Negocjacje nowego układu zbiorowego pracy między Boeingiem a Międzynarodowym Stowarzyszeniem Mechaników i Pracowników Przemysłu Lotniczego utknęły w martwym punkcie. Związek zawodowy uważa, że producent nie chce się „merytorycznie zaangażować” w kluczowe dla pracowników kwestie. Strajkujący domagają się m.in. 40-proc. podwyżki wynagrodzeń i przywrócenia zlikwidowanych emerytur, a ponowiona, „najlepsza i ostateczna” oferta Boeinga nie spełnia wymagań strajkujących pracowników.
Nad Boeingiem czuwało widmo spowolniania lub nawet zatrzymania produkcji nowych samolotów, albowiem związki zawodowe, reprezentujące 33 tys. pracowników, domagały się przede wszystkim podwyżki płacy, która nie była od kilku lat podwyższana. Zarząd amerykańskiego koncernu nie spełnił wymagań pracowników, przedstawiając swoje propozycje, w efekcie czego rozpoczął się strajk tysięcy mechaników.
Akcja protestacyjna trwa już dwa tygodnie –
każdy dzień strajku kosztuje Boeinga prawie 100 mln dolarów amerykańskich – a na horyzoncie nie widać „traktatu pokojowego”, albowiem Międzynarodowe Stowarzyszenie Mechaników i Pracowników Przemysłu Lotniczego zawiesiło rozmowy z przedstawicielami producenta samolotów, wskazując na brak „merytorycznego zaangażowania” zarządu Boeinga w kluczowe dla pracowników kwestie, takie jak podwyżki wynagrodzeń na odpowiednim poziomie, czy przywrócenie emerytury o zdefiniowanym świadczeniu, która została zlikwidowana dziesięć lat temu.
Pierwsza proporcja koncern gwarantowała podwyżkę płacy o 25 proc. w ciągu czterech lat, choć zdaniem producenta ze Stanów Zjednoczonych, średni wzrost wynagrodzeń wyniósłby 33 proc., jeśli uwzględniłoby się ogólny wzrost płacy i jego progresję. Pracownicy mieli otrzymywać także większe dodatki, które uzależnione byłyby od liczby przepracowanych zmian. Oprócz poprawy płac, polepszyłby się również poziom opieki zdrowotnej, która stałaby się „przystępna cenowo”.
Oferta nie została przyjęta przez związkowców, a Boeing podkreśla, że zobowiązuje się do prowadzenia negocjacji w dobrej wierze, a nowe spotkanie ze związkowcami może odbyć się w każdej chwili, aby jak najszybciej osiągnąć porozumienie, które zakończy trwający protest, drenujący jeszcze bardziej finanse Boeinga, które i tak są już w opłakanym stanie. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom pracowników, producent samolotów zaoferował kolejną, „najlepszą i ostateczną” ofertę, która przewiduje podwyżkę płac o 30 proc. w ciągu czterech lat, mimo że związkowcy oczekują wzrostu wynagrodzenia o 40 proc. w ciągu trzech lat.
Strajk, który zakłócił, wstrzymał produkcję najpopularniejszego samolotu (B737 MAX), wszedł w trzeci tydzień. Przedstawiciele protestujących zaznaczają, że choć Boeing znajduje się pod silną presją finansową, prawną i organizacyjną, a skutki strajku odczuwalne będą w kolejnych miesiącach, to zarząd koncernu nie kwapi się do szybkiego załatwienia sprawy.