PLL LOT zamierza w tym roku odebrać dwa B787-9 Dreamliner, ale wszystko wskazuje na to, że nie trafią do niego wszystkie zamówione B737 MAX. – Na dzisiaj nie mamy żadnego kontraktowego zobowiązania, żeby te samoloty odbierać – przyznaje Rafał Milczarski, prezes zarządu przewoźnika. Przewoźnik rozważa jednak pozyskania kolejnych samolotów m.in. w miejsce wycofywanych Q400. Jaka będzie więc przyszłość jego floty?
Flota Polskich Linii Lotniczych LOT składa się obecnie z 73 samolotów: sześciu boeingów B737-800, pięciu B737 MAX 8, ośmiu B787-8, siedmiu B787-9, 12 DeHavilland (wcześniej Bombardier) Dash 8-400, sześciu embraerów E170, 10 E175, czterech E190 oraz 15 E195. Przewoźnik oczekuje także na dostawę dwóch boeingów B787-9 Dreamliner oraz nie odebrał dziesięciu B737 MAX 8.
Problematyczne B737 MAX8
Swojego pierwszego MAX-a LOT odebrał w grudniu 2017 roku. Przewoźnik podobnie jak wielu innych na świecie pokładał w tej maszynie spore nadzieje – pozwalała ona bowiem na znaczące zmniejszenie kosztów operacyjnych i dawała nowe możliwości budowy siatki połączeń. LOT zdecydował się na zamówienie łącznie 15 maszyn, które miały zasilić flotę jeszcze w roku 2019. MAX-y zostały uziemione na 20 miesięcy po dwóch tragicznych katastrofach tego modelu, w których zginęło 346 osób. Pod koniec 2018 roku w Morzu Jawajskim rozbił się samolot indonezyjskich linii lotniczych Lion Air. Z kolei na początku marca 2019 roku w podobnych okolicznościach runął na ziemię MAX Ethiopian Airlines.
W marcu tego roku MAX-y zaczęły wracać do służby w PLL LOT, ale to nie oznacza, że spółka nadal jest zainteresowana pozyskaniem dziesięciu maszyn. – Samoloty, które miały zostać odebrane, ale ze względu na niedotrzymanie terminu dostaw nie zostały nam dostarczone, nie zostały odebrane. Na dzisiaj nie mamy żadnego kontraktowego zobowiązania, żeby te samoloty odbierać – mówi Rafał Milczarski, prezes zarządu PLL LOT. Przewoźnik nie ujawnia swoich szczegółowych planów w tym zakresie, ale możemy podejrzewać, że jednym z rozważanych rozwiązań jest częściowa realizacja zamówienia.
Dwa B787-9 Dreamliner czekająDwa nowe boeingi B787-9 Dreamliner, które mają trafić do Polskich Linii Lotniczych LOT, zostały już wyprodukowanie, ale ciągle nie doszło do ich formalnie odebrania. W efekcie spędziły ostatnią zimę na pustyni. Są to maszyny o rejestracjach SP-LSH oraz SP-LSI, który 29 maja poleciał już do Everett. Ta sytuacje nie jest specjalnie zaskakująca – podobne działania podjęły także inne linie lotniczej. W czasie pandemii odbiór maszyn nie był, ani łatwy do przeprowadzanie, ani specjalnie rozsądny.
Część z nich trafiło do operatorów już wiosną, ale
PLL LOT na razie jeszcze swoich nie odebrał. Maszyny te przydałyby się do obsługi nowych tras pomiędzy Polską a USA, a takie zapowiadano w roku 2019, ale obecnie w USA ciągle obowiązują restrykcje związane z pandemią koronawirusa wywołującą COVID-19, więc LOT miałby trudności z ich wykorzystaniem. Od przewoźnika udało się na dowiedzieć, że „ma intencję je odebrać” – nie ma tu więc mowy o zrezygnowaniu z nich, ale raczej o ustaleniu terminu dostaw.
Początkowo LOT chciał dysponować pełną flotą 17 Dreamlinerów już w roku 2020. O takich planach mówiono w listopadzie 2019, kiedy to
odebrany został najnowszy z samolotów tego typu. B787-9 to średniej wielkości wersja Dreamlinera, którego wydłużono o ponad 6 metrów w porównaniu do 787-8. Dreamliner -9 zabiera ponad 40 pasażerów więcej (w typowej konfiguracji dwóch klas) niż mniejszy 787-8, a także więcej ładunku cargo oraz posiada zasięg wydłużony o ponad 550 km (15700 km). Dreamlinery PLL LOT w wersji -9 zabierają na pokład 294 pasażerów w konfiguracji trzech klas podróży: 24 w klasie biznes (2-2-2), 21 w klasie premium (2-3-2) oraz 249 w klasie ekonomicznej (3-3-3) i są największym samolotem w historii PLL LOT.
Q400 zostaną wycofaneW przypadku tych maszyn sytuacja jest jasna. Jeszcze w styczniu 2020 roku podczas obrad sejmowej Komisji Infrastruktury, prezes przewoźnika powiedział, że
12 samolotów tego typu zostanie wycofanych do końca roku 2022. To przyspieszenie zdania tych maszyn o rok względem pierwotnych planów, ale LOT twierdzi, że w trudnej pandemicznej sytuacji nie mógł podjąć innej decyzji.
DeHavilland/ Bombardier Q400 Dash to turbośmigłowy samolot, który znalazł się we flocie Eurolotu w 2012 roku, a po likwidacji linii trafił do PLL LOT. Jest to najmniejsza maszyna we flocie przewoźnika
mogąca zabrać na pokład 78 pasażerów. – Nie przewidujemy wycofywania innych samolotów niż Q400. To jest przedmiotem umowy z leasingodawcą – mamy z nim bardzo dobre relacje, więc nie wykluczamy, że jakieś samoloty będziemy w miejsce regionalnych Q400 pozyskiwać – przyznaje Milczarski.
LOT szuka nowych samolotów i stawia na ekologięLOT będzie musiał w najbliższym czasie podjąć decyzje o dalszych kierunkach rozwoju floty, zarówno w zakresie MAX-ów lub podobnego typu samolotów jak i następcy Q400. – Prowadzimy absolutnie otwartą i transparentną politykę w tym zakresie. Mamy świadomość wszystkich typów, które są na rynku dostępne i będziemy to robić mają interes lotu na sercu. Wiadomo, że samoloty, które będziemy pozyskiwać muszą być przede wszystkim bezpieczne i muszą gwarantować to, że ich eksploatacja musi być ekonomicznie uzasadniona. Istotne znaczenie ma także aspekt ekologiczny – wyjaśnia Milczarski.
– Ewidentnie jest tak, że się musimy na kolejny sezon przygotowywać i pracujemy nad tym, co należy zrobić. Rozmawiamy zarówno z producentami samolotów jak i z leasingodawcami, prowadzimy kampanię RFI (request for information – red.), która ma na celu zorientowanie się co jest dostępne na rynku. Będziemy tutaj ze spokojem i stanowczo działać – dodaje prezes LOT. Zwraca także uwagę na to, że przewoźnik dużą wagę przykłada do ekologii i ograniczania emisji CO2. – Samymi naszymi działaniami operacyjnymi zmniejszyliśmy zużycie paliwa lotniczego i emisję dwutlenku węgla m.in. poprzez szkolenia dla pilotów, kołowanie na jednym silniku, czy inne procesy, które spowodowały, że zmniejszyliśmy emisję o 7 proc. Dreamlinery to są samoloty, które oszczędzają o ok. 20 proc. paliwa względem poprzedniej generacji, podobnie jest z B737 MAX8 i każdy kolejny typ który będzie się w LOT pojawiał to będzie samolot bezpieczny, nowoczesny, ekologiczny i spełniający najwyższe standardy emisyjne – zaznacza Milczarski.
W weekend pisaliśmy o tym, że LOT nie zamierza zwalniać tempa i dalej realizować strategiczny cel zostanie linią pierwszego wyboru w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Szerzej na ten temat w
tekście pt.
LOT z nadzieją patrzy w przyszłość.