Polska Agencja Żeglugi Powietrznej ogłosiła przetarg na instalację w krakowskim porcie lotniczym wyższej-klasy systemu naprowadzania samolotów w trudnych warunkach atmosferycznych. Operacyjność ILS cat. III zaplanowano na zimę 2026, lecz lepsza technologia może okazać się bezużyteczna.
Problemy lotniska w Krakowie znane są nie od dziś – dwoma największymi bolączkami są brak systemu ILS cat. III na obecnej drodze startowej, co w okresie jesienno-zimowym doprowadza port do paraliżu – trzeba też uczciwie przyznać, że liczba odwołanych lub przekierowanych lotów z powodu mgły w skali całego roku jest bardzo mała – oraz niemoc uzyskania decyzji środowiskowej, która uruchomiłaby proces inwestycyjny nowej drogi startowej.
Nowy zarząd Kraków Airport, pod przewodnictwem Łukasza Strutyńskiego, nie chce powtarzać błędów z poprzednich ośmiu lat (tyle trwa walka z organem administracji rządowej niezespolonej, którego obszarem działania jest środowisko naturalne), więc w lecie 2026 roku na starej drodze startowej zainstalowany zostanie lepszy system naprowadzania samolotów.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej rozpisała już w tej kwestii przetarg budowę pomocy ILS/DME dla kierunku głównego podejścia do lądowania (RWY25) lotniska Kraków-Balice w kategorii II z możliwością rozbudowy do kategorii III (konfiguracja jak dla CAT. III bez FFM), wraz z wyposażeniem, niezbędnymi urządzeniami i akcesoriami umożliwiającymi kompletną instalację i uruchomienie obiektu w warunkach CAT. I. Podmioty zainteresowane składanie ofert mają czas do 29 stycznia; w zamówieniu publicznym nie wyszczególniono kwoty jaką Agencja planuje przeznaczyć na wyczekaną w małopolskim porcie lotniczym inwestycję.
Instalacja wyższej-klasy systemu naprowadzania w Krakowie jest dobrym posunięciem, lecz – co może zaskakiwać – ILS cat. II/III w Balicach może być bezużyteczny, gdyż przepisy przewidują w przypadku drugiej oraz trzeciej kategorii ILS-a światła osiowe winny być rozmieszczone co 15 metrów, a w Balicach są co 30 metrów.
Łukasz Strutyński w ostatniej rozmowie z Rynkiem Lotniczym wskazał, że lotnisko musi zweryfikować, czy tak duża ingerencja w nawierzchnię obecnie drogi startowej nie generuje zbyt dużych ryzyk. Chodzi o powiększenie uszkodzeń infrastruktury drogi startowej.