Szef tanich linii lotniczych Ryanair jest przekonany, że Boeing nie uzyska do końca bieżącego roku certyfikacji na odrzutowce 737 MAX 10 - informuje "Air Journal".
Największa wersja samolotu z rodziny 737 cieszyła się sporym zainteresowaniem przewoźników w ostatnich tygodniach, co potwierdzają
zamówienia Delta Air Lines oraz
Qatar Airways podczas lipcowego Farnborough Airshow. Przewoźnik z Atlanty zainwestował w 100 odrzutowców tej wersji z opcją na kolejne 30, natomiast narodowe linie lotnicze Kataru wzmocnią swoją flotę o 25 takich maszyn, pomimo wcześniejszych
gróźb anulowania programu, jakie Dave Calhoun, prezes Boeinga, przekazał w rozmowie z „Aviaiton Week”.
– Podejrzewam, że Kongres USA zatwierdzi przedłużenie procesu certyfikacji do 2023 roku. Myślę, że Boeing akceptuje fakt, że nie uzyska tego do końca bieżącego roku – stwierdził Michael O'Leary, szef grupy Ryanair, zrzeszającej spółki zależne Malta Air, Buzz i Lauda, cytowany przez dla Agencję Reutera oraz "The Independent".
Przewoźnik z Irlandii jest również jednym z najlepszych klientów Boeinga na samoloty wersji MAX. W tej chwili wykorzystuje już 72 takie odrzutowce, a zamówionych jest kolejnych 143. Niskokosztowiec z Zielonej Wyspy realizuje jeszcze rejsy 409 maszynami wersji 737-800.
Ryanair miał we wrześniu 2021 roku zakończyć negocjacje z Boeingiem w sprawie dużego nowego zamówienia na samoloty 737 MAX 10. Tani przewoźnik z Europy Zachodniej zamierzał pozyskać od 100 do 200 egzemplarzy, ale nieoczekiwanie
O'Leary uznał je wówczas za "zbyt drogie". Czy była to tylko gra o lepszą cenę? Wielce prawdopodobne, bowiem kontrowersyjny Irlandczyk podkreśla na każdym kroku, że ma już wystarczającą flotę, która w ciągu najbliższych pięciu lat przekroczy nawet pułap 600 samolotów. Nowe odrzutowce zapewnią rozwój po kilku latach walki z kryzysem wywołanym wirusem COVID-19.