Polskie Linie Lotnicze LOT postanowiły nie odbierać dwóch Dreamlinerów, które stoją zaparkowane na pustyni Mojave w Stanach Zjednoczonych - dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Głównym powodem takiej decyzji narodowego przewoźnika jest głęboki kryzys na rynku połączeń długodystansowych i rosnące zainteresowanie na trasach krótkich i średnich.
- O ile ruch wewnątrz Europy zaczyna się odradzać, to w segmencie przelotów międzykontynentalnych dalej widzimy bardzo głębokie załamanie. Otwarcie się Stanów Zjednoczonych to dobry sygnał, ale musimy pamiętać, że z drugiej strony mamy zamknięty kluczowy dla nas rynek azjatycki. Dlatego też musimy elastycznie podchodzić do kwestii zarządzania flotą samolotów długodystansowych, a w związku z faktem, że producent opóźnił dostawę, skorzystaliśmy z możliwości odstąpienia od odebrania dwóch pozostałych boeingów 787 - wyznał Maciej Wilk, członek zarządu PLL LOT, odpowiadający za działalność operacyjną.
Narodowy przewoźnik znad Wisły ma teraz w swojej flocie osiem boeingów 787-8, które mogą przewozić 252 pasażerów oraz siedem boeingów 787-9, które zabierają na pokład 294 podróżnych. Trzy z nich stoją zaparkowane na lotnisku w Rzeszowie. Poza rejsami cargo, rynek japoński, chiński, koreański i indyjski są praktycznie zamknięte dla ruchu pasażerskiego. Podobnie jak niedostępna jest aktualnie Sri Lanka, czyli kierunek głównie turystyczny. Chiny z kolei jeśli zdecydują się na otwarcie, to nie wcześniej, niż w połowie 2022 roku. Odstąpienie od odbioru dwóch maszyn, które być może zaparkowane zostałyby również w Rzeszowie, to dla PLL LOT wielka oszczędność. Narodowy przewoźnik nie będzie musiał bowiem płacić rat leasingowych za odrzutowce.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
Wcześniej tygodnik "Polityka" informował, że PLL LOT nie dostały wciąż odszkodowania za dwuletnie uziemienie boeingów 737 MAX 8. Sprawa może trafić do sądu i narodowy przewoźnik znad Wisły rozważa zastąpienie amerykańskich samolotów europejskimi airbusami. Decyzja o zmianie dostawcy odrzutowców nigdy nie miała tylu argumentów jak obecnie. LOT jest już bowiem jednym z ostatnich przewoźników, który nie dostał odszkodowania za niemal dwuletnie uziemienie boeingów 737 MAX 8. Takich samolotów posiada pięć we flocie.
Dwuletni koszt uziemienia jednego odrzutowca, po
katastrofach maszyn Lion Air i Ethiopian Airlines, wyceniono na 30 mln dolarów. Niektórzy przewoźnicy dostali gotówkę, a inni zniżki przy dokonywaniu kolejnych zamówień. Dlaczego równowartości 150 mln dolarów, za pięć uziemionych samolotów, nie otrzymały zatem PLL LOT? Boeing powołuje się na haczyk związany z leasingiem tych odrzutowców. W takich bowiem umowach nie ma pisemnych gwarancji odszkodowań z tytułu problemów technicznych. Więcej o tym pisaliśmy w
TYM TEKŚCIE.