Wygląda na to, że władze tanich linii lotniczych Ryanair wzięły sobie do serca rady prezydenta USA, Donalda Trumpa, o tym, aby zmienić nazwy pechowych samolotów Boeing 737 MAX na inne. Jak zauważono, samoloty irlandzkiego przewoźnika mają na dziobie, zamiast właściwej modelowi nazwy „MAX” – napis „Boeing 737-8200”.
Po katastrofach linii Lion Air i Ethiopian Airlines zadecydowano o uziemieniu wąskokadłubowych samolotów 737 MAX Boeinga na całym świecie. W toku śledztwa okazało się, że to wadliwy podsystem tych maszyn doprowadził do tragedii, w których zginęło łącznie 350 osób. Niedługo potem pojawiły się zarzuty w kierunku amerykańskiego producenta i Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) o zbyt szybkie wypuszczenie samolotów na rynek. Ucierpiała na tym marka Boeinga, co było widoczne zwłaszcza
podczas tegorocznego Paris Air Show, gdzie producent nie zgarnął, jak zazwyczaj, wielu zamówień.
Nic więc dziwnego, że MAX-y, na których powrót poczekamy – jak się właśnie okazało – nawet
do listopada, mogą budzić w pasażerach niepokój i nie najlepsze skojarzenia. O zmianę nazwy tych samolotów postulował już nawet
prezydent USA, Donald Trump. – Co ja wiem o brandingu, może nic (choć zostałem wybrany prezydentem!), ale na miejscu Boeinga, NAPRAWIŁBYM boeinga 737 MAX, dodał parę wspaniałych dodatkowych funkcji i ZMIENIŁBYM nazwę samolotu na nową. Żaden produkt nie ucierpiał tak jak ten. No ale raz jeszcze, co tam u diabła wiem? – pisał prezydent.
Z zamówień na wąskokadłubowce amerykańskiego producenta zrezygnował już indonezyjski przewoźnik
Garuda Indonesia, tadżyckie linie
Somon Air czy saudyjska niskokosztowa
linia flyadeal. W poniedziałek Internet obiegły zdjęcia samolotu linii Ryanair, który zamiast napisu na dziobie „737 MAX” zaprezentował inskrypcję… „737-8200”.
Ryanair ma zamówionych 135 samolotów 737 MAX, z których pierwsze pięć miało zostać dostarczonych jesienią. Linia lotnicza zamówiła większą wersję MAX 8, z 200 miejscami, teraz oznaczoną 737-8200 na zdjęciach zrobionych w Renton w Waszyngtonie, w USA, i opublikowaną w mediach społecznościowych przez Woodys Aeroimages.
Niewątpliwie
zmiana nazwy to jednak nie wszystko. Boeing będzie musiał odbudować zaufanie pasażerów, ale i przewoźników. – Wiemy, że musimy podjąć wysiłek, by zasłużyć sobie ponownie na zaufanie naszych klientów, w szczególności opinii publicznej pasażerów – mówił jeszcze w kwietniu Dennis Muilenburg, prezes firmy, podczas konferencji z inwestorami.