W związku z kolokwialnie rzecz ujmując zapychaniem się Okęcia, PPL chce szybko zbudować lotnisko w drugim co do ilości mieszkańców mieście Mazowsza, żeby przerzucić tam część ruchu. Jednak po informacjach przedstawionych na wczorajszej konferencji jest jeszcze więcej pytań o tę inwestycję niż rozwiania wątpliwości.
3 mln pasażerów rocznie, 70 operacji dziennie, lotnisko działające całą dobę – to slajdowa rzeczywistość lotniska w Radomiu, jaka ma się ziścić już niebawem, za kilkanaście miesięcy.
Będzie dobrze – albo i nieIreneusz Kołodziej z ARUP stwierdził, że liczy na zakończenie większości inwestycji zapewniających dogodny transport z aglomeracji stołecznej do Radomia jeszcze przez uruchomieniem lotniska. Jednak na slajdzie prezentacji, gdzie przedstawiano daty oddania do użytku tras, jedynie przy południowym odcinku obwodnicy Warszawy widniał 2020 rok.
Przy reszcie inwestycji daty znajdowały się w przedziale 2021-2025 rok. Lotnisko przypomnijmy, ma zaś rozpocząć działanie w listopadzie 2020 roku. W samym Radomiu droga Wojska Polskiego bezpośrednio prowadząca do Sadkowa ma zostać oddana tuż przed otwarciem portu. To „wąskie gardło” inwestycji PPL-u . Wystarczy jakieś opóźnienie budowy, a o to nietrudno, i dostanie się do portu, będzie stanowić wyzwanie.
– S7 planowane na 2021 rok tylko poprawi dojazd. Połączenie drogowe Warszawy z Radomiem jest zapewnione już teraz. Aleja Wojska Polskiego zostanie najpierw wyremontowana, a dopiero potem miasto dobuduje nowe pasy ruchu. W najgorszym wypadku w momencie otwarcia lotniska będziemy mieli wąski, ale nowy dojazd. Po kilku miesiącach droga zostanie otwarta w pełni. Co do kolei, to wiemy o długiej historii tej inwestycji i opóźnieniach, jakie tam występują, ale prace są monitorowane, a harmonogramy są aktualizowane. Data otwarcia zmodernizowanej linii w 2021 roku jest cały czas utrzymana – tłumaczył Kołodziej. Warto przy tym zauważyć, że prace nad szybkim połączeniem Warszawy z Radomiem za pomocą linii nr 8 trwają już od osiemnastu lat. Pierwotny termin wyznaczony na 2011 rok już dawno został przekroczony.
Przetarg na pasZ sali padło pytanie o newralgiczny przetarg na budowę pasa startowego. Bez jego rozbudowy nie ma szans, by w Sadkowie lądowały samoloty kodu C – takie jak boeing 737 czy airbus A320. Pierwsza procedura przyniosła jedną ofertę znacznie przekraczającą budżet założony przez inwestora. – Do pierwszej połowy marca doprecyzujemy specyfikację na podstawie pytań oferentów. Wtedy ogłosimy przetarg i spodziewamy się do czerwca wyłonić wykonawcę – deklarował Michał Nawrotny z PPL-u.
Najważniejszą jednak kwestią jest, na ile zwiększony został budżet na rozbudowę pasa. Bez tego nawet najlepiej napisana specyfikacja może nie pomóc. Ostatnio oczekiwania PPL-u
rozminęły się z ofertą wykonawcy o 200 mln złotych.
Trwają negocjacje?Prezes PPL-u zapytany o rozmowy z przewoźnikami, którzy mieliby latać z Radomia, uśmiechnął się tajemniczo i stwierdził, że co innego przedstawiciele linii lotniczych mówią oficjalnie, a co innego w rozmowach bezpośrednich. – Nie martwię się o chętnych do realizowania połączeń z Radomia – z pewnością siebie skwitował Szpikowski.
Jeżeli rzeczywiście trwają rozmowy z konkretnymi firmami, a już powinny, to rodzi się podstawowe pytanie. Od momentu rozpoczęcia rozmów do otwarcia połączenia mija wiele miesięcy. Mniej więcej półtora roku. W takim razie jak można teraz prowadzić wiążące rozmowy, tworzyć analizy potoków pasażerskich oraz obliczać rentowności połączeń przy niepewności co do dojazdu do lotniska? Przewoźnik musi wiedzieć, w jaki sposób i w jakim czasie potencjalny klient dostanie się do portu. Teraz ma do czynienia z wizjami.
W tej chwili poza godzinami szczytu z centrum Warszawy do Sadkowa jedzie się samochodem od niecałych dwóch godzin do dwóch i pół godziny. Połączenie pociągowe, przecież nie bezpośrednie do lotniska, zajmuje podobny czas. A trzeba przecież dostać się na dworzec w Warszawie, a potem z dworca w Radomiu do lotniska. Takie są realia.
Czarnowidztwo czy przewidywanieOczywiście wszystko ma się zmienić, ale zgodnie z planem nastąpi to dopiero po otworzeniu lotniska na sezon zimowy 2020/2021. A to tylko plan. Czy przewoźnik weźmie na siebie ryzyko otwarcia połączenia z Sadkowa, do którego może się okazać, że nie ma praktycznie dojazdu?
W 2021 roku może to wyglądać tak. Pasażer wylatujący z Radomia czarterem o 6:00 rano będzie musiał wyruszyć z Warszawy około 2:00 w nocy. Lecący rejsem gdzieś do Europy o 19:30 w piątek będzie musiał wydostać się z zakorkowanej stolicy i pojechać zatłoczoną S7. Na miejscu może się okazać, że ostatnia prosta do lotniska – aleja WP – jest jeszcze w remoncie i jest na niej korek. Kolej dalej nie będzie zmodernizowana.
To nie jest czarnowidztwo. Nie jesteśmy potentatem w kwestii terminowego oddawania inwestycji. Do dzisiaj są realizowane prace na drogach, które miały być gotowe na Mistrzostwa Europy w 2012 roku. A drogi są tą działką infrastrukturalną, w której dzieje się najwięcej. Kolej ma swoje permanentne problemy i
liczba opóźniających się inwestycji rośnie, nie maleje. Tak samo, jak same opóźnienia. Czy PPL bierze to wszystko pod uwagę? Nie wiadomo. Jednak znając rynek, należy założyć, że przewoźnicy o tym wszystkim wiedzą i użyją jako argumentu w negocjacjach z Portami Lotniczymi.