– W tej chwili w PPL-u działa sześć związków zawodowych, z czego trzy, które kiedyś istniały w porozumieniu, były związkami drastycznymi w swoich żądaniach – mówił podczas Kongresu 590 w Rzeszowie prezes Przedsiębiorstwa Polskie Porty Lotnicze, Mariusz Szpikowski. Spółka jest skonfliktowana ze związkowcami, którzy domagają się wypłacenia zaległych premii.
Obecnie w PLL-u, który jest właścicielem m.in. Lotniska Chopina i posiada udziały w większości portów lotniczych w Polsce, nie dzieje się dobrze. W ubiegłym tygodniu
pisaliśmy, że spółka jest winna swoim pracownikom zaległe od wakacji premie, a niewypłacanie pieniędzy ma być formą… ukarania ich za poparcie październikowego strajku w Polskich Liniach Lotniczych LOT.
Prezes PPL-u, Mariusz Szpikowski, podkreśla, że w ostatnim czasie zmieniły się realia w jakich funkcjonują związki zawodowe. – Stan przez nas zastany był taki, że to związki usiłowały dyktować, kto ma być kierownikiem, a którego pracownika należy promować czy zwalniać. Poprzez zmianę ustawy nastąpiła zmiana paradygmatu – zaznacza. Szpikowski zauważa przy tym, że obecnie protestują tylko trzy organizacje, które zawsze były „drastycznymi w swoich żądaniach”.
Drugi czynnik, o jakim wspomina prezes PLL-u, to brak przyzwolenia społecznego i większości pracowników związkowych dla „dyktatury związkowców”. – W tej chwili w PPL-u działa sześć związków zawodowych, z czego trzy, które kiedyś istniały w porozumieniu, były związkami drastycznymi w swoich żądaniach – tłumaczy Mariusz Szpikowski.
„Nagrody odłożone w czasie”
Najbardziej aktywny w PPL-u jest Związek Zawodowy Pracowników Lotnictwa Cywilnego – pracownicy administracyjni tej organizacji chcą wejść w spór zbiorowy z pracodawcą. Chodzi o wypłacenie nagrody uznaniowej i kwestię wypłaty w listopadzie do ok. 10% wynagrodzeń zasadniczych.
– Chciałem przypomnieć, że w zeszłym roku ze względu na dobre wyniki finansowe w grudniu i styczniu zdecydowaliśmy się wypłacić pracownikom 15-proc. nagrody uznaniowe, co oznaczało średnio ok. 12,7 tys. zł na osobę – wyjaśnia prezes PPL. – W tym momencie, m.in. przez działalność związków, mamy taki klimat, w którym trudno byłoby przyjąć społecznie akceptowalną w miesiącach wakacyjnych wypłatę tych nagród – w związku z tym ta decyzja została odłożona w czasie. Pieniądze są nadal. Natomiast fakt istnienia sporu zbiorowego zdecydowanie komplikuje możliwości wypłacenia tej nagrody – tłumaczy Szpikowski i dodaje, że w pierwszej kolejności jest zobowiązany chronić wyniki przedsiębiorstwa, a dopiero po pokryciu ewentualnych kosztów wynikających ze strajku, możliwa będzie wypłata nagród uznaniowych.
Prezes PPL-u odniósł się również do drugiego elementu żądań sporu zbiorowego, jakim jest gwarancja pracy przez najbliższe pięć lat, a w przypadku, gdy dojdzie do zwolnień pracowników – wypłaty odszkodowań, sięgających wysokości od rocznej do trzyletniej pensji. – To absurdalne. Nie widzę nigdzie takowego standardu na rynku. W żadnym sektorze nie ma takich gwarancji – zauważa szef PPL. Przypomina także, że podobne zapisy kiedyś w PPL obowiązywały i kosztowało to przedsiębiorstwo 300 mln zł w postaci odpraw.
– W związku z powyższym, jeśli dochodzi do zwolnień dziś w PPL-u, to z dwóch przyczyn: po pierwsze, gdy pracownicy nie wykonują w sposób właściwy swoich zadań, czego nie możemy tolerować (…); po drugie, gdy np. zadania niektórych komórek powielają się i nie ma sensu tolerować bezrobocia w miejscu pracy – oświadczył Mariusz Szpikowski.
„Z przyjemnością zatrudnimy pracowników PPL-u”
Szef spółki odniósł się również do zarzutów, likwidacji stanowisk pracy. – To, że nie potrzebujemy osoby np. na stanowisku dyżurnego terminala i likwidujemy takie stanowisko, a jego funkcje są wykonywane przez innych, nie oznacza, że Ci pracownicy nie mogą aplikować na inne stanowiska w PPL. Z przyjemnością, jeśli jest to uzasadnione, to takie osoby zatrudnimy – zadeklarował.
Szpikowski dodał, że stały wzrost zatrudnienia jest konieczny wobec ciągle zwiększającego się ruchu lotniczego. – Jeśli tacy pracownicy, zamiast aplikować, wolą iść na zwolnienia lekarskie, to mogą mieć pretensje tylko do siebie, ale nie do pracodawcy – stwierdził.
Strajk w LOT nie pomógł
Szef PPL odniósł się również do niedawnego strajku w PLL LOT. – Mówiliśmy uczciwie, zarówno związkom, jak i załodze, że strajk w LOT będzie miał niekorzystne skutki dla PPL. W taki sposób, że jeśli doszłoby do niewykonywania operacji przez LOT to dla nas są to utracone przychody i wydatki związane z utrzymaniem dodatkowego personelu aby zapewnić płynność. Gdyby skala tego strajku była zdecydowanie większa, musielibyśmy wypłacać innym liniom odszkodowania z tego tytułu, że lotnisko nie było w stanie wykonywać swoich funkcji np. przez zajęte miejsca postojowe przez samoloty LOT, to oczywiście powstałyby istotne koszty – dodał.
– Komunikat do pracowników był jasny. Wartość takich kosztów zmniejszy pulę, przeznaczoną na premię uznaniową. W związku z tym, że nasi związkowcy uczestniczyli i popierali taki strajk, tak naprawdę działali przeciwko PPL. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że kwota strat jakie poniósł PPL z tego tytułu przekracza 300 tys. zł i o tę wartość pomniejszymy pulę nagród uznaniowych, która wynosiłaby od 15 do 17 mln zł. To jest jedyny i cały efekt tej działalności i nie ma to absolutnie nic wspólnego z jakąkolwiek polityką zatrudniania – podsumował Mariusz Szpikowski.