Operator dziesięciu największych szwedzkich lotnisk przedstawił dane za sierpień. Wynika z nich, że w poprzednim miesiącu oprawiono na nich 3,7 mln pasażerów, to o cztery punkty procentowe mniej niż w sierpniu 2018 roku. Spadek ten wynika z celowych działań władz Szwecji.
Liczba pasażerów w ruchu międzynarodowym wyniosła w omawianym okresie 2 740 000 osób, co stanowi spadek o 1 proc., licząc rok do roku. W ruchu krajowym odnotowano 978 000 pasażerów, co stanowi spadek o 10 proc.
SpadkiPort lotniczy Sztokholm-Arlanda, największy port lotniczy w Szwecji będący węzłem przesiadkowym dla SAS i Norwegiana, odprawił w sierpniu 2,48 mln pasażerów, co stanowi 4 proc. spadek w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku. Liczba pasażerów międzynarodowych wyniosła około 2,1 mln. To o dwa procenty mniej niż w sierpniu 2018 r. Korzystających z połączeń krajowych było 380 tys., czyli aż o 11 proc. mniej niż rok temu.
Spadki zanotowano również w drugi co do wielkości lotnisku Szwecji. Göteborg Landvetter odprawił w poprzednim miesiącu 630 tys. podróżnych, co jest wartości niższa od zanotowanej przed rokiem o jeden punkt procentowy. Liczba pasażerów międzynarodowych wynosiła 534 tys. to o 2 procent więcej niż w ubiegłym roku. Natomiast liczba pasażerów krajowych zmniejszyła się o 15 procent r/r.
Ogółem w portach regionalnych ruch międzynarodowy spadł o 3 procent, a ruch krajowy o 8 procent.
Efekt polityki władz państwowychOd wiosny zeszłego roku wszyscy wylatujący ze szwedzkich lotnisk muszą zapłacić specjalny podatek, którego pomysłodawcą była współrządząca krajem Partia Zielonych. Rozpiętość wysokości opłaty jest dość spora. Najmniej dopłaci podróżny korzystający z połączeń wewnątrzunijnych. Sześćdziesiąt koron to odpowiednik około trzydziestu czterech złotych. Najkosztowniejsze jest latanie na dystansach powyżej sześciu tysięcy kilometrów. W takim wypadku pasażer uszczupli swój portfel o dodatkowe 430 koron (ponad 170 złotych). Polityka władz przyczyniła się do powstania zjawiska zwanego flygskam, czyli „wstydu przed lataniem”. Efektem tego wszystkiego jest przenoszenie przez przewoźników lotów ze Szwecji do Danii.
Ostatnio pisaliśmy o takim działaniu SAS, który do Los Angeles nie będzie latać ze Sztokholmu lecz z Kopenhagi.