– Mam wrażenie, że rządowi i PPL nie zależy na tym, by nasze lotnisko w ogóle działało – powiedział podczas dzisiejszej konferencji „SOS dla Modlina” marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Z oceną tą zgodził się wiceprezes Portu Lotniczego Warszawa Modlin. Ich protest budzi przede wszystkim fakt blokowania przez państwowych udziałowców lotniska przekazania środków z budżetu województwa na rozbudowę infrastruktury.
Marszałek odniósł się do trudnej sytuacji między współwłaścicielami modlińskiego lotniska. Urząd Marszałkowski chce
podnieść kapitał spółki lotniskowej o 50 mln zł, by umożliwić niezbędne, w jego ocenie, inwestycje w terminal i drogi kołowania. – Choć Sejmik Województwa po raz trzeci z rzędu zabezpiecza w budżecie niezbędne kwoty, choć pojawił się
potencjalny prywatny inwestor – niestety trwa obstrukcja ze strony PPL. Nie możemy wprowadzić ich do spółki, bo nasi partnerzy twierdzą, że będzie to niedozwolona pomoc publiczna. Państwowy partner nie chce zaakceptować decyzji, która według statutu spółki musi być podjęta jednomyślnie. Mam wrażenie, że rządowi i PPL nie zależy na tym, by to lotnisko w ogóle działało – ocenił marszałek.
Marszałek: Hamowanie rozwoju Modlina to niegospodarność
Samorząd województwa proponował rządowi różne rozwiązania. Jednym z nich był wykup państwowych udziałów przez samorząd. – Drugie rozwiązanie – to przejęcie całej odpowiedzialności przez rząd. Proponowałem przekazanie udziałów województwa nawet bezkosztowo – ujawnił Struzik. – Chcemy, by Modlin miał jednego, odpowiedzialnego właściciela. Niestety, wszystkie nasze argumenty są zbywane. Od 5 lat spotykamy się ze strony władz państwowych z niechęcią i podtekstami politycznymi. A przecież budowa Modlina nie została wymyślona przez nas: 15 lat temu to PPL zaprosiły nas do spółki! – przypomniał. W lotnisko w Modlinie zainwestowano ze środków publicznych łącznie blisko pół miliarda złotych: 340 mln zł i 157 mln zł środków europejskich. W kwocie tej nie uwzględniono – chociażby – kosztów poniesionych przez PKP PLK w związku z przygotowaniami do budowy linii kolejowej pod terminal.
W ocenie Struzika lotnisko znakomicie spełniło stawiane przed nim cele – rozwój północno-zachodniego Mazowsza (oddziaływanie lotniska sięga do odległego o 70 km Płocka i dalej), poprawę mobilności mieszkańców, stworzenie miejsca pracy w sektorze prywatnym (restauracje, hotele, parkingi). – Nie jesteśmy przeciw budowie i rozbudowie Radomia, ale rząd musi pozwolić Modlinowi rozwijać się i żyć. Doprowadzenie do upadku lotniska byłoby marnotrawieniem publicznych pieniędzy. Jeśli do tego dojdzie, ktoś za to odpowie. Żadna władza nie trwa wiecznie – ostrzegł marszałek.
Wiceprezes: Współpraca z Ryanairem jest przejrzysta
Jak podkreślił samorządowiec, ani jedna złotówka z budżetu województwa nie trafiła przez 15 lat bezpośrednio do przewoźników, by generowali dodatkowy ruch. – Ryanair lata w oparciu o cennik zatwierdzany przez ULC, dostępny dla wszystkich przewoźników i identyczny dla każdego z nich. Nie musimy mieć z danym operatorem nawet umowy – wystarczy, że wykorzystuje on slot i za niego płaci. Nasze dokumenty nieraz prześwietlała i NIK, i CBA. Nie ma w nich żadnych zapisów niedozwolonych – zapewnił wiceprezes Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa Modlin Marcin Danił.
Jak poinformował, udziału w debacie zaproponowano przedstawicielom wszystkich udziałowców lotniska. Reprezentanci PPL oraz Agencji Mienia Wojskowego nie skorzystali jednak z zaproszenia. – Albo przeszkadzały im obowiązki, albo chcieli uniknąć odpowiedzi na trudne pytania – skomentował wiceprezes.
W najlepszych latach z modlińskiego portu korzystało 3 mln osób rocznie. W ubiegłym roku w Modlinie obsłużono 800 tysięcy pasażerów. – W tym roku zakładamy odbicie i wynik rzędu 1,1 mln. Sezon letni zapowiada się dobrze: zaoferujemy loty w wielu kierunkach, choć nadal z mniejszą częstotliwością. Spodziewamy się frekwencji na poziomie 70-80% tej z 2019 r. – przewidywał Danił. Prognozy te są jednak oparte na założeniu, że nie dojdzie do kolejnego lockdownu.
Rząd celowo przeszkadza w działaniu?
Wiceprezes domyśla się, że blokowanie inwestycji przez PPL wynika z chęci zlikwidowania konkurencji dla powstającego portu w Radomiu. – Opowieści, że port jest nierentowny albo ma zły model biznesowy, to nieprawda. Mieliśmy rentowność EBITDA – ok. 1 mln zł miesięcznie, 12 mln zł rocznie. Z tych właśnie środków finansowaliśmy część remontów i inwestycji – argumentował. Bronił także modelu biznesowego spółki. – Od początku mieliśmy obsługiwać linie niskokosztowe. Nasz partner,
Ryanair, to największy taki przewoźnik w Europie, bardzo stabilny i zainteresowany rozwojem portu. Jesteśmy wśród lotnisk odzyskujących ruch po pandemii najszybciej – stwierdził Danił.
Zakwestionował też niedawne
wypowiedzi pełnomocnika rządu ds. budowy CPK Marcina Horały o położeniu Modlina po niewłaściwej stronie Wisły i o konieczności zainwestowania 300 mln zł, by lotnisko mogło obsłużyć więcej pasażerów. – Na wykonanie koniecznych inwestycji i odtworzeń wystarczy 50 mln zł i umowa wsparcia – łącznie 85 mln do końca 2029 r. Chcemy wtedy obsługiwać co najmniej 4,2 mln pasażerów i mieć zysk na poziomie 23 mln zł. Chcemy zwrócić te pieniądze z odsetkami, by uniknąć zarzutu niedozwolonej pomocy publicznej – zastrzegł.
Obecna sytuacja finansowa portu jest groźna. – Mamy dziś na koncie ok. 9 mln zł. Za chwilę musimy wybrać choćby firmę ochroniarską czy wykonawcę inwestycji na pasie – a nie mając zapewnionych środków, nie możemy rozstrzygnąć przetargów. Na początku roku szacowaliśmy, że środków wystarczy nam do sierpnia. Teraz, dzięki odbiciu ruchu, możemy przetrwać do końca roku – poinformował wiceprezes. Problemy z wypłacalnością wynikają – jak przekonywał Danił – z tego, że rząd przeszkadza Portowi Lotniczemu Warszawa Modlin w działaniu, choć jest on spółką publiczną z dobrym modelem biznesowym.