Liczba pasażerów irlandzkiej linii lotniczej spadła we wrześniu o 64 proc. w porównaniu z tym samym okresem w zeszłym roku. W sierpniu było to tylko 50 proc. Spadek jest związany z kolejnymi ograniczeniami transportowymi, nakładanymi przez poszczególne państwa, gdy Europa wkracza w drugą falę pandemii COVID-19.
Po stosunkowo udanym sierpniu, w którym Ryanair przewiózł 7 mln pasażerów (to jednak o prawie połowię mniej niż w sierpniu 2019 roku, kiedy linie zanotowały 14,9 mln podróżnych – przyp. red.), nadszedł czas na nieco gorszy pod tym względem wrzesień. To zresztą normalne, gdyż ruch w sezonie letnim zazwyczaj jest wyższy niż w miesiącach po nim następujących.
Jednak ten wrzesień jest wyjątkowy, a spadki większe. Również dlatego, że Europa walczy z drugą falą koronawirusa, zamykając granice poszczególnych państw i wprowadzając szereg restrykcji, jak np. kwarantanna. W ubiegłym miesiącu przewoźnik z Irlandii przewiózł więc 5,1 mln pasażerów – co i tak jest znacznie lepszym wynikiem niż 40 tys. podróżnych w kwietniu…
Dla porównania, rok temu, na długo przed rozpoczęciem pandemii COVID-19, od sierpnia do września liczba pasażerów spadła jedynie o 0,8 mln (do 14,1 mln). Stanowiło to spadek o 5,4 proc. Jednak spadek nie koreluje ze spadkiem obserwowanym w tym roku.
Potencjalni turyści nie chcą rezerwować lotów z wyprzedzeniem, gdyż restrykcje transportowe zmieniają się bardzo szybko. Zamknięcie danego kraju może nastąpić nawet tuż przed ich odlotem, czy w trakcie trwania pobytu. Ryanair na razie
zniósł opłatę za zmianę terminu rezerwacji, w przypadku wszystkich lotów w październiku i listopadzie. Pasażerowie mogą zmienić rezerwację na dowolny czas przed 21 marca i zapłacić jedynie różnicę w cenie. Muszą jednak zainicjować zmianę co najmniej 7 dni przed pierwszym lotem, co oznacza, że krótkoterminowe zmiany wynikające z nowych przepisów nie są możliwe.