Pierwszy MAX LOT-u wystartował z Lublina do Warszawy. Jeszcze w tym miesiącu do stolicy przebazowane będą kolejne cztery egzemplarze. Przed rozpoczęciem wykonywania rejsów z pasażerami, polski przewoźnik zdecydował się wprowadzić dodatkowe przeglądy ciężkie (tzw. „C-check”) i loty testowe dla każdej z maszyn.
MAX-y wracają do służby w Polskich Liniach Lotniczych LOT, po ponad 20-miesięcznym uziemieniu, spowodowanym dwoma tragicznymi katastrofami tego modelu. Pierwszy po tak długiej przerwie B737 MAX w barwach LOT-u wystartował w czwartek (4 marca) po południu z Portu Lotniczego Lublin – tam bowiem
nieczynne MAX-y miały swoją bazę.
Pierwszy z pięciu B737 MAX zgodnie z planem przyleciał do Warszawy. Na pokładzie samolotu znajdowało się dwóch pilotów-instruktorów i obsługa serwisowa LOT-u. W trakcie pierwszego po wielu miesiącach uziemienia rejsu technicznego, piloci wykonali standardowe czynności sprawdzające funkcjonalność poszczególnych systemów samolotu na maksymalnej wysokości przelotowej wynoszącej 12,5 km. Rejs trwał ok. 1,5 godziny i przebiegał bezproblemowo.
Kolejny samolot wkrótcePrzebazowanie kolejnego egzemplarza jest planowane 5 marca br. Jeszcze w tym miesiącu do Warszawy przylecą cztery pozostałe maszyny, gdzie pozostaną do czasu ponownego włączenia do obsługi siatki połączeń. Decyzją polskiego przewoźnika wszystkie samoloty przejdą dodatkowe, wykraczające ponad wymagane przez regulatorów lotniczych serwisowanie (tzw. przegląd ciężki „C-check”) w bazie LOT AMS w Warszawie i obloty techniczne z udziałem pilotów uprawnionych do latania B737 MAX w barwach LOT-u.
– Zgodnie z decyzją EASA, po przejściu odpowiednich modyfikacji oprogramowania i instalacji elektrycznej, a także przeszkolenia załóg, samoloty mogą ponownie wzbić się w powietrze. W ostatnim czasie nasze MAXy przechodziły niezbędne prace techniczne, a pierwsi piloci LOT-u ukończyli już obowiązkowe sesje symulatorowe. Dbając o maksymalny poziom bezpieczeństwa i o komfort naszych pasażerów, postanowiliśmy przed przywróceniem maszyn do obsługi siatki połączeń wykonać dodatkowe przeglądy techniczne w bazie serwisowej LOT AMS. Ponadto, każdy pilot po zakończeniu obowiązkowego szkolenia symulatorowego, wykona jeszcze lot z instruktorem – mówi Maciej Wilk, członek zarządu ds. operacyjnych LOT-u.
Obecnie uprawnionych do latania MAX-ami jest 90 pilotów LOT-u. Po spełnieniu wszystkich wymaganych kryteriów, samoloty będą w zależności od zapotrzebowania włączane do obsługi połączeń w nadchodzącym sezonie letnim. – Jestem przekonany, że po wprowadzeniu wszystkich modyfikacji MAX jest w pełni bezpieczny. Wierzę, że nasi pasażerowie przekonają się do jego niezawodności i komfortu – mówi Maciej Wilk, członek zarządu ds. operacyjnych.
Flota na MAX-a?PLL LOT mają w swojej flocie pięć samolotów B737 MAX 8, a kolejnych dziesięć dopiero czeka na odbiór. Maszyny miały zasilić flotę LOT-u jeszcze w 2019 roku, wtedy ich liczba wyniosłaby 15 sztuk. Wzmocniłyby one siatkę połączeń krótkiego i średniego zasięgu. Uziemienie MAX-ów na całym świecie w marcu 2019 roku uniemożliwiło jednak dostawy. Narodowy przewoźnik odebrał pierwszego MAX-a w grudniu 2017 roku.
Na powrót MAX-ów do służby zezwoliło kilka organów regulacyjnych na całym świecie. Jako pierwsza, w listopadzie, amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA), następnie zgodę wydały europejska agencja EASA oraz organy Brazylii i Kanady. Niedawno informowaliśmy też o tym, że zakaz lotów dla MAX-ów zniosła Australia oraz
Arabia Saudyjska.
MAX-y zostały uziemione po dwóch tragicznych katastrofach tego modelu, w których zginęło 346 osób. Pod koniec 2018 roku kilka minut po starcie z lotniska w Dżakarcie w Morzu Jawajskim rozbił się samolot indonezyjskich linii lotniczych
Lion Air. Z kolei na początku marca 2019 roku w podobnych okolicznościach runął na ziemię MAX
Ethiopian Airlines. Kilka dni później podjęto decyzję o uziemieniu tego modelu Boeinga na całym świecie.
Raport ZDG TORSamoloty Boeing 737 MAX wracają do flot na całym świecie po niemal dwuletnim uziemieniu, spowodowanym dwoma tragicznymi katastrofami tego modelu. Podstawowe zmiany wprowadzone do B737 MAX dotyczą systemu wzmacniania charakterystyki sterowania (Maneuvering Characteristics Augmentation System – MCAS), którego nieprawidłowe działanie było bezpośrednią przyczyną obydwu katastrof w 2018 i 2019 roku. System ten ma automatycznie zapobiegać przeciągnięciu samolotu. Po poprawkach, MCAS działa w oparciu o dwa czujniki kąta natarcia, a do tego aktywacja następuje tylko raz.
Jak wyglądał ponad 20-miesięczny proces ponownej certyfikacji maszyny można przeczytać
w najnowszym raporcie Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.