy samoloty PLL LOT. Ilość naszych przekierowań na inne lotniska jest na poziomie 0,29%, a więc są to liczby marginalne. Mamy poziom ILS w kat. II, jedynie Lotnisko Chopina ma wyższą kategorię. Jednak koszt utrzymania takiego urządzenia nie jest zawsze opłacalny.
Odnośnie do obszaru ograniczonego użytkowania, mamy pojedyncze wykroczenia. Pracujemy z PAŻP-em nad analizą procedur startów i lądowań, żeby przeprojektować to jak to jest możliwe i wyeliminować ten sporadyczny temat. Nasz obszar ograniczonego użytkowania jest jednym z mniejszych w Polsce. Z monitoringu i badań hałasowych wynika, że nie mamy praktycznie przekroczeń. Obszar ograniczonego użytkowania zawiera dwa elementy: kwestie odszkodowań i ograniczenia inwestycji, co ludzie niekoniecznie chcą mieć na swoim terenie. Chcemy, aby on minimalnie ingerował w kwestie społeczne. Ludzie opowiadali, że orły, które tutaj latają, zaatakują samolot, bo pomylą go z wrogiem. Wszystko można powiedzieć.
Lotnisko w Nowym Dworze Mazowieckim planowali Polacy przed II wojną światową. Później Niemcy je rozwinęli. To, że nie da się go rozbudować i tam latać, to jest mit.
Skoro nie ma w Modlinie problemów środowiskowych, dlaczego ciągle o nich słyszymy, nawet z ust polityków?P.O.: Wiele słyszymy o analizach, na które powołuje się rząd, ale nigdy ich nie widzieliśmy. Słyszeliśmy też teorie, że skoro schodzą się trzy rzeki, to działa to na naszą niekorzyść. Dlaczego w takim razie buduje się lotniska nad morzami? Powiedzieć można wszystko. My jednak jesteśmy stale na miejscu i widzimy, co faktycznie się dzieje.
M.D.: Wszystko badamy. Mamy ustawione urządzenia, które badają głośność i poziom hałasu na tle innych dróg, współpracujemy z ornitologami, specjalistami od owadów – na bieżąco analizujemy wpływ lotniska na środowisko. Mamy również jako jedyni specjalistyczny radar do badania przelotów ptaków, prezent od Zielonych, który oczywiście używamy. Lotnisko oddziałuje negatywnie na środowisko głównie w zakresie hałasu oraz przyrody ożywionej. Badania wskazują, że jesteśmy poniżej wyznaczonych norm w obydwu zakresach i posiadamy spory zapas.
Nie robiliśmy nowej decyzji środowiskowej, bo nie wiedzieliśmy, czy robić dużą czy małą w kontekście planowanych inwestycji. Czekaliśmy, a potem usłyszeliśmy i przeczytaliśmy, że mamy złą decyzję. Na dzień dzisiejszy wykonujemy około 50 operacji lotniczych dziennie. Chcemy oczywiście rozszerzyć liczbę operacji do 130 operacji i jesteśmy w trakcie przygotowywania dokumentacji.
Nie chcecie prostować tych informacji na bieżąco?M.D.: Chcemy. Zaczynamy prostować te nieprawdy bardzo aktywnie, staramy się wyjaśniać jak naprawdę wyglądają fakty i udzielać informacji w mediach, wszędzie, gdzie tylko można.
P.O.: W Modlinie dobiegła właśnie końca czterodniowa kontrola ULC-u, która jest kontrolą planowaną po roku od otrzymaniu europejskiego certyfikatu przez lotnisko. Była ona kompleksowa, włącznie z nawierzchniami i zakończyła się wynikiem pozytywnym, bez żadnych nieprawidłowości. Byliśmy jednym z dwóch lotnisk w Polsce, które przeszły tę kontrolę. Kiedy słyszę te rzeczy powtarzane w mediach, nie wiem jak zareagować. Taka kontrola potwierdza wszystkie normy i to, że idziemy w dobrym kierunku.
Czy przewidujecie jakieś konsekwencje prawne wobec prezesa Szpikowskiego?M.D.: Prawnicy przygotowują nam scenariusz odnośnie do tego, co możemy zrobić. Nie wykluczamy wejścia na drogę sądową. Chodzi przecież o działanie na szkodę spółki czy naruszenie dóbr osobistych. Mamy do czynienia z kompletnie dla nas niezrozumiałą sytuacją, kiedy to jeden z udziałowców podaje nieprawdziwe informacje pokazujące lotnisko w negatywnym świetle oraz różnymi pokrętnymi sposobami blokuje plany inwestycyjne i rozwojowe portu.
P.O.: PPL jest współwłaścicielem lotniska w Modlinie i ten właściciel ma pewne prawa, ale niekoniecznie zawsze się w nich mieści. Dlatego też poprosiliśmy prawników o przeanalizowanie tej sytuacji.
W wypowiedziach prezesa Szpikowskiego jest dużo powoływania się na analizy, których nie widzieliśmy. W kontekście porównania Modlina z Radomiem, mieliśmy dostać raport, a dostaliśmy prezentację multimedialną, która jest podobno raportem. Później czytamy kuriozalne sformułowania, że 3 mln przepustowości jest lepsze niż 9 mln.
M.D.: Widać, że prezes Szpikowski ma jeden cel – zamknąć lub nie pozwolić na rozwój lotniska w Modlinie. Ostatnio PPL napisał nawet pismo do ULC-u, że ULC źle bada naszą infrastrukturę lotniskową, bo w rzeczywistości jest gorzej, niż instytucja stwierdziła. Dochodzą do nas informacje, że prezes Szpikowski próbuje wykorzystać wszelkie możliwe sposoby i urzędy aby nam zaszkodzić, włącznie z Sanepidem – twierdząc, że w Modlinie jest za dużo ludzi w przeliczeniu na metr kwadratowy i powinno się zamknąć lotnisko. W tej sytuacji możemy dementować lub próbować sądownie powstrzymać te pomówienia.
Prezes Polconsultu, Ryszard Zaremba, powiedział, że raport Arupa jest nierzetelny i obarczony kilkoma kardynalnymi błędami. Cytując, jest to praca wykonana przez Jasia, studenta 1 roku studiów, który oddając taką pracę nie zaliczyłby jej. Brakuje oceny ryzyka tego przedsięwzięcia, np. co, jeśli nikt za wyjątkiem narodowego przewoźnika nie będzie chciał latać z Radomia? Podział ruchu, wydumany, naciągany i niezgodny z prognozami szczególnie w zakresie rozwoju linii niskokosztowych. Błędne założenia niezbędnych inwestycji do najwyższego kodu obsługi pasażerskiej wg IATA skutkują nieuzasadnionym „nadmuchaniem” kosztów. Stoimy przed sytuacją, w której rząd polski może zostać wmanewrowany w nieuzasadnione wydatkowanie 900 mln zł na lotnisko w Radomiu. Nie wiem, czy nie zgłoszę tego do prokuratury, żeby sprawdziła, czy nie zachodzi podejrzenie zniekształcenia rzeczywistych danych i analiz celem faworyzowania koncepcji portu radomskiego, co przyczyni się do nieefektywnego i logicznie nieuzasadnionego wydatkowania środków publicznych na ten projekt. I mówię to z pełną obywatelską odpowiedzialnością. Zaczynamy żyć w matriksie i zaczyna nam się wmawiać, że Radom leży bliżej od Warszawy niż Modlin i wybór tego lotniska będzie lepszy i dogodniejszy dla mieszkańców Warszawy. Zastanawiam się, dlaczego eksperci jeszcze nie „rozjechali” w pył tej merytorycznie błędnej i przeczącej logice koncepcji?
Czy weszlibyście na drogę sądową ze Szpikowskim czy z PPL-em?
P.O.: Z PPL-em. Prezes Szpikowski jako reprezentujący instytucję, wypowiada się w stosunku do spółki, w której ma udziały, więc stawia nas w złym świetle. Jednak pójście na wojnę ze wspólnikiem to jest ostateczność. Liczymy, że uda się wypracować kompromisowe rozwiązanie dla przyszłości lotniska.