W dniu, gdy Baltona informowała o otwarciu swojego największy sklepu na lotnisku Chopina, Business Insider Polska podał, że umowa pomiędzy tą firmą a Przedsiębiorstwem Państwowym "Porty Lotnicze" (PPL) nie miała formalnej tarczy antykorupcyjnej Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA), co przeczy zapewnieniom PPL-u. O koincydencji nie ma mowy. Gra idzie o duże pieniądze.
W maju 2018 roku Baltona, jak donosi Business Insider, za 710 mln złotych podpisała z PPL-em 9-letnią umowę najmu powierzchni handlowych, obejmującą czternaście lokali o łącznej powierzchni niemal 3000 m2, w obu terminalach lotniska Chopina w Warszawie. Wedle obu podmiotów, na tym kończy się historia. Inaczej sprawę widzi Lagardere Travel Retail (LTR), który wcześniej zajmował lokale i uważa, że porozumienie pomiędzy Baltoną a PPL-em zostało zwarte z naruszeniem prawa. Spór rozstrzygnie sąd.
Niebagatelna inwestycjaBaltona wzięła kredyt w wysokości 40 mln złotych na gruntowną przebudowę powierzchni do tej pory zajmowanych przez Lagardere. Nie oszczędzano więc na pracach. – Lotnisko Chopina to nasz „okręt flagowy”. Gdybyśmy mogli wydać więcej, to byśmy wydali. Szybko, tanio i dobrze budować się nie da. Trzeba wybrać dwie z tych rzeczy. My zdecydowaliśmy się na szybkość i jakość. Kwota 40 mln zł została nieco przekroczona, ale wiemy, że warto – stwierdził prezes Baltony Piotr Kazimierski.
To, na co postawiła Baltona to niespotykana nad Wisłą multimedialność wystroju sklepów. Ekrany są dosłownie wszędzie. Obrazami, dopasowanymi do okoliczności np. Walentynek, Świąt Bożego Narodzenia czy zwykłej niepogody, przemawia do nas witryna, sufity oraz… regały. Warto się temu przyjrzeć, bo w niedługiej przyszłości podobnie możemy być kuszeni choćby w centrach handlowych.
– Pasażerowie się zmieniają. Dziś latają wszyscy. Przez to klient średnio wydaje u nas mniej niż kilkanaście lat temu. Za to ilość podróżnych jest tak duża, że efekt masy powoduje wzrost zysków – stwierdza prezes Kazimierski. – Dzisiaj bardziej traktujemy lot jak podróż autobusem dalekobieżnym czy pociągiem. To nie jest wydarzenie samo w sobie. Wielu korzystających z lotniska Chopina lata do pracy. Nie jest łatwo przyciągnąć takich klientów do siebie, zachęcić do wejścia do sklepu i zakup towaru – wyjaśnił szef Baltony.
Baltona dumna ze sklepuPrzedsiębiorstwo ma już pierwszą realizację w duchu mulimedialności a także lokalności. Przez lokalność Baltona rozumie promowanie produktów wytwarzanych na miejscu i związanych z miastem czy regionem. Sklep na lotnisku we Wrocławiu, stworzony zgodnie z taką wizją, „Spirit of Poland” cieszy się dużą popularnością i przyciągnął uwagę fachowego DFNI Magazine. Nowo otwarty na Okęciu sklep o powierzchni ponad 1 200 m2 ma być jeszcze bardziej imponujący.
– Zależy nam na budowaniu pozytywnych doświadczeń pasażerów wylatujących z warszawskiego lotniska. Dlatego, realizując tę inwestycję, postawiliśmy na najwyższą jakość – podkreśla prezes zarządu spółki Baltona. – Do pracy przy projekcie zatrudniliśmy najlepszych specjalistów z Polski i zagranicy. Elementy wykończeniowe zostały sprowadzone m.in. z Włoch, Hiszpanii, Niemiec, Francji czy Stanów Zjednoczonych. Sklep już dziś wygląda imponująco, choć kluczowe niespodzianki zostawiamy na uroczyste otwarcie całości inwestycji, które nastąpi na wiosnę – mówi prezes.
W inwestycji wykorzystano kilkaset tysięcy diod, kilometry kabli sygnałowych i listew diodowych. Wszystko to stworzy niezwykłe przedstawienie barw, świateł i dźwięków. Sam sufit składa się aż z 1500 elementów dekoracyjnych, które będą współgrały z treścią wyświetlaną na wstęgach i pojedynczych ekranach.
– Nasza inwestycja na Lotnisku Chopina to nowe podejście do komunikacji z klientem. Postawiliśmy na nowoczesność. Ekrany, poza funkcją ozdobną, będą informowały pasażerów o dostępnych markach oraz promocjach. Przygotowaliśmy również specjalne strefy tematyczne. Efekt końcowy będzie także wynikiem współpracy z markami, które specjalnie dla naszego sklepu na Okęciu stworzyły nowe aranżacje – podkreśla Piotr Kazimierski.
Zarzuty LagarderaJeżeli Baltona wyda przez dziewięć lat 710 mln zł zgodnie z umową z PPL-em, potem ponad 40 mln zł na aranżację lokali, to daje nam obraz, jakie pieniądze zamierza zarobić przedsiębiorstwo dzięki obecności na lotnisku Chopina. I jakich pieniędzy nie zarobi Lagardere.
Żeby lepiej zrozumieć zarzuty dotychczasowego najemcy czternastu lokali na lotnisku Chopina, trzeba przypomnieć
nieco faktów. W 2012 roku zarządca Lotniska Chopina, PPL, wypowiedział umowę najmu spółce zależnej Baltony. Chodziło o wynajem dziewięciu lokali w remontowanym Terminalu A, co władze Baltony odczytały jako pretekst do wypowiedzenia umów przed planowanym remontem terminala. Sprawa skończyła się wyrokiem Trybunału Arbitrażowego w Hadze, który przyznał spółce matce Baltony – Flemingo Duty Free – 20 mln euro odszkodowania.
Kolejnym najemcą na Okęciu został LTR. Zeszłoroczne negocjacje na czternaście lokali przyniósł powrót Baltony do portu lotniczego w Warszawie. Lagardere zarzuca, że PPL dogadało się z Baltoną w sprawie umorzenia roszczeń kosztem pozaproceduralnego przyznania firmie punktów w strefie handlowej.
Teraz Business Insider dotarł do informacji, że CBA nie otoczyło formalnie całej operacji pozyskiwania przez PPL najemcy tarczą antykorupcyjną. Do tej pory państwowa spółka twierdziła, odrzucając zarzuty LTR, że służby zastosowały tę formę zabezpieczenia. W artykule jednak czytamy, że choć formalnie tarczy nie było, to samo CBA wiedziało o działaniach PPL-u i się nimi „interesowało”.
Obecnie sprawa jest w sądzie i to ta instytucja będzie rozstrzygać, czy fakt braku roztoczenia nad działaniami PPL-u tarczy antykorupcyjnej miał znaczenie. Zarzuty Lagardere są poważne, poważne też są kwoty o jakie idzie gra. Szykuje się więc nielicha batalia prawna i o sprawie będziemy pewnie jeszcze pisać nie raz.