Port Lotniczy Wrocław ma zaplanowaną realizację wielu inwestycji infrastrukturalnych. Jak podkreśla prezes obiektu, Dariusz Kuś, powodzenie tych przedsięwzięć zależy jednak od wielu różnych czynników. Lotnisko we Wrocławiu, podobnie jak wiele portów regionalnych, ucierpiało bowiem z powodu pandemii koronawirusa.
Inwestycje potrzebne od zaraz– Dysponujemy programem rozbudowy zarówno strony airside, jak i landside. W tym pierwszym obszarze planujemy szereg inwestycji, w tym budowę bazy paliw (szacowany koszt to 13 mln zł), dróg szybkiego zejścia (20 mln zł), równoległej drogi kołowania (150 mln zł), płyty postojowej dla samolotów (100 mln zł) oraz płyty do odladzania (20 mln zł). Przewidujemy również przedłużenie drogi startowej oraz przebudowę dróg kołowania. Na każdą z tych inwestycji potrzeba 50 mln zł – wymienia potrzebne do zrealizowania inwestycje Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
W sumie daje to koszty rzędu ponad 400 mln zł. Lotnisko ma także w planach budowę hotelu, co wymaga nakładów w wysokości 40 mln zł. W dalszej perspektywie władze chcą rozbudować terminal, stworzyć piętrowy parking i przebudować drogi dojazdowe za około 300 mln zł. W sumie daje to potrzebną kwotę ponad 700 mln zł.
– Realizacja tych planów zależy od wielu czynników, m.in. od tempa odbudowy rynku oraz, co jest z tym bezpośrednio związane, ogólnej sytuacji finansowej portu. Niezależnie od naszych inwestycji, przy lotnisku powstanie również lotnicza baza załadunkowo – rozładunkowa do obsługi logistycznej wojsk amerykańskich (Aerial Port of Debarkation – APOD) – tłumaczy prezes portu.
Za rok będzie lepiejJak informuje Dariusz Kuś, kondycja finansowa spółki jest w chwili obecnej stabilna i „wystarczająca do przetrwania do lepszych czasów”. – Liczymy na to, że zbliżający się sezon letni przyniesie pozytywne impulsy i poprawę sytuacji. Poza tym czekamy na nowe formy pomocy rządowej dla całej branży – dodaje.
Prezes portu nie ukrywa jednak, że obecny rok władze lotniska traktują jako etap przejściowy, a trwałej poprawy spodziewają się dopiero w roku 2022. Przed pandemią, w roku 2019, Port Lotniczy Wrocław obsłużył ponad 3,5 mln pasażerów, co było dotychczasowym rekordem tego lotniska. Tempo wzrostu liczby podróżnych zniweczyła jednak pandemia koronawirusa. Na skutek kryzysu i spadku popytu na połączenia lotnicze, w roku 2020 przez lotnisko przeszło jedynie niewiele ponad 1 mln osób.
Nowy rok pokazał, że nie jest lepiej. W samym styczniu 2021 roku lotnisko obsłużyło nieznacznie ponad 22 tys. pasażerów. To
spadek o 90 proc. w odniesieniu do stycznia ubiegłego roku. Wówczas lotnisko stolicy Dolnego Śląska obsłużyło 204 tys. podróżnych.
Niewystarczająca pomoc
W związku z kryzysem pandemii wrocławski obiekt otrzymał wsparcie od rządu – do rozdysponowania pomiędzy inne porty regionalne była
kwota 142 mln zł. Do Wrocławia trafiło wówczas niespełna 10 mln zł. Jak przekonywał Dariusz Kuś, środki przeznaczone dla lotniska były niewystarczające, obiekt szacował bowiem
poniesione straty na 22 mln zł.
– Rekompensata to mniej niż 50 proc. Otrzymana kwota zostanie przeznaczona na częściowe pokrycie strat i utrzymanie bieżącej działalności operacyjnej lotniska, która jest zabezpieczona także posiadanymi zasobami finansowymi i wdrożonym działaniom optymalizującym koszty – oznajmił Kuś w wiadomości przesłanej do Rynku Lotniczego.