Zaplanowany na czwartek rejs Air France z Paryża do Moskwy został odwołany - poinformowała TASS, powołując się na lotniska Roissy-Charles de Gaulle i Szeremietiewo. Strona rosyjska nie zatwierdziła planu lotu dotyczącego ominięcia przestrzeni powietrznej Białorusi. Z tego samego powodu odwołano czwartkowy rejs Austrian Airlines z Wiednia do Moskwy.
W przypadku Air France to już drugi w ciągu doby nie zrealizowany lot na trasie do stolicy Rosji. Wcześniej odwołany został rejs z 26 maja. Lot AF1154 miał wystartować o godz. 10:20 czasu paryskiego.
Oświadczenie Austrian AirlinesPo odwołaniu także czwartkowego rejsu z Wiednia przewoźnik z grupy Lufthansy wydał stosowne oświadczenie. "Austrian Airlines zawiesiły loty nad białoruską przestrzenią powietrzną do odwołania na podstawie rekomendacji Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Z tego powodu konieczne jest również dostosowanie trasy rejsu z Wiednia do Moskwy. Zmiana trasy lotu musi zostać zatwierdzone przez władze rosyjskie, które nam tego nie udzieliły. W rezultacie Austrian Airlines zostały zmuszone do odwołania lotu z Wiednia do Moskwy ”- wyjaśnił narodowy przewoźnik Austrii.
Tych sytuacji trudno nie łączyć z niedzielnymi wydarzeniami w Mińsku. Wówczas
władze Białorusi zmusiły do lądowania samolot Ryanair lecący z Aten do Wilna. Na pokładzie przechwyconego odrzutowca taniego przewoźnika był Raman Pratasiewicz, opozycyjny dziennikarz i działacz aktywny w mediach społecznościowych. Rejs realizował Boeing 737-800 o rejestracji SP-RSM należący do Grupy Ryanair, a dokładnie do działającej w Polsce spółki Ryanair Sun. Później stosowne
zakazy operacji dla linii lotniczych Belavia nałożyły Polska, Wielka Brytania, Francja, Litwa, Czechy, Finlandia, Szwecja, Łotwa i Ukraina.
Mocne argumenty Rosji- Rosja nie ogłosiła żadnej oficjalnej decyzji solidarnościowej z Białorusią. Zdaje się, że Moskwa na razie bardziej sygnalizuje, że może się zaangażować i uświadomić Unii ewentualne koszty. Rosja ma wielokrotnie większe znaczenie dla branży niż Białoruś - podkreślił na Twitterze Dominik Sipiński, analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight.
Według niego najważniejszą kartą przetargową Rosji jest kontrola praw przelotowych nad Syberią, praktycznie niezbędnych dla linii latających między Azją Płn-Wsch. (Chiny, Japonia, Korea) i Europą. - Moskwa udziela zgody na przelot na podstawie umów dwustronnych i może ją wycofać. Potencjalne zablokowanie możliwości przelotu linii unijnych byłoby dla nich dotkliwe - zaznaczył Sipiński.
- To jednak broń obosieczna: Rosja zarabiała przed pandemią nawet ponad 500 mln dol. rocznie na opłatach za przelot nad Syberią. Wpływy te subsydiują quasi-państwową linię Aeroflot, który niemal wyłącznie dzięki nim osiągał wysokie zyski. Odcięcie linii europejskich od lotów przez Syberię byłoby zatem zapewne bardziej ekonomicznie szkodliwe dla samej Rosji niż dla tych linii - podsumował wątek analityk lotniczy ch-aviation i Polityki Insight.