Złożony docelowo z najważniejszych spółek lotniczych nowy podmiot, którego powstanie zapowiedział rząd – Polska Grupa Lotnicza – to powrót do dawnej koncepcji, rozważanej jeszcze za czasów restrukturyzacji LOT-u. Teraz jednak istnieje szansa na jego realizację. Pomysł ten, zwłaszcza biorąc pod uwagę utworzenie firmy leasingu samolotów, ma szansę okazać się sukcesem – uważa Michał Leman, autor bloga Captainspeaking, były dyrektor PLL LOT.
Cofnięcie się do początków koncepcji Polskiej Grupy Lotniczej to podróż wstecz o co najmniej 5 lat. Wtedy też bardzo mocno rozważano włączenie LOT-u oraz innych spółek lotniczych do odrębnego podmiotu. Do realizacji pomysłu jednak nie doszło, gdyż koncepcja ta zakładała również włączenie do grupy Państwowych Portów Lotniczych – tłumaczy Michał Leman, autor bloga Captainspeaking, były dyrektor PLL LOT.
Koncepcja sprzed lat powróciła jednak, i jak dotąd spotyka się z
przychylnością ekspertów. – To dobry pomysł, bo większość silnych przewoźników europejskich ma kontrolę lub jest właścicielem firm zapewniających obsługę techniczną i naziemną – komentuje Leman dla portalu Rynek Lotniczy.
Pierwotna idea była podobna i zakładała lepszą współpracę najważniejszych w branży spółek. To skłania jednak do pewnych refleksji nad jakością komunikacji firm i podmiotów, należących do Skarbu Państwa. – Trzeba powołać grupę, która w sensie prawnym ma bardzo ograniczone możliwości, ale dzięki "unii personalnej" może zapewnić sprawną współpracę. To dobry punkt do dyskusji na prawem holdingowym lub koncernowym, którego w Polsce brakuje – zwraca uwagę ekspert.
Zdaniem Michała Lemana w rozmowach
o powstaniu Polskiej Grupy Lotniczej pojawia się bardzo istotna i budząca nadzieje na powodzenie kwestia – utworzenie w ramach grupy odrębnej firmy – Polskiego Funduszu Leasingu Lotniczego. Idea również nie jest nowa, a to, że firma nie została ostatecznie założona przed laty, miało być spowodowane brakiem zainteresowania ze strony spółek skarbowych.
– To bardzo dobry pomysł, bo do tej pory LOT musiał korzystać z finansowania zewnętrznego – podkreśla Leman i dodaje, że taki podmiot ma szansę na sukces w całym regionie. – Mniejsze linie, jakich w Europie Środkowo-Wschodniej jest dużo, mają z racji swojej wielkości utrudniony dostęp do finansowania rozwoju floty. To szczególnie istotne w przypadku zamówień na samoloty Boeinga. Od kiedy ograniczone zostało działanie amerykańskiego banku eksportowego, uzyskanie finansowania jest znacznie trudniejsze – tłumaczy ekspert.
Leman zgadza się przy tym z powołanym na prezesa PGL-u Rafałem Milczarskim, który ideę powstania firmy leasingowej chwali także za sprawą niewielkiego ryzyka biznesowego. Uwagę zwraca jedynie kwestia zgody Komisji Europejskiej na to przedsięwzięcie i „ewentualne wskazanie na niedozwoloną pomoc publiczną”; LOT przyjął już bowiem wsparcie zewnętrzne w 2012 roku przy procesie restrukturyzacji. Ale i tutaj, według Milczarskiego nie powinno być przeszkód: wobec żadnej ze spółek, które wejdą w skład PGL, nie ma już dzisiaj mowy o konieczności jakiejkolwiek pomocy publicznej czy programach ratunkowych, a ich sytuacja jest stabilna.
– W takim procesie dość łatwo można wykazać, że wszystko odbywa się na rynkowych zasadach. W tym celu przy przejmowaniu aktywów i ich wycenie stosuje się na przykład tzw. test prywatnego inwestora. Do tej pory w wielu przypadkach takie analizy były akceptowane przez Komisję Europejską – podkreśla Michał Leman.