Linie lotnicze Scandinavian Airlines System (SAS) złożyły wniosek o postępowanie naprawcze pod nadzorem sądu w Nowym Jorku. Taki ruch pozwoli przewoźnikowi ze Skandynawii wdrożyć kluczowe elementy planu finansowej restrukturyzacji oraz na kontynuowanie działalności.
Rozdział 11 kodeksu upadłościowego prawa amerykańskiego pozwala liniom lotniczym legalnie nie spłacać przez pewien czas swoich wierzycieli. Większość dużych linii lotniczych ze Stanów Zjednoczonych doświadczyła na własnej skórze w ciągu minionych 20 lat funkcjonowania słynnego "Chapter 11". Podczas pandemii koronawirusa SARS-COV-2 w podobny sposób postąpiły kolumbijska Avianca i
chilijskie LATAM.
Linie lotnicze z Danii, Norwegii oraz Szwecji zmagają się w ostatnich dniach ze
strajkiem prawie 900 pilotów, który zmusił skandynawskiego przewoźnika do odwołania co drugiego rejsu. Protest według dyrektora generalnego Anko van der Werffa jest "niszczący" i stawia na szali przyszłość firmy oraz tysiące miejsc pracy. Dlatego zdecydowano się na złożenie wniosku o postępowanie naprawcze w Nowym Jorku. Dzięki temu SAS mogą kontynuować działalność i wdrażać restrukturyzację.
Skandynawski przewoźnik szacuje, że proces nadzorowany w USA potrwa od dziewięciu do dwunastu miesięcy. Taki czas pozwoli na osiągnięcie porozumienia z kluczowymi interesariuszami oraz
rekonfigurację floty odrzutowców.
Sytuację finansową SAS pogarsza jednak z każdym dniem trwający strajk. Firma zabiega jednak o dodatkowy zastrzyk gotówki w wysokości do 700 mln dolarów, prowadząc zaawansowane rozmowy z potencjalnymi pożyczkodawcami.
– Rozpoczęty przez nas proces pozwoli nam kontynuować ponad 75-letnią tradycję, która jest integralną częścią skandynawskiej infrastruktury i społeczeństwa. Jesteśmy przekonani, że podejmowane przez nas działania zwiększą zdolność do wykorzystania nadchodzących możliwości w momencie, kiedy branża lotnicza wychodzi z kryzysu wywołanego wirusem COVID-19 – podkreślił Carsten Dilling, prezes zarządu SAS.