Kryzys Boeinga związany z najnowszą odsłoną 737, niewydolność produkcyjna Airbusa oraz amerykańsko-chińska wojna handlowa ma swoje odbicie na rynku zamówień na nowe samoloty. Europejskie konsorcjum po zakończeniu dziewiątego miesiąca tego roku może się pochwalić kontraktami na zakup 127 maszyn (po odliczeniu rezygnacji). Boeing nie ma czym się chwalić, choć udało mu się podpisać umowę na sprzedaż MAX-a w wersji biznesowej.
Od lat dzierżący palmę pierwszeństwa na rynku produkcji samolotów pasażerskich Boeing wie, że ten rok będzie katastrofalny. Po zamknięciu września Amerykanie są pod kreską. Liczba samolotów, z których zakupu zrezygnowano, przekroczyła liczbę zamówionych maszyn o 84 sztuki. Promyczkiem nadziei jest sprzedaż pierwszego 737 MAX od miesięcy. Ostatnią ogłoszoną transakcją, której obiektem były najnowsze 737, była
czerwcowa deklaracja International Consolidated Airlines Group SA o chęci pozyskania 200 maszyn. Z tym że do finalizacji tej umowy jeszcze nie doszło.
Jeden MAX kryzysu nie kończyWedług amerykańskiego oddziału firmy zajmującej się odrzutowcami w wersji biznesowej w tym roku otrzymano po dwa zamówienia na MAX i 787 Dreamliners. Samoloty są zwykle przewożone z fabryki do centrum wykańczania wnętrz, gdzie są wyposażone w specjalnie zaprojektowane salony, sale konferencyjne, sypialnie główne, a nawet prysznice dla klientów – od potentatów biznesowych po głowy państw. Kim jest nabywca MAX-a zakontraktowanego we wrześniu, nie wiadomo.
W sumie Boeing osiągnął całkowitą sprzedaż MAX-ów w luksusowej wersji na poziomie 18 sztuk. Dreamlinerów z takim wyposażeniem sprzedano 11 sztuk. Cały jednak rynek sprzedaży tego typu wariantów maszyn mocno odczuwa spowolnienie, jakie przyniosła wymiana ciosów uderzających w gospodarkę Stanów Zjednoczonych i Chin.
Dreamlinery za to mogą go pogłębićWrzesień przyniósł jedno nowe zamówienie na największego w rodzinie Dreamlinera 787-10 od Air New Zealand. Jednocześnie z listy zostały skreślone 22 Dreamlinery – 18 sztuk 787-8 i cztery 787-9 – zamówione jeszcze w 2007 roku przez Aerofłot.
Utracone zamówienie jest powodem do niepokoju w Everett, ponieważ zaległości w produkcji 787 szybko maleją, a amerykańska firma planuje produkcję Dreamlinerów w tym zakładzie na poziomie 14 sztuk miesięcznie. Boeing szuka więc nowych zamówień, by móc utrzymać wysokie tempo produkcji, co jeszcze szczególne istotne w związku z problemami, jakie rodzą MAX-y – brak wpływów,
konieczność ograniczenia produkcji czy „składowania" już wyprodukowanych samolotów.
Analitycy oceniają, że zapotrzebowanie na szerokokadłubowce wzrośnie w 2021 roku. Boeing chce do tego czasu produkować 787 w jak największej ilości. Zakład w Everett przy wypuszczaniu do kontrahentów 14 sztuk Dreamlinerów miesięcznie miałby pracy na ledwie 20 miesięcy. Oznacza to, że amerykański producent będzie musiał szybko znaleźć nowych nabywców na swoje maszyny. To kolejna paląca kwestia obok potrzeby jak najszybszego zakończenia uziemienia MAXów.