Szef Ryanaira Michael O'Leary przygotowuje się do wojny cenowej linii lotniczych, którą spodziewa się wygrać po zniesieniu rządowych ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2.
Irlandczyk odrzuca prognozy powolnego ożywienia i przewiduje znacznie szybsze odbicie powietrznego ruchu. Jego optymistyczne nastawienie stawia go w sprzeczności z takimi konkurentami jak Lufthansa, której analitycy szacują powrót do stanu sprzed pandemii najwcześniej w 2023 roku, a realnie nawet dwanaście miesięcy później. Producenci samolotów i IATA również podzielają taki scenariusz.
O'Leary wyraził również konsternację w związku z rządowymi pakietami pomocy o wartości wielu miliardów euro dla Lufthansy i Air France-KLM. Przewoźnik z Zielonej Wyspy złożył również apelację w sprawie zatwierdzonych przez Unię Europejską ulg podatkowych we Francji, wykluczających linie lotnicze zarejestrowane w innych krajach Starego Kontynentu. Rzeczniczka Air France-KLM odmówiła komentarza w tej kwestii.
Powrót do latania ważniejszy od zarabiania
Ryanair zakłada wznowienie rejsów w Europie na początku czerwca. Następnie odrodzenie podróży na Starym Kontynencie będzie napędzane przez duże zniżki na wakacje "last-minute" w lipcu i sierpniu.
– Wiele osób w północnej Europie zamknięto w ich własnych mieszkaniach. Wszyscy będą chcieli jechać na wakacje, zanim dzieci wrócą do szkoły, o ile będą mogli to robić z zachowaniem zasad bezpieczeństwa – nie daje się zbić z tropu w rozmowie z Agencją Reutera O'Leary, który jest zwolennikiem noszenia maseczek oraz mierzenia temperatur pasażerom i załodze. Irlandczyk nie godzi się jednak na starty maszyn w jednej trzeciej części pustych. – Wolumeny powrócą na normalnych zasadach, ale po niższych cenach. Zaczniemy sprzedawać miejsca, podobnie jak inni – deklaruje szef Ryanaira.
Przewoźnik z Zielonej Wyspy uważa, że jego model biznesowy z tanimi biletami oraz solidny bilans lepiej przygotuje firmę na ożywienie. – Niezależnie od tego, czy będzie to 9,99 euro, 4,99, 1,99 lub 99 centów za miejsce, nas to nie obchodzi. Naszym kluczowym zadaniem w najbliższym okresie nie jest zarabianie pieniędzy, ale powrót do pracy pilotów i personelu pokładowego, a przede wszystkim samego latania – zapowiedział O'Leary.
Ryanair może nawet powiększy flotę
– 2021 rok może być już dochodowy. Wczasowicze nadrobią bowiem udaremnione plany z poprzedniego lata. Ceny będą niższe, ponieważ potanieje ropa. Dodatkowo lotniska obniżą opłaty, aby zachęcić do wzrostu ruchu podróżnych – przewiduje Irlandczyk, który zamierza utrzymać wszystkie istniejące zamówienia na Boeingi 737 MAX, a nawet odgraża się zwiększeniem uziemionej obecnie floty. Pierwsza z tych nieustannie ulepszanych (aktualizacje wadliwych oprogramowań – przyp. red.) maszyn trafi na Zieloną Wyspę pod koniec bieżącego roku lub na początku przyszłego. – Nie sądzę, aby w tej chwili było wiele linii lotniczych, chcących powiększyć floty. Myślę, że ceny będą bardzo korzystne w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy – dodał O'Leary.
Ryanair posiada w swojej flocie 287 samolotów, które obsługują 225 destynacji. Przewoźnik z Irlandii zatrudnia w sumie 17500 pracowników i wypracował zysk netto w 2018 roku na poziomie 1,145 mld euro.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.