Państwowa Inspekcja Pracy uznała zwolnienie przewodniczącej związków zawodowych, Moniki Żelazik, za nielegalne – informuje Money.pl. Udało nam się skontaktować z rzecznikiem PLL LOT, Adrianem Kubickim, który twierdzi, że informacja ta nie jest prawdziwa.
– Państwowa Inspekcja Pracy wydała pismo, w którym potwierdza informacje o nieprawidłowościach w Polskich Liniach Lotniczych LOT, o których od wielu miesięcy mówią związki zawodowe działające w firmie i Rada OPZZ województwa mazowieckiego – napisał, cytowany przez Money.pl, Piotr Szumlewicz, przewodniczący Rady OPZZ województwa mazowieckiego. Informacji tej nie potwierdza na razie Główny Inspektorat Pracy.
Rzecznik LOT-u, Adrian Kubicki, zaprzecza tym informacjom. – To nieprawda. PIP uznał, że nieprawidłowością było zwalnianie Moniki Żelazik, pomimo sprzeciwu związków zawodowych, i tylko co do tego elementu miał PIP wątpliwość – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym. Jak dodaje, urząd uznał to za „stosunkowo niewielkiej wagi przewinę”. – To w żaden sposób nie określa legalności lub nielegalności tego zwolnienia – tłumaczy Kubicki.
Portal Money.pl powołuje się jednak na treść pisma warszawskiego oddziału PIP do Moniki Żelazik z 10 lipca. Wynika z niego, że „umowy nieetatowe w firmie „budzą poważne wątpliwości prawne”, a przewodnicząca związku zawodowego została zwolniona „niezgodnie z prawem". Urząd na tym nie kończy, a dodaje, że wobec LOT-u zostaje wszczęte postępowanie w związku z funkcjonowaniem w firmie agencji zatrudnienia, która nie została zarejestrowana.
Monika Żelazik została zwolniona przez Polskie Linie Lotnicze LOT
na początku czerwca. Już wtedy zapowiadała założenie LOT-owi sprawy w sądzie. – Prezes Rafał Milczarski popełnił błąd zwalniając pracownika, który ma same pochwały, wybitną ocenę pracowniczą i jako pracownik nie przekroczył absolutnie swoich kompetencji, bo nie wypowiadam się jako pracownik, ani nie walczę jako pracownik – mówiła wówczas Żelazik w rozmowie z naszym portalem.
Podstawą
zwolnienia Moniki Żelazik miał być art. 52 Kodeksu Pracy, który mówi o „ciężkim naruszeniu przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych”. Przewodnicząca Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego wysłała e-mail, który członkowie związku otrzymali przed strajkiem planowanym na 1 maja. Szefowa związku miała wówczas napisać do swoich współpracowników: „My zakupiliśmy kilka rac, dwa wozy opancerzone, starą wyrzutnię rakiet, kilka granatów ręcznych i niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało oraz butlę z benzyną! Ostatecznie powstańcy warszawscy byli gorzej przygotowani, byli rozproszeni, a trzymali się tyle dni… Czy naprawdę ktoś jeszcze wątpi, że jesteśmy prawdziwą siłą, zresztą zawsze byliśmy, ale duch w nas jakoś podupadł”.