Podlaska Izba Lotnicza chce, by w gminie Kołaki Kościelne powstało ogromne lotnisko cargo. Inwestycja ma być finansowana w „nowym modelu” – pomysłodawcy nie podają szczegółów, prawdopodobnie chodzi jednak o kapitał chiński. Zdaniem ekspertów z branży koncepcja nie ma szans na realizację.
Prezes zarządu Stowarzyszenia „Port Lotniczy Białystok” Karol Halicki podkreślił, że prezentowany przez niego projekt zakłada uruchomienie nowego lotniska w formule zupełnie innej, niż obecnie działające porty. Nie przedstawił jednak jej szczegółów, uzasadniając, że koncepcja jest dopiero na wczesnym etapie opracowywania, nie ma też jeszcze kosztorysu.
– Obserwujemy, że w żadnym modelu ekonomicznym i finansowym na Podlasiu nie dałoby się uruchomić lotniska, które będzie na siebie zarabiało. Chcemy więc zmienić strukturę własnościową i zinternacjonalizować projekt – jak dotąd, z bardzo dobrym skutkiem. Obserwujemy duże zainteresowanie prywatnych inwestorów. Do mediów, wbrew mojemu sprzeciwowi, przebiła się informacja o wizycie inwestorów z Chin, ale byli też inni – stwierdził. Z zamieszczonego na facebookowym profilu stowarzyszenia opisu inwestycji wynika, że pomysłodawcy liczą przede wszystkim na ruch z Dalekiego i Bliskiego Wschodu – nowe lotnisko miałoby więc pełnić rolę bramy z tych kierunków do Unii Europejskiej, podobnie jak w transporcie kolejowym centrum przeładunkowe w Małaszewiczach.
„Część większego założenia”
Wynik finansowy, nawet biorąc pod uwagę optymistyczne prognozy co do zaangażowania kapitału zagranicznego, ma być ujemny. Strata finansowa nie oznacza jednak – jak podkreślił Halicki – straty ekonomicznej. – Lotnisko to tylko część większego założenia ekonomicznego, strategii rozwojowej obejmującej cały region – przekonywał przedstawiciel PIL. „Zupełnie nowy model finansowy” miałby, jego zdaniem, nadawać się może do powtórzenia w przyszłości na nierentownych lotniskach regionalnych.
Lotnisko, nastawione głównie na ruch cargo, miałoby powstać w centralnej części Podlasia, ok. 50 km od Białegostoku. Pomysłodawcy przewidują powierzchnię 600-800 ha (większą np. od lotniska w Gdańsku) i budowę jednej drogi startowej o długości co najmniej 4 km. Nazwa „
Green Airport” ma podkreślać zrównoważony charakter całego przedsięwzięcia. Szczegóły opisaliśmy w ubiegłym miesiącu
tutaj.
– Kończymy ustalać lokalizację. Rozmawiamy z przedsiębiorcami i innymi potencjalnymi użytkownikami. Lotnicze cargo się rozwija – a być może odciążymy porty mazowieckie także z ruchu pasażerskiego. Mamy bardzo duże poparcie społeczne, spotykamy się z niesamowitą życzliwością społeczności lokalnej – zaznaczył Halicki.
Alternatywa dla Krywlan? Nie, element „multiportu”
Właśnie ludność Podlasia, która obecnie korzysta głównie z lotnisk na Mazowszu, ma być jednym z czynników decydujących o sukcesie nowego portu. Województwo liczy ponad 1,2 mln mieszkańców – to bardzo duży rynek. Jesteśmy bardzo mobilni: wskaźnik podróży lotniczych na mieszkańca jest wyższy, niż w pozostałych częściach kraju – mówił przedstawiciel Podlaskiej Izby Lotniczej.
Odnosząc się do starań władz Białegostoku o
uruchomienie miejskiego lotniska cywilnego, Halicki stwierdził, że port ten – w którego koncepcji przygotowywaniu sam brał udział – nie będzie mógł odegrać znaczącej roli w ruchu towarowym. – Krywlany to dobra koncepcja – ale zakłada dużo ograniczeń. Nasz projekt będzie czymś więcej – częścią Zintegrowanego Multiportu Operacyjnego Województwa Podlaskiego. Białostockie lotnisko nie osiągnie takiej wielkości, na której partnerzy zagraniczni będą mogli operować dużymi samolotami cargo – argumentował, podkreślając zbyt małą odległość od osiedli mieszkaniowych. Jak dodał, powstała na Krywlanach droga startowa o długości 1350 m od kilku lat stoi „nie w pełni użytkowana”.
Furgalski: Podlasie potrzebuje kolei i PKS, a nie lotniska
– Myślałem, że po paru latach doświadczeń z Chińczykami mamy za sobą nadzieje związane z ich kapitałem. Poza Węgrami wszystkie kraje NATO i UE trzymają się sugestii, by być ostrożnym w kontaktach z Chinami (zwłaszcza w powierzaniu im infrastruktury krytycznej). Wiele krajów afrykańskich źle wyszło na tej współpracy: pojedyncze potknięcie przy spłacie kredytu kończyło się przejęciem infrastruktury przez podmioty chińskie – przypomniał prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski.
Z tego powodu, a także ze względu na bliskość granicy z Białorusią, polskie Ministerstwo Obrony Narodowej – zdaniem Furgalskiego – nie wpuści żadnego inwestora z Chin do infrastruktury krytycznej. Również pozostali uczestnicy dyskusji podczas XIII Kongresu Rynku Lotniczego, podczas której padły przytoczone wypowiedzi (głównie szefowie portów regionalnych, w tym moderator), odnieśli się do projektu Podlaskiej Izby Lotniczej sceptycznie.
Oprócz przeszkód związanych z bezpieczeństwem państwa przeciwko drugiemu lotnisku na Podlasiu przemawiają też argumenty ekonomiczne. – Twierdzenia, że na działaniu lotniska zarobi cały region, to dość wyświechtane hasła. Już w Radomiu staramy się zmniejszyć stratę, bo na rentowność nie ma szans – przypomniał Furgalski. Jak dodał, na Podlasiu istnieją ważniejsze potrzeby transportowe, takie jak zorganizowanie sprawnej sieci połączeń autobusowych i zagęszczenie rozkładu jazdy pociągów. – Chciałbym, żebyśmy zajęli się najpierw tym, co jest potrzebne mieszkańcom do codziennego funkcjonowania. Gdy wskaźnik podróży kolejowych na mieszkańca, który
dziś wynosi ok. 2 rocznie, zbliży się do średniej nawet nie unijnej, ale krajowej – możemy pomyśleć o lotnisku – podsumował.