Świat nauki jednoznacznie wskazuje na potrzebę zmian, jeżeli chcemy ograniczyć ocieplanie się klimatu. Zmiany te tyczą się nie tylko działania państw, ale i poszczególnych osób. Lotnictwo również stało się obiektem debaty. Jednym z postulatów, który się w niej pojawia, jest kwestia programów lojalnościowych. Czy powinny zostać zakończone, by nie zachęcać podróżnych do „nabijania mil”?
Pod koniec 2018 roku powołany przez ONZ Intergovernmental Panel on Climate Change, Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu, którego zadaniem jest wspomaganie rządów państw w zrozumieniu zmian klimatycznych, zaprezentował raport, z którego jasno wynika, że celem ludzkości powinno być zatrzymanie wzrostu średniej temperatury na świecie na progu 1,5°C. Sytuacja, którą obecnie mamy jest spowodowana wzrostem o 1°C względem epoki sprzed rewolucji przemysłowej.
Dokument podkreśla istotne różnice w skutkach zmiany klimatu, jakie przynieść może przekroczenie poziomu 1,5°C w porównaniu z sytuacją, w której nie zostanie przekroczony. Przykładowo, przy zatrzymaniu wzrostu temperatury na 1,5°C średni poziom morza podniesie się do 2100 roku o ok. 10 cm mniej, a prawdopodobieństwo całkowitego zaniku lodu arktycznego latem będzie aż 10 razy mniejsze niż przy ociepleniu o 2°C. Wzrost temperatury o 2°C przyniesie niemal całkowitą zagładę raf koralowych, podczas gdy ambitniejszy cel 1,5°C pozwoliłby uchronić 10-30 proc. tych ekosystemów.
Kolejne raportyW sierpniu IPCC opublikował kolejny raport. Stwierdza on, że wszelkie działania mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych oraz skutków globalnego ocieplenia będą zdecydowanie niewystarczające, jeśli szybko nie wprowadzimy drastycznych zmian w sposobie, w jaki wykorzystujemy Ziemię i jej zasoby. Tyczy się to nie tylko międzynarodowych instytucji czy korporacji, ale i codziennych decyzji pojedynczych ludzi.
Wpisują się w to wnioski ekspertyzy, jaką na zlecenie Komisji ds. Zmian Klimatu wykonał Imperial College London. Wiele z nich dotyczy lotnictwa. Postuluje się między innymi wprowadzenie opłat za częste podróżowanie samolotami. Jak wyliczają eksperci, w Wielkiej Brytanii 15 proc. populacji jest odpowiedzialne za 70 proc. lotów.
Potrzebna korekta polityki linii?Przyjrzyjmy się pierwszej z brzegu ofercie programu dla stałych klientów.
Status Frequent Traveller to Twoja przepustka do świata przywilejów osób często podróżujących. Jako Frequent Traveller przez co najmniej dwa pełne lata możesz cieszyć się korzyściami, które sprawią, że podróżowanie będzie przyjemniejsze. Korzyści te oferowane są nie tylko przez Lufthansa Group i partnerskie linie lotnicze programu Miles & More, lecz także przez Star Alliance. (…) Aby osiągnąć status, potrzebujesz co najmniej 35,000 mil statusowych lub 30 segmentów podróży w ciągu jednego roku kalendarzowego.Korzyści z uczestnictwa w programie są nie byle jakie. Oprawa w klasie biznes, wstęp do saloników, wyższe limity bagażu czy nieograniczona ważność mil premiowych. Dla kogoś, kto musi często podróżować, są to oczywiste przywileje.
Raport Imperial College London sugeruje dodatkowe opodatkowanie ludzi, którzy teraz uczestniczą w tego typu programach. Mniej radykalnym rozwiązaniem jest ich likwidacja. Dokument stworzony przez Brytyjczyków twierdzi, że programy dla osób często podróżujących powodują, że ludzie odbywają więcej lotów, niż muszą, aby „utrzymać status uprzywilejowanego pasażera”. Jest to promowanie i wynagradzanie zachowań szkodliwych dla środowiska.
Wpływ lotnictwa na środowisko jest i rośniePolak emituje średnio około 8 ton CO2 rocznie. Międzykontynentalny lot w obie strony to ponad 1 tona wyemitowanego dwutlenku węgla, a zatem tyle, co 1,5 miesiąca naszego normalnego życia. W sumie lotnictwo cywilne na koniec 2018 roku wyemitował blisko 900 milionów ton CO2. To mniej więcej trzy razy więcej niż cały nasz kraj. Po przeliczeniu daje to około 3 proc globalnych emisji CO2. Niby nie jest to wiele, ale ocenia się, że wraz z rozwojem ruchu pasażerskiego do 2050 roku ilość gazów cieplarnianych wytwarzanych przez lotnictwo wzrośnie siedmiokrotnie. Nic nie pomogą najnowsze silniki spalające mniej paliwa.
A to nie koniec. Naukowcy badający atmosferę zwracają uwagę, że dwutlenek węgla to nie jest jedyny grzech lotnictwa wobec klimatu. Do pełnego obrazu trzeba dodać emisję tlenków azotu i siarki, sadzę oraz
parę wodną, które mają właściwości zmieniające atmosferę. Co więcej, przelatujące na dużych wysokościach samoloty tworzą chmury pierzaste (cirrusy), które zwłaszcza nocą dają efekty podgrzewający.
Nie sposób nie wspomnieć również o śmieciach. W latach 2012-2013 IATA zleciła pilotażowe badania na lotnisku Londyn Heathrow, które ujawniły, iż podczas lotu typowy pasażer generuje 1,43 kg śmieci (jest to średnia wyliczona na podstawie lotów krótko- jak i długodystansowych). Około 23 proc. odpadów to niezjedzone posiłki oraz niewypite napoje, a kolejne 17 proc. to materiały, które mogą ulec ponownemu przetworzeniu, takie jak plastikowe butelki lub gazety. W 2018 r. ilość odpadów wyprodukowanych na pokładach samolotów wyniosła około 6,1 mln ton.
WątpliwościCoraz to nowe postulaty
obciążenia lotnictwa ekopodatkami czy innymi dodatkowymi opłatami spotykają się ze sprzeciwem środowiska. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Lotniczych
wskazuje na opór społeczny przeciw zwiększeniu kosztów latania. Nie ma co ukrywać, że podniebne podróżowanie jest tanie i dostępne jak nigdy. To niesie ze sobą liczne korzyści i to nie tylko gospodarcze, które można dość łatwo przeliczyć na pieniądze. Pisząc krótko globalizacja w takim wymiarze, jaki mamy obecnie, nie byłaby możliwa bez coraz powszechniejszego dostępu do szybkich, łatwych i tanich podróży na daleko odległości.
Lotnictwo dostrzega coraz bardziej, że na krótkich i średnich dystansach
kwestią czasu jest wyparcie połączeń lotniczych przez podróże kolejowe. Mówił o tym ostatnio Rafał Milczarski prezes naszego rodzimego przewoźnika PLL LOT. W krajach tzw. starej Unii Europejskiej coraz
częściej słychać o wchodzeniu przewoźników lotniczych w biznes kolejowy. To znak zmian i wyjście naprzeciw takim zjawiskom jak
szwedzki „wstyd przed lataniem”.
IATA apeluje, by władze państwowe pomogły rozwiązać problem zatłoczonego nieba, który rzeczywiście generuje olbrzymie ilości niepotrzebnie wypalanego paliwa, oraz zainwestowały w biopaliwa. To również wydaje się słuszna droga.
Coś zrobić trzebaPytanie jednak, czy rzeczywiście nie trzeba będzie poświęcić programów lojalnościowych, a nawet spowodować sztucznego podwyższenia cen biletów celem zmniejszenia wpływu lotnictwa na środowiska? Nie podejmujemy się odpowiedzi na to pytanie, trzeba to jednak zrobić.
Susze w Polsce nie są powszechnie debetowanym problemem. Inaczej jest choćby w Indiach, gdzie fale upałów, gdy temperatury sięgały 50°C, już powodują zjawisko migracji wewnątrz kraju. Ocenia się, że fala uchodźców klimatycznych może stanąć u bram Europy w ciągu najbliższej dekady.
I na naszym kontynencie w wielu miejscach z przerażeniem patrzy się na podwyższający się poziom wód. W Holandii, gdzie jedną czwartą powierzchni zajmują depresje, już ocenia się, że umocnienie brzegów będzie wymagało użycia 20-krotnie większej ilości piasku, niż obecnie się tam znajduje. Nawet jednak niderlandzcy inżynierowie oceniają, że nie są w stanie zabezpieczyć kraju przed losem Atlantydy, jeżeli poziom wód będzie rosnąć w sposób stały i gwałtowny. A taki scenariusz nam grozi, gdy rozpuści się Arktyka.
Czy korzyści płynące z programów dla stałych klientów nie bledną wobec zagrożeń, które przed nami stoją? Faktem też jest, że nawet zniknięcie zachęt do częstszego latania, nie rozwiąże problemu gazów cieplarnianych. Może być tylko krokiem w dobrym kierunku. A może to przesada i należy sięgnąć po zupełnie inne pomysły?