Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych (Department of Justice, w skrócie DOJ) orzekł w raporcie, że Polskie Linie Lotnicze przekroczyły granice w staraniach o przyznanie statusu ofiary przestępstwa, którego dopuścił się Boeing.
Narodowy przewoźnik znad Wisły nie ma więc co liczyć na wyższe odszkodowanie za niemal dwuletnie uziemienie boeingów 737 MAX po katastrofach odrzutowców
indonezyjskich Lion Air oraz
Ethiopian Airlines. Portal law360.com informuje, że PLL LOT wyceniły swoje straty na 250 mln dolarów, licząc że znajdą się w gronie linii lotniczych, którym Boeing musiał zapłacić w sumie 2,5 mld dolarów kar i odszkodowań. Więcej o tym pisaliśmy w
TYM TEKŚCIE.
Podobne roszczenia w stosunku do amerykańskiego producenta wysunęły czeskie linie lotnicze Smartwings. Z podobnym skutkiem. Boeing zaproponował w ramach rekompensaty niespełna 20 proc. oczekiwanej kwoty, dodatkowo w ramach zniżek, jeśli w przyszłości PLL LOT złożyłyby zamówienie na kolejne odrzutowce zza Atlantyku.
Według DOJ narodowy przewoźnik znad Wisły nie jest po prostu uprawniony do zadośćuczynienia, którego szukał składając sądowy pozew. "Boeing zgodził się i faktycznie wypłacił prawie 500 mln dolarów krewnym indywidualnych ofiar obu katastrof oraz ponad 1,7 mld dolarów liniom lotniczym. Rzekoma szkoda PLL LOT był związana z decyzjami europejskiego regulatora (EASA - przyp. red.), który uziemił samoloty w celu przeprowadzenia niezależnej oceny bezpieczeństwa" - uznał DOJ.
Jak na orzeczenie Departamentu Sprawiedliwości USA zareagował narodowy przewoźnik znad Wisły? – Niezależnie od tej decyzji skorzystamy ze ścieżki odwoławczej, więc wciąż są szanse na uzyskanie większego odszkodowania –
przekonuje na łamach "Pulsu Biznesu" Krzysztof Moczulski, rzecznik PLL LOT. Na czym opiera optymizm?
Niedawno w odrębnej sprawie sąd w Waszyngtonie podtrzymał trzy z dwunastu roszczeń zgłoszonych przez narodowego przewoźnika znad Wisły przeciwko Boeingowi. Większość jednak oddalił, uznając argumenty Boeinga, że PLL LOT nie mają z producentem bezpośredniej umowy, bo nabyły maszyny przez leasingodawców. Podtrzymał natomiast zarzuty oszustwa. Boeing twierdził, że nowe silniki w 737 MAX są bardziej oszczędne i bezpieczne, wiedząc jednak, że to była nieprawda.
– Sąd podtrzymał trzy zarzuty, które są kluczowe z punktu widzenia szans na otrzymanie odszkodowania – podkreślił jeszcze Moczulski. Nie zgadza się z nim jednak Juliusz Komorek, członek zarządu Ryanaira. – LOT szuka dodatkowych argumentów w negocjacjach z Boeingiem. Takie podpinanie się pod listę ofiar wypadku lotniczego budzi co najmniej niesmak – uważa rozmówca "Pulsu Biznesu".