Większość pasażerów Ryanaira i Wizz Aira, przynajmniej raz zarzekła się, że więcej nie skorzysta z oferty irlandzkiego czy węgierskiego operatora. Okazuje się jednak, że polityka przewozowa europejskich niskokosztowców wcale nie jest tak straszna. Australijczycy skrupulatnie sprawdzają w czasie boardingu wagę bagażu podręcznego i domagają się ogromnych dopłat nawet za jej minimalne przekroczenie. Poznajcie Jetstar.
Regulamin niskokosztowych linii lotniczych jest dość jasny. Kupując bilet pasażer otrzymuje wyłącznie miejsce w samolocie i możliwość zabrania na pokład samolotu małej torebki, a wszystkie inne usługi, takie jak większy bagaż kabinowy, możliwość siedzenia obok towarzysza podróży, wiążą się z koniecznością dopłaty. Usługi dodatkowe w ostatnich latach stały się ważnym strumieniem finansowym wielu przewoźników. W wielu przypadkach zatarła się już różnica pomiędzy liniami tradycyjnymi a tymi, które operują w modelu niskokosztowym.
Większość pasażerów irlandzkich czy węgierskich linii lotniczych, przynajmniej raz w życiu, po odbyciu lotu ww. liniami stwierdziła, że nigdy więcej na pokład samolotu Ryanaira czy Wizz Aira nie wsiądzie. Wśród wymienianych powodów jest brak komfortu podroży (zbyt mała miejsca na nogi). Nastawienie wielu osób zmienia jednak pojawienie się atrakcyjnych cenowo biletów lotniczych – oczywiście w podstawowej taryfie, która pozwala na zabranie wyłącznie małej torebki, a linie rodem z Irlandii i Węgier przestają być złe, bo co można wymagać od przelotu na Teneryfę za 249 złotych...
Australijski odpowiednik Ryanaira i Wizz Aira
Polityka bagażowa Ryanaira czy Wizz Aira wcale nie jest aż tak zła, jak się powszechnie wydaje. Owszem, większy bagaż podlega dodatkowej opłacie, lecz prawda jest taka, że nikt wagi większego bagażu podręcznego (walizki kabinowej) nie sprawdza. Pasażer może bez problemu zabrać na pokład samolotu więcej niż wskazane w regulaminie 10 kilogramów.
Inaczej wygląda sprawa w Australii. W trakcie mojego ostatniego pobytu na Antypodach odbyłem trzy loty wewnętrzne, wszystkie na pokładach airbusów z rodziny A320 linii Jetstar Airways. Jest to niskokosztowy przewoźnik-spółka zależna Qantas, którą flagowy australijski operator założył w obawie o rozwój działalności linie Virgin Blue, które dziś latają pod nazwą Virgin Atlantic.
Jetstarem poleciałem z Sydney do Perth, z Perth do Brisbane oraz z Gold Coast do Melbourne. Rejsy krajowe w Australii, nawet oferowane przez tanie linie lotnicze, nie są tanie, lecz trzeba wziąć pod uwagę odległości między miastami. Lot z Sydney, które położone jest na wschodnim wybrzeżu, do Perth, które leży na zachodnim wybrzeżu, trwa prawie pięć godzin. Cena ceną, lecz co innego jest interesujące...
Darmowy bagaż podręczny Jetstara nie może ważyć więcej niż siedem kilogramów, z czego “główny” bagaż musi ważyć do 10 kilogramów. Pasażer ma możliwość przewozu bagażu podręcznego, którego waga nie przekracza 14 kilogramów, jeśli dokupiona zostanie taka usługa. Waga “głównego” bagażu nie może przekraczać 10 kilogramów.
Surowa polityka
W trakcie boardingu, przed każdym lotem, nawet tym nocnym, pracownicy lotniskowi Jetstar ważyli każdemu pasażerowi wszystkie części bagażu podręcznego. Na przenośną wagę nie trzeba było kłaść jedynie kurtki. Nawet butelka wody wchodziła w skład bagażu podręcznego. Po trzech lotach widać, że pracownicy Jetstara do swojej pracy podchodzą bardzo, bardzo skrupulatnie. Jeśli waga łącznego bagażu podręcznego przekracza dozwolony limit, nawet o 200 gramów, pasażer musi zapłacić dodatkową opłatę w wysokości 80 dolarów australijskich (około 200 złotych).
Na każdym moim locie przynajmniej połowa pasażerów ponosiła dodatkowe opłaty w trakcie boardingu. Tak surowa egzekucja regulaminu przewozowego gwarantuje australijskim, tanim liniom lotniczym stałe źródło dodatkowego przychodu.
Do Australii wybrałem się chińskimi liniami lotniczymi Xiamen Airlines. Więcej o przewoźniku z Państwa Środka i wrażeniach z lotu Dreamlinerem prywatnego operatora
W TYM TEKŚCIE.
Zapisz
się do newslettera:
