W Wigilię tureckie linie Southwind Airlines zainaugurowały rejsy między Stambułem a Mińskiem. Bezpośrednie połączenie lotnicze ma być nowym powietrznym szlakiem przemytu imigrantów na granice z Polską i Litwą. Działania operacyjne tureckich linii lotniczych, które powiązane są z rosyjskim odpowiednikiem Nordwind miały być stworzone na Kremlu.
W listopadzie 2021 roku Polska mierzyła się z problemem niekontrolowanego napływu na wschodnią granicę imigrantów z państw trzecich, którzy za wszelką cenę chcieli nielegalnie przekroczyć „zieloną granicę” między Białorusią a Polską. Rosja we współpracy z białoruskimi władzami wykreowała narrację, że obcokrajowcy z państw afrykańskich, Bliskiego i Środkowo Wschodu, wykupując w białoruskim biurze podróże, będą mogli swobodnie przekroczyć granicę z Polską i przedostać się na terytorium Unii Europejskiej.
Według ówczesnego zimowego rozkładu lotów, do Mińska realizowanych było ponad 50 operacji tygodniowo z krajów Bliskiego Wschodu. Do mińskiego portu lotniczego zaczęły przylatywać samoloty z Antalyi, Bagdadu, Bejrutu, Damaszku, Dubaju, Erbilu, Ras Al-Chajmy oraz Stambułu. Niektóre rejsy w celach „turystycznych” służyły dowożeniu pasażerów na Białoruś, którzy później próbowali nielegalnie sforsować unijną granicę. Działania polskiej dyplomacji doprowadziły do zaprzestania oferowania przez linie lotnicze rejsów do Mińska, gdyż Unia Europejska zagroziła nałożeniem surowych sankcji. Kilka miesięcy później dyrektor syryjskich linii lotniczych Cham Wings w rozmowie z Rynkiem Lotniczym, w trakcie Arabskich Targów Turystycznych, zarzekał się, że
prywatne linie lotnicze z Syrii przewoziły do Mińska wyłącznie studentów.
Powtórka z „rozrywki”?
Skutkiem wojny w Ukrainie są nałożone na atakującego (Rosję) unijne sankcje. Na działaniach Kremla najbardziej ucierpiały rosyjskie linie lotnicze, które nie mogą wlatywać w unijną przestrzeń powietrzną, a to oznacza, że przewoźnicy zarejestrowani w Federacji Rosyjskiej zobowiązani są nadkładać trasy lotów w przypadku rejsów do niektórych destynacji, m.in. Turcji.
W podobnej sytuacji są narodowe linie lotnicze z Białorusi, Belavia, choć w tym przypadku Unia Europejska nałożyła sankcje jeszcze wcześniej. Działania Brukseli spowodowane były zmuszeniem przez białoruskie władze pilotów boeinga 737 Ryanaira, lecącego z Aten do litewskiego Wilna, do wylądowania w Mińsku, aby wyprowadzony z samolotu został białoruski opozycjonista.
Southwind Airlines to turecki czarterowy przewoźnik lotniczy z bazą w Antalyi, który został założony krótko po wybuchu wojny w Ukrainie, aby wozić Rosjan do tureckich kurortów nad Morzem Śródziemnym. Linie powiązane są z rosyjskimi liniami lotniczymi Nordwind Airlines z siedzibą w Moskwie, które użyczyły tureckiemu przewoźnikowi zarówno swoje samoloty, jak i część swojej załogi. Właścicielem Nordwind Airlines jest biuro podróży Pegas Turistik, którego właścicielami są Rosjanie o tureckich korzeniach. Co ciekawe, „specjalna operacja” Rosji w Donbasie nazwana była tak samo, jak tureckie linie lotnicze.
– Takie rozwiązanie może budzić uzasadnione wątpliwości polityczne i przede wszystkim etyczne, natomiast z punktu widzenia biznesowego i prawnego ma sens. Pegas Touristik to duży tour operator, który dzięki takiemu manewrowi utrzymał pozycję na bardzo silnym rynku turystyki zorganizowanej z Rosji do Turcji – powiedział w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego.
Nowy szlak przemytu?
W Wigilię Southwind Airlines zainaugurowały bezpośrednie rejsy między Stambułem a Mińskiem.
Zdaniem niemieckiego portalu Bild, który powołuje się na wewnętrzne ustalenia polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, loty tureckiego przewoźnika na Białoruś są nowym szlakiem przemytu imigrantów do Unii Europejskiej. Połączenia lotnicze między Stambułem a Mińskiem są w pełni komercyjne, a ceny przelotów w jedną stronę zaczynają się od 150 euro. Do końca sezonu zimowego linie planują łączyć Stambuł z Mińskiem czterema lotami w tygodniu. Pierwszą, jak i drugą operację wykonał boeing 737 MAX 8 (TC-GRO). Z niewiadomych przyczyn samolot nie wleciał bezpośrednio w przestrzeń powietrzną Białorusi z Polski. Po przelocie nad Polską samolot przeleciał przez niebo Litwy i Łotwy. B737 wleciał później w przestrzeń powietrzną Rosji, aby ostatecznie znaleźć się w Białorusi.
– Southwind lata jednak także do Europy, wożąc turystów do Turcji, i jej model biznesowy nie budzi żadnych wątpliwości. Linie obsługujących podobne trasy jest wiele. Białoruś to mniejszy rynek niż Rosja, natomiast niewątpliwie jest potencjał na loty turystyczne do Stambułu z Mińska, tym bardziej że Southwind może je obsługiwać po nieco krótszej trasie niż Belavia. Nie jest wykluczone, że loty będą wykorzystywane przez migrantki i uchodźczynie lecące do Unii przez Białoruś, natomiast z pewnością jest też po prostu uzasadnienie biznesowe dla tych lotów – wyjaśnia Sipiński.
Najważniejsze jest jednak to, że tureckie linie nie są ograniczone unijnymi sankcjami i mogą realizować operacje przez przestrzeń powietrzną Unii Europejskiej. Loty Southwind trwają około trzech godzin. Belavia, który również oferuje loty Mińsk – Stambuł zmuszone są latać trasą okrężną przez Rosję. Skutkiem tego jest czas trwania lotu. Przed nałożeniem sankcji takie rejsy trwały dwie godziny, podczas gdy obecnie realizacja jednej operacji lotnicze między Białorusią a największym miastem Turcji wynosi prawie sześć godzin! Trwające dłużej loty powodują wzrost kosztów operacyjnych. Belavia latała kiedyś do Stambułu dwa razy dziennie; obecnie linie oferują trzy lub cztery rotacje tygodniowo.
Na pewno nie można całkowicie wykluczyć, że biznes i polityka przenikają się w rosyjskim lotnictwie i branży turystycznej. – Jeśli okazałoby się, że linie (nawet bez takiego planu) są wykorzystywane przez białoruski reżim, mogłyby stracić dostęp do europejskich rynków, w tym bardzo lukratywnych tras z Niemiec do Turcji. Jeśli tour operator – który szybko został usunięty z linii amerykańskich sankcji – myśli o biznesie, to nie będzie chciał podjąć takiego ryzyka – zaznaczył analityk.