Sprawa przejęcia powierzchni handlowych na lotnisku Chopina przez Baltonę jest tematem gorącym samym w sobie. Teraz zupełnie nieoczekiwanie sprawa nabrała nowego wymiaru. Wszystko przez, delikatnie rzecz ujmując, niezrozumiałą decyzję zarządcy portu lotniczego.
Przypomnijmy, że do tej pory największą kontrowersją związaną z wejściem Balotny na Okęcie były
zarzuty Lagardere, że wszystko odbyło się nieuczciwie. Sprawa jest w sądzie i to on rozstrzygnie spór. Do niedawna byliśmy jednak w sytuacji, że Baltona otworzyła swoje sklepy i cieszyła się szczególnie z największego z nich, który rozpoczął działalność w połowie stycznia. W zeszłym tygodniu właśnie w tej sprawie napisał do nas Czytelnik.
Rusztowaniem w witrynęPragnący zachować anonimowość podróżny korzystający często z lotniska Chopina zwrócił nam uwagę, że
poinformowaliśmy o otwarciu placówki Balotny znajdującej się w najbardziej reprezentatywnym miejscu portu, a prace cały czas tam trwają. Na dowód przesłał nam zdjęcia przedstawiające rusztowania ustawione wzdłuż wirtualnej witryny, która miała przyciągać swoją multimedialnością potencjalnych klientów.
Udało nam się skontaktować z Baltoną i okazało się, że z jej strony wszystkie prace są już zakończone. Robotnicy od bladego świtu do nocy robili wszystko, by
jak najszybciej uruchomić punkt usługowy, z którego Baltona chce być szczególnie dumna. Firmie zależało na tym, by wszystko było dopięte na ostatni guzik do planowanego otwarcia. Okazało się, że za konstrukcje szpecące sklep, który ma zarabiać na spłacenie kredytu na przebudowę lokali – ponad 40 mln złotych – oraz kwoty należne PPL-owi za dziewięcioletni wynajem powierzchni – kolejne 710 mln złotych – odpowiada… sam PPL.
O co chodzi? Nie bardzo wiadomo. Spółka nie odpowiada na pytania e-mailowe ani telefony. Po prostu tuż po otwarciu sklepu pojawili się robotnicy wynajęci przez PPL, postawili rusztowania i zaczęli prace na wysokości. Czemu teraz? Czy nie było możliwości zgrania robót Baltony i PPL-u, by sklep, który ma w głównej mierze przynosić dochody Baltonie, a przez to i zarządcy lotniska, działał jak należy?
Co dalej?Gdyby chodziło o drobne naprawy czy wymiany, sytuacja byłaby mniej kuriozalna. Okazuje się jednak, że muszą być to poważniejsze prace, bo rusztowania mają zniknąć… dopiero latem tego roku. Baltona nie chce komentować całej sprawy, ale nietrudno się domyślić, że nie jest zachwycona takim stanem rzeczy. Tym bardziej, że przed świętami Wielkiej Nocy miało się odbyć oficjalne otwarcie całej inwestycji – właśnie przed największym sklepem, który teraz straszy rusztowaniami.
Firma wydała niemałe kwoty na całkowitą przebudowę lokali. Trzeba było robić wszystko na nowo. Od instalacji zaczynając po zamawianie specjalnych rozwiązań technologicznych u producentów sprzętu kończąc. Wszystko pochłonęło czas, pieniądze i zaangażowało wiele osób. PPL lekkim ruchem bojkotuje to wszystko, nie zważając, że w gruncie rzeczy działa na szkodę pasażerów oraz siebie samej.