Sebastian Mikosz ustąpi ze stanowiska prezesa Kenya Airways z końcem tego roku. Sam były szef PPL LOT poinformował o tym oraz o przyczynach swojej decyzji, którą mają być sprawy osobiste.
– Podjąłem decyzję o skróceniu okresu obowiązywania mojej umowy i rezygnacji z powodów osobistych 31 grudnia 2019 roku – napisał Mikosz w liście do pracowników. Agencja Bloomberg podaje, że prezes kenijskich linii odmówił im komentarza.
Kontrakt polskiego specjalisty miał obowiązywać do końca 2020 roku. Celem Mikosza było przywrócenie rentowności afrykańskiego przewoźnika. Wedle prezesa miało to nastąpić w 2022 roku. Trudno teraz wyrokować, czy ten plan by się spełnił, ale fakt faktem, że w momencie przejmowania sterów Kenya Airways linia była na skraju likwidacji. Obecnie sytuacja z roku na rok się poprawia.
Wydaje się, że powody skrócenia obowiązywania umowy są inne, niż te podane przez Mikosza. Kenijski Związek Pracowników Lotnictwa krytykował od dłuższego czasu prezesa za politykę zarobkową firmy. Niewypałem okazało się połączenie uruchomione w zeszłym roku
pomiędzy Nairobi a Nowym Jorkiem. Mikosz wielokrotnie powtarzał, że połączenie będzie sukcesem, choć niemal natychmiast po jego otwarciu częstotliwość na trasie została zmniejszona. Niedawno sam prezes przyznał, że połączenie na siebie nie zarabia.
Kenijskie media donoszą o jeszcze innych problemach Polaka. „Daily Nation” twierdzi, że rząd nie był skłonny wesprzeć Mikosza w realizacji kolejnych punktów jego planu naprawczego. To miało skłonić prezesa do rezygnacji. Jeszcze głębszą przyczyną decyzji miał być
konflikt wewnątrz linii. Mikosz odsunął na bok miejscowych menedżerów, nie zauważając, że jego władza się na nich opiera. Ci z kolei wykorzystali swoje wpływy i bojkotowali skutecznie działania polskiego prezesa.
O sprawie napiszemy więcej, gdy pojawi się więcej źródeł. Na razie brakuje konkretnych informacji oraz komentarza samego Mikosza.