Monika Żelazik, przewodnicząca związku zawodowego Polskich Linii Lotniczych LOT, została zwolniona dyscyplinarnie. Teraz chce podać spółkę do sądu. – Jestem nadal przewodniczącą i będzie walczył ze mną w tej chwili nie pan prezes Milczarski, w stosunku do którego muszę być miła i sympatyczna, tylko zwykły pan Rafał Milczarski, wobec którego nie mam żadnych zobowiązań – mówi w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
Przewodnicząca związków zawodowych PLL LOT już zapowiedziała założenie sprawy w sądzie. – To, że moje zwolnienie jest nielegalne stwierdzi sąd, zapewne za parę lat. LOT ma długą tradycję zwalniania swoich pracowników – skomentowała swoje odwołanie Monika Żelazik w rozmowie z Rynkiem Lotniczym.
– Prezes Rafał Milczarski popełnił błąd zwalniając pracownika, który ma same pochwały, wybitną ocenę pracowniczą i jako pracownik nie przekroczył absolutnie swoich kompetencji, bo nie wypowiadam się jako pracownik, ani nie walczę jako pracownik – zauważyła Żelazik.
Jak dodała, nadal jest jednak przewodniczącą, co wciąż jest korzyścią w jej sytuacji. – Prezes dał mi broń do ręki. Jestem nadal przewodniczącą i będzie walczył ze mną w tej chwili nie pan prezes Milczarski, w stosunku do którego muszę być miła i sympatyczna, tylko zwykły pan Rafał Milczarski, wobec którego nie mam żadnych zobowiązań – mówi.
Podstawą
zwolnienia Moniki Żelazik miał być art. 52 Kodeksu Pracy, który mówi o „ciężkim naruszeniu przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych”. Przewodnicząca Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego wysłała e-mail, który członkowie związku otrzymali przed strajkiem planowanym na 1 maja. Szefowa związku miała wówczas napisać do swoich współpracowników: „My zakupiliśmy kilka rac, dwa wozy opancerzone, starą wyrzutnię rakiet, kilka granatów ręcznych i niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało oraz butlę z benzyną! Ostatecznie powstańcy warszawscy byli gorzej przygotowani, byli rozproszeni, a trzymali się tyle dni… Czy naprawdę ktoś jeszcze wątpi, że jesteśmy prawdziwą siłą, zresztą zawsze byliśmy, ale duch w nas jakoś podupadł”.
Przedstawiciele LOT-u nie komentują sprawy. „Nie możemy komentować indywidualnych spraw dotyczących naszych pracowników. Byłoby to niezgodne z zasadami ochrony danych osobowych oraz dobrym obyczajem” – napisał w wiadomości sms, cytowany przez Money.pl, Adrian Kubicki, rzecznik PLL LOT.