Dorastając w Amsterdamie, Rachna Sharma Reiter czuła się wyjątkowo. W wieku 7 lat wiedziała, że chce zostać pilotem, ale nigdy nie spotkała żadnej dziewczyny w jej wieku, która miałaby takie same marzenia. W szkole lotniczej w USA była jedną z trzech kobiet w klasie liczącej 150 osób. Po 16 latach spędzonych w kokpicie nadal jest postrzegana jako anomalia. „Wygląda na to, że sytuacja tak naprawdę się nie zmieniła” – o kobietach-pilotach pisze Bloomberg.
Droga do kabiny pilotów nigdy nie była łatwa dla kobiet, a ich
obecność w kokpitach to wciąż rzadkość w największych liniach lotniczych świata. Jednak przed wybuchem pandemii istniał powód do optymizmu. Według International Society of Women Airline Pilots w Las Vegas, odsetek kobiet wśród pilotów wzrósł w tym roku do 5,3 proc. na całym świecie z zaledwie 3 proc. przed czterema laty. W tych statystykach wiodła prym Europa, wraz z kilkoma krajami, takimi jak chociażby Indie, gdzie „boom” na podróże lotnicze przyciągnął kobiety do dobrze płatnego zawodu. Na całym świecie stanowią one jednak zaledwie 1,4 proc. kapitanów linii lotniczych.
Wysiłki rekrutacyjne zintensyfikował kilka lat temu EasyJet pod kierownictwem ówczesnej dyrektorki naczelnej, Carolyn McCall. Lufthansa zwiększyła reprezentację kobiet w kokpicie do 7,1 proc., zapraszając je do swojej własnej szkoły lotniczej. Szybko rozwijająca się linia Wizz Air ogłosiła ambitny program przekwalifikowania personelu pokładowego na pilotów.
Pandemia opóźni rozwój
Jednak temu postępowi zagraża pandemia koronawirusa. Z powodu zmniejszenia popytu na podróże lotnicze, zagrożonych likwidacją w samej Europie jest ponad 15 tys. stanowisk pilotów. Przewoźnicy na całym świecie zwalniają tysiące swoich pracowników. Według firmy konsultingowej Five Aero, do końca roku utrata miejsc pracy we wszystkich liniach lotniczych świata, w tym wśród stewardess, personelu obsługi naziemnej i innych, może sięgnąć 340 tys. osób.
Reprezentacja kobiet w kokpicie może więc spaść do poziomu z 2016 roku. Według szacunków, branża straciła dotychczas prawie 100 kobiet-pilotów z powodu niedawnych bankructw linii. Powód jest prozaiczny – w momencie dokonywania zwolnień przez przewoźników, to nowo zatrudnieni, czyli często kobiety na stanowisku pilotów, są pierwsi do odejścia.
Lufthansa chwilowo zaprzestała szkolenia nowych pilotów. Jak mówi rzeczniczka linii, ze względu na nadwyżkę personelu, nie istnieje inicjatywa zachęcania kobiet do pracy w tym zawodzie. EasyJet, który w tym roku osiągnął swój cel 20 proc. nowych pilotów płci żeńskiej, twierdzi, że wstrzymał rekrutację i nie jest jasne, kiedy zacznie ponownie przyjmować nowych pracowników. Z kolei Wizz Air nadal ma nadzieję, że jego program, nazwany Cabin Crew to Captain, pomoże zwiększyć liczbę kobiet-pilotów z 50 obecnie do 1000 do 2027 roku.
Społeczeństwo wciąż za mało dojrzałe
Kobiety zasiadające za sterami samolotów mówią Bloombergowi, że choć ich koledzy generalnie okazują im szacunek, taka postawa nie zawsze dotyczy pasażerów. Claire Ross, 33-letnia pilotka niemieckiego touroperatora TUI, mówi, że spotkała się z komentarzami, takimi jak „czy jesteś wystarczająco dorosła, aby latać samolotem?” i „czy na pewno umiesz tym zaparkować?”. Stereotypom w lotnictwie poświęciliśmy osobny tekst, który można
przeczytać tutaj.
Według badania opublikowanego w 2016 roku, w International Journal of Aviation Management, jednym z największych problemów związanych z utrzymaniem pracy pilotów są harmonogramy. Oczekuje się, że piloci będą spędzać nawet 15 nocy w miesiącu poza domem, co może powodować problemy dla latających kobiet, które nadal często przyjmują na siebie więcej obowiązków domowych i rodzicielskich.
Kilka pilotek, które chciały pozostać anonimowe w obawie przed utratą pracy, twierdzi, że odczuwają skutki ekonomiczne takich zasad, jak obowiązkowe uziemienie podczas ciąży. Skutkuje to obniżką wynagrodzenia nawet o jedną trzecią. W przeciwieństwie do innych wysoko płatnych zawodów, europejscy piloci często otrzymują jedynie ustawowe wynagrodzenie macierzyńskie. Może to oznaczać nawet 90-proc. obniżkę zarobków w miesiącach ciąży. Niektóre pilotki odkładają posiadanie dzieci na czas spłaty pożyczek zaciągniętych na szkolenie lotnicze – ich koszty mogą sięgać nawet 100 tys. dolarów.
Chociaż warunki zatrudnienia są często negocjowane przez rady pracownicze, wiele kobiet nie ma w nich swojej reprezentacji. „Potrzebujemy więcej kobiet na odpowiedzialnych stanowiskach, aby inspirować i dawać innym przykład, aby mogły w pełni wykorzystać swój potencjał” – mówią.
Kobiety-piloci mają nadzieję, że kryzys spowodowany koronawirusem może dać ich kolegom przedsmak tego, jak to jest być uziemionym przez długi czas – na przykład, nie pracując w ciąży i na urlopie macierzyńskim. Możliwe, że doprowadzi to do zwiększenia wsparcia dla kobiet-pilotów powracających po przerwie.