Ryanair chce wykorzystać swoją nową strukturę grupy, by dalej konsolidować europejską branżę lotniczą. W planach zakupów Ryanair Group jest przejmowanie linii lotniczych, samolotów oraz slotów lotniskowych upadających przewoźników, informuje magazyn Skift.
W przeciągu ostatnich 12 miesięcy z europejskiego rynku lotniczego zniknęły takie marki jak WOW Air, Primera Air czy BMI Regional, podczas gdy firma Thomas Cook usilnie stara się sprzedać należące do siebie linie lotnicze. Warunki te stanowią szansę dla silniejszych graczy, takich jak Ryanair, na utrwalenie swojej dominującej pozycji rynkowej, którą szansę irlandzki przewoźnik będzie usilnie starał się wykorzystać.
W grupie siła Ryanair czuje się lepiej przygotowany do uczestniczenia w przejmowaniu schedy po upadających liniach lotniczych, po tym, gdy z początkiem roku ogłosił reorganizację swoich struktur. Michael O’Leary, kiedyś prezes Ryanair, po zmianach stał się prezesem Grupy Ryanair, do której, poza głównymi liniami lotniczymi Ryanair DAC, wchodzą także oddziały Laudamotion oraz
Buzz, czyli dawne linie lotnicze Ryanair Sun. Jedną z zalet nowo utworzonej struktury organizacyjnej jest fakt, że w jej skład wchodzą samoloty różnych producentów, stanowiące trzon operacji w wydzielonych oddziałach.
– Uważamy, że mamy bardzo dobrą pozycję, szczególnie jeśli na rynku miałoby miejsce dalsze zbywanie niekonkurencyjnych przedsiębiorstw, które, jak uważam, jest nieuniknione, gdyż IAG, Lufthansa oraz, być może Air France-KLM, chcą brać udział w dalszym procesie konsolidacji. Spójrzmy, na przykład, w tym momencie na Lufthansę –
są zainteresowani liniami Condor/Thomas Cook. Nieuniknione jest, że z tego typu połączeń, jeśli będą miały miejsce, wyniknie silna konsolidacja. Teraz także my możemy brać udział w tych przejęciach, gdyż: a. mamy u siebie związki zawodowe, których brak mógł wcześniej być blokadą, b. ponieważ jesteśmy operatorem samolotów zarówno Airbusa jak i Boeinga – przekonywał O’Leary podczas poniedziałkowej prezentacji wyników analitykom branży.
Zapowiedzi wygłaszane w trudnym momencie Deklaracje przedstawicieli przewoźnika, dotyczące planów uczestniczenia w dalszej konsolidacji europejskiego rynku, padały w trudnym momencie
najsłabszego od czterech lat rocznego zysku wypracowanego przez Ryanair. Linia już w ubiegłym roku sygnalizowała gwałtowny spadek rentowności, który po opodatkowaniu wyniósł 1,02 mld euro, w porównaniu z 1,45 mld euro w poprzednim roku. Co więcej, trudne warunki na rynku powodują, że niezbyt optymistycznie wyglądają prognozy przyszłej rentowności przewoźnika. Zysk za pełny rok finansowy liczony do marca 2020 r., który po raz pierwszy obejmie niedawno nabytą i przynoszącą straty jednostkę Laudamotion, wyniesie między 750 mln a 950 mln euro w porównaniu z równowartością 880 mln euro za rok poprzedni.
Sondaż przeprowadzony przez ponad 10 analityków zrealizowany tuż przed publikacją przewidywał zysk po opodatkowaniu w wysokości 977 mln euro za rok, licząc do marca 2020 roku. Analityk Liberum, Gerald Khoo, opisał prognozę zysku i wskazówki dotyczące kosztów pozapaliwowych, które wzrosły o 2 procent jako „rozczarowujące”.
Niezagrożone miejsce w czołówce europejskich przewoźników Nawet jeśli nawet najnowsze wyniki finansowe Ryanair pozostawiają u inwestorów uczucie niedosytu, to w ocenie analityków, w dłuższej perspektywie, pozycja przewoźnika jako lidera branży pozostaje niezagrożona.
W naszej ocenie Ryanair może być dalej typowany jako długoterminowy zwycięzca w europejskiej branży lotniczej, za czym przemawiają takie czynniki jak pozycja lidera na rynku, rozbudowana siatka połączeń, niskie koszty jednostkowe oraz silne zestawienie bilansowe. Uważamy, że krótkotrwałe niekorzystne warunki rynkowe, są w dłuższej perspektywie korzystne dla silniejszych linii lotniczych, gdyż służą pozbywaniu się słabszej konkurencji i wspierają konsolidację na rynku. Jednak Ryanair nie jest odporny na skutki tych krótkoterminowych przeciwności – precyzuje Khoo.
Podobne opinie o niezagrożonej pozycji rynkowej irlandzkiego przewoźnika, zawiera
styczniowy raport przygotowany przez Scope Ratings.
– To, co dla niektórych małych przewoźników urasta do rangi pytania o przetrwanie, może być jedynie przejściowym poświęceniem rentowności dla dużych operatorów, takich jak Ryanair, Wizzair, easyJet czy Lufhansa, którzy mogą sobie pozwolić na to, by poświęcić kilka punktów procentowych zysku i nie podnosić cen biletów swoim klientom, w ten sposób zwiększając swoją przewagę konkurencyjną. Na przykład linie lotnicze Ryanair ogłosiły obniżenie w pierwszej połowie roku finansowego 2018/19 marż EBITDAR do wciąż solidnego poziomu 36 proc. (wyłączając z tego negatywny efekt Laudamotion) w porównaniu z 41 proc. w tym samym okresie rok wcześniej. W tym czasie Ryanair chce zachować niezmieniony średni współczynnik wypełnienia (LF), a nawet obniżyć średnią cenę biletów. To jest jeden z powodów, dlaczego wierzymy, że przepaść w zdolności kredytowej pomiędzy dużymi operatorami lotniczymi a mniejszymi przewoźnikami będzie się powiększać – czytamy w raporcie.
Ryanair goni Lufthansę Silna pozycja rynkowa Ryanair oraz wciąż spore rozdrobnienie europejskiego rynku lotniczego (w 2018 r. do mniejszych przewoźników należało wciąż 49,4 proc. udziałów w rynku) powodują, że zapowiedzi władz irlandzkiego przewoźnika o chęci zwiększenia zaangażowania w konsolidację rynku, należy traktować poważnie. Jak wynika z wyliczeń Scope, do tej pory najskuteczniejsza w przejmowaniu zwolnionego miejsca na rynku w celu poszerzenia swoich udziałów rynkowych jest Grupa Lufthansa. W 2018 r. Lufthansa dysponowała ogólnym udziałem w rynku szacowanym na 12,3 proc., przewożąc 124 mln pasażerów, co oznacza, iż od 2016 r. powiększyła swoje udziały o 1,6 pp. Tym samym, pod względem wielkości udziałów w rynku, w ubiegłym roku Grupa Lufthansa wyprzedzała linie lotnicze Ryanair (12 proc.), Grupę IAG (9,8 proc.), Grupę Air France-KLM (8,8 proc.) oraz easyJet (7,7 proc.) Przysłuchując się poniedziałkowym wypowiedziom O’Leary’ego, można odnieść wrażenie, że Ryanair jest zdeterminowany, by odebrać Lufthansie najwyższe miejsce na podium.