Ryanair zaoferuje w najbliższym sezonie letnim 60 tras z dwóch warszawskich lotnisk, ale mimo nowych połączeń z Chopina nie zdecydował się powiększyć oferty z Modlina. – Miejmy nadzieję, że ostatecznie przedłużymy umowę – przyznał w rozmowie z Rynkiem Lotniczym Michał Kaczmarzyk, prezes spółki zależnej Ryanair Sun.
Aktualnie jednak sprawy nie zmierzają jeszcze w wymarzonym dla obu stron kierunku. – Na chwilę obecną to nie idzie w żadną stronę. Mówiąc wprost, negocjacje rozpoczęły się kilka miesięcy temu i utknęły w martwym punkcie. Jakbym miał prognozować, aktualnie nie ma oznak, żeby w najbliższych tygodniach cokolwiek się zmieniło w temacie. Mam nadzieję, że to zmieni się w najbliższych miesiącach, ale w tygodniach na pewno nie – oznajmił Kaczmarzyk.
Prezes spółki zależnej Ryanair Sun nie kryje zaskoczenia postawą zarządzających portem w Modlinie, który zwleka z podpisaniem nowej umowy z największym niskokosztowcem Europy.
– Jest to, nie ukrywam, dla nas zadziwiające, że przewoźnik, który oferuje podwojenie liczby pasażerów w krótkim okresie, czyli czterech lat, z obecnych trzech milionów podróżnych do sześciu, nie wzbudza zainteresowania, ale po prosto muszą jeszcze chwilę nad tym pomyśleć i przeliczyć. Miejmy nadzieję, że ostatecznie będziemy w stanie jednak przedłużyć umowę – podkreślił Kaczmarzyk, który zapewnił, że
nowe trasy z Chopina nie zwiastują żadnej planowanej redukcji połączeń z Łodzi.
– Nie, nie łączyłbym tego. Zainwestowaliśmy dużo w Łódź w sezonie zimowym i te trzy trasy, które ogłosiliśmy jesienią ubiegłego roku, to jest i tak dużo w porównaniu z wcześniejszym rozkładem. To nie jest tak, że odpalenie czegokolwiek z Warszawy powoduje, że Łódź przestaje nas interesować. Nie. Łódź będziemy chcieli rozwijać, tak jak mówiliśmy wcześniej, bowiem jest sama w sobie dużym miastem. Aktualną ofertą z Łodzi jesteśmy w stanie wypełnić nasze samoloty – przekonuje Kaczmarzyk.
Loty do Alicante czy Brukseli będą teraz realizowane zarówno z Łodzi, jak i dwóch lotnisk Warszawy. – Na tych trasach jest popyt i nie ma problemów ze sprzedażą biletów. Warszawa sprzedaje się sama i nie wymaga większego wysiłku, żeby coś sprzedać. Trzeba podjąć taki wysiłek w Modlinie i Łodzi, żeby sprzedać i wypełnić samolot. W przypadku Warszawy klient jest trochę inny i ten rynek jest specyficzny. Nie powinniście więc patrzeć w ten sposób, że Alicante się dubluje, to go w Łodzi za chwilę nie będzie. Tak samo jest z Modlinem – podsumował wątek Kaczmarzyk.