Linie lotnicze Qatar Airwyas mają problem i to być może największy, z jakim zmagały się do tej pory. Jeden z najważniejszych międzynarodowych przewoźników lotniczych na świecie ma bazę w porcie Hamad, dysponując oszałamiającą flotą 233 samolotów, w tym 173 szerokokadłubowców. Taka liczba maszyn powinna wystarczyć, aby obsłużyć loty docelowe do 140 destynacji. Katarskiemu flagowcowi, w najgorszym możliwym momencie w swojej historii, brakuje jednak samolotów do obsługi swojej siatki połączeń.
Gdyby ktoś powiedział 30 lat temu, że jedna z najlepszych linii lotniczych na świecie, wykonująca regularne loty do około stu krajów, będzie mieścić się w małym pod względem powierzchni kraju w Zatoce Arabskiej, nikt by nie uwierzył. Chyba, że wizjoner. Qatar Airways od momentu powstania rosły jednak bardzo szybko. Linie wykonywały loty wszystkimi samolotami szerokokadłubowymi jakie stworzono z wyjątkiem boeingów B767. Pozwoliło to zaoferować dużą przepustowość miejsc do pobliskiego Dubaju, czy oddalonego o szesnaście godzin lotu – Auckland w Nowej Zelandii.
Blokada Kataru Bardzo szybki rozwój trwał do 2017 roku, kiedy ogłoszono dyplomatyczną blokadę Kataru przez inne państwa z Zatoki Perskiej. Powodem decyzji było wspieranie terroryzmu. Ta polityczna sankcja nałożona na Katar zabroniła liniom lotniczym zarejestrowanym w tym kraju na wykonywanie lotów do prawie wszystkich krajów sąsiednich. Co więcej, katarscy przewoźnicy lotniczy nie mogli używać przestrzeni powietrznej tych państw w ramach przelotów.
Qatar Airways, aby wykorzystać aktywnie samoloty, zdecydowały się na uruchomienie lotów do drugorzędnych miast w Europie i Azji. Rozpoczęto loty do mniejszych miast m.in. w Omanie, Pakistanie, Tajlandii, Szwecji czy
na Ukrainie. Pomysł okazał się świetnym sposobem na wykorzystanie podaży floty, a przede wszystkim dodanie wartości przewoźnikowi poprzez oferowanie łączności drugorzędnych miast z większymi metropoliami, z jednym, krótkim przystankiem w hubie linii w Dosze.
W 2019 roku linie dotarły do punktu, w którym oferowały bardzo dużo lotów w ramach nowej strategii rozwoju firmy. Z tego powodu brakowało już samolotów.
Pandemia „pomogła”Pojawienie się pandemii COVID-19, oprócz spowodowanych strat, pomogło wielu przewoźnikom zrestrukturyzować swoją działalność. Qatar Airways mogły na chwilę przestać myśleć o braku nowych samolotów, które byłyby potrzebne do obsługi nowych połączeń. Linie podczas pierwszej fali koronawirusa obsługiwały bezpośrednie rejsy do zaledwie 30 destynacji. Było to zaledwie 20 proc. kierunków w porównaniu z przedpandemiczną rzeczywistością. Mniejsza liczba lotów spowodowała podjęcie decyzji o uziemieniu wielu samolotów, takich jak boeingi B777-200LR, airbusy A330-300 czy dwupokładowe A380-800.
W międzyczasie Qatar Airways zakomunikowały Boeingowi oraz Airbusowi, że wszystkie zaplanowane dostawy nowych samolotów zostaną wstrzymane, dopóki sytuacja pandemiczna na świecie nie znormalizuje się. Przewoźnik planował nie odbierać ani jednego nowego samolotu przez okres co najmniej dwóch do trzech lat. Wydawało się, że problem braku samolotów skończył się, biorąc pod uwagę flotę, którą została uziemiona na lotnisku w Katarze. Odkąd fracht przewożony jest bardzo często w luku bagażowym samolotów pasażerskich, a te loty w 2020 roku były rzadkością, linie zdecydowały o rozszerzeniu działalności swojej wyspecjalizowanej jednostki, Qatar Airways Cargo. Rozpoczęto transport towarów przy użyciu samolotów pasażerskich. W części samolotów zdemontowano siedzenia, aby wykorzystać zaparkowane samoloty jako pełnoetatowe towarowce.
B787-9W tym samym czasie, siedem boeingów 787-9 Dreamliner, które zostały dostarczone do przewoźnika przed pandemią, zostało odholowanych na miejsca postojowe, gdyż zarządzający liniami, Akbar Al Baker, stwierdził, że kabiny nie były w tamtym momencie gotowe do montażu. Uhonorowana wieloma nagrodami biznes klasa, nazwana QSuite, nie mogła być zainstalowana, gdyż Dreamliner jest węższy od B777 czy A350. Producenci foteli musieli stworzyć nowe siedzenia.
Zapotrzebowanie na loty towarowe zaczęło wzrastać. Qatar Airways zdecydował o wykorzystaniu efektywnych ekonomicznie Dreamlinerów, bez zamontowanych foteli, do przewozu ładunków.
Koniec blokady 21 stycznia 2021 roku wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Trzyletnia blokada Kataru zakończyła się. Linie znów mogły latać do sąsiadujących krajów, a co najważniejsze, korzystać z przestrzeni powietrznej Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Egiptu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Udało się również uruchomić loty do tych czterech krajów.
Co prawda, nie uruchomiono 18 codziennych lotów do Dubaju, jak w 2017 roku. Obecnie samoloty Qataru latają do
czterech miast w Arabii Saudyjskiej, trzech w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i dwóch w Egipcie. Oprócz bliskowschodnich miast linie latają na 130 innych kierunkach. Jest to oferowanie prawie na takim samym poziomie jak przed pandemią. Jednak biznes lotniczy wygląda teraz zupełnie inaczej niż przed pandemią. Oddział cargo rozkwita z każdym miesiącem. Wiele samolotów pasażerskich nadal jest wykorzystywanych w lotach frachtowych do najbardziej dochodowych miejsc, jak Chiny, Niemcy, Stany Zjednoczone czy Luksemburg.
Uziemione A350Flagowe samoloty przewoźnika, airbusy A350, zostały uziemione na podstawie decyzji katarskiego urzędu lotnictwa cywilnego. Dwa tuziny samolotów zostały zaparkowane i są wykluczone z floty od ponad sześciu miesięcy. Linie odkryły, że
istnieje problem z pękającą farbą na pokryciach węglowych kadłuba. Producent oświadczył, że usterka farby nie wpływa na funkcjonalność samolotu w locie. Qatar Airways chciał dostać odpowiedź, skąd wziął się problem oraz jak go wyeliminować. Katarskie linie lotnicze 20 grudnia 2021 roku wszczęły postępowanie sądowe przeciwko Airbusowi w Wydziale Technologii i Konstrukcji Wysokiego Sądu w Londynie.
Uziemienie A350 zmusiło Qatar Airways do przywrócenia czterech A380 oraz wszystkich A330. Zdecydowano o montażu siedzeń w boeingach B787-9, aby wypełnić lukę w podaży samolotów. Przywrócono również loty B777-200LR, które nie są wyposażone w klasę biznes QSuite. Aby sprostać problemowi, przewoźnik albo odbierze nowe samoloty, albo zmniejszy liczbę miejsc, do których lata. Odebranie nowych A350 oznaczałoby rezygnację z roszczeń, które przewoźnik wystosował do Airbusa. Dla tak dużego przewoźnika, ważniejsze jest bycie konsekwentnym. Zwłaszcza mając duże zamówienie na inne samoloty.
Airbus anuluje zamówienieW tym roku miała się rozpocząć dostawa pierwszych z 50 zamówionych airbusów A321neo. Ten, wąskokadłubowy samolot nie ma problemów, z jakimi boryka się szerokokadłubowy A350. Lecz, w piątek 21 stycznia
Airbus podjął jednostronną decyzję o anulacji zamówienia katarskich linii na ten model odrzutowca. Niespotkany ruch producenta samolotów spowodował, że Qatar Airways znowu znalazł się w punkcie wyjścia – braku samolotów.
Problem w tym, że Boeing nie może się na razie okazać zwycięzcą tej potyczki. Mimo, że Qatar posiadają zamówienie na ponad 70 samolotów szerokokadłubowych amerykańskiego producenta, to nie zanosi się na szybką dostawę. Pierwszym samolotem, który mógłby zostać dostarczony do przewoźnika jest B787 Dreamliner, który jest raczej koszmarem dla oczekujących na samolot linii. Od maja 2021 roku Boeing nie dostarczył ani jednego B787. Nie jest na razie znana data wznowienia dostaw Dreamlinerów. Z tego powodu do lata 2022 roku Qatar Airways nie otrzyma żadnego szerokokadłubowca.
Boeing B777X miał rozpocząć regularną służbę w tym roku, lecz przestoje w produkcji, problemy napotkane podczas lotów testowych oraz pandemia spowodowały przesunięcie certyfikacji tego samolotu.
Zbliża się mundialPrzewoźnikowi bardzo szybko ucieka czas do najważniejszego wydarzenia w historii kraju. W listopadzie tego roku rzesze turystów przybędą do Kataru, aby na żywo oglądać mecze w ramach Mistrzostw Świata FIFA w piłce nożnej. Linie mają nadzieję, że Katar będzie punktem docelowym podróży kibiców z całego świata, a nie tylko punktem tranzytowym.
Qatar Airways stara się nie zmniejszać swojej siatki połączeń, ale też nie ma dużego parcia na dostawy nowych samolotów. Znaleziona została inna droga, która proponuje inne wyjścia z obecnej, trudnej sytuacji. Qatar Airways rozpoczął leasing samolotów od przewoźników, których jest akcjonariuszem. Jest to bardzo mądra decyzja.
Cathay Pacific, linie lotnicze z siedzibą w Hongkongu, nadal cierpią z powodu pandemii. Hongkong jest zamknięty, a jeśli chce się przekroczyć granicę specjalnego regionu, trzeba odbyć obowiązkową 21-dniową kwarantannę. Przewoźnik uziemił większość swojej floty. Qatar Airways, jak dotąd wyleasingował od Cathay trzy Boeingi B777-300ER, które wykorzystuje do obsługi połączeń cargo.
Outsourcing lekarstwemW ostatnich kilku miesiącach wiele partnerskich linii lotniczych ogłosiło inaugurację lub wznowienie operacji lotniczych do Dohy. Katarskie linie w tym czasie albo ogłaszały zakończenie obsługi danej trasy, albo zmniejszały liczbę wykonywanych lotów. W listopadzie RwandAir przejęły obsługę lotów do Kigali. British Airways przejmie loty łączące Dohę z portem Londyn-Gatwick. W nadchodzącym sezonie letnim pasażerowie będą mogli polecieć na pokładzie American Airlines podczas jednego z trzech lotów dziennie z Nowego Jorku. Resztę obsłuży Qatar Airways.
Można się, spodziewać, że outsourcing będzie kontynuowany. Cathay Pacific mogłoby obsługiwać rejsy łączące Katar z Hongkongiem, LATAM Airlines zastąpiłoby Qatar Airways na lotach do São Paulo. Fiński flagowy przewoźnik Finnair mógłby przejąć trasę do Helsinek. Oman Air, z którym zawarto umowę o ścisłej współpracy, mogą przejąć rejsy łączące Dohę z Maskatem.