Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych, Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Ogólnopolski Pracowniczy Związek Zawodowy Konfederacja Pracy otrzymały od zarządu PLL LOT pismo przedsądowe z żądaniem przelania na podane konto 1 752 439,78 złotych. To efekt niedoszłego strajku, który był zapowiadany na 1 maja.
Zapowiedź strajków miała przynieść stratyPrzypomnijmy, że wyżej wymienione związki wraz z trzema innymi, NSZZ "Solidarność", Ikarem oraz Związkiem Zawodowym Pracowników LOT, pod koniec kwietnia
zapowiedziały akcję protestacyjną na początek maja, która miała trwać do odwołania. W referendum przedstrajkowym wzięło udział 855 pracowników, z czego 807 było za planem związków. Celem było wymuszenie na pracodawcy powrotu do regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku, który został uchylony trzy lata później w związku ze złą sytuacją finansową spółki. Wedle związkowców i jak widać większości pracowników, obecna hossa powinna oznaczać podział zyskami władz z załogami i personelem pokładowym.
LOT od początku uważał, że działania
są nielegalne. Argumentowano, że w spór z pracodawcą weszło sześć organizacji związkowych, z czego pod strajkiem podpisały się jedynie dwie, co oznacza, że dokument nie ma mocy prawnej. Przewoźnik nie poznał również wyników referendum strajkowego. Przedstawiciele linii lotniczych przekonywali, że plebiscyt nie został zorganizowany zgodnie z procedurami, a „urna krążyła po mieście”.
Sprawę miało zamknąć uznanie racji pracodawcy przez sąd pierwszej instancji. Trzy ze związków wycofały się z akcji,
trzy zapewniały, że 1 maja i tak zaczną strajk. I właśnie ta postawa miała przynieść od 28 do 30 kwietnia straty na wymienioną kwotę. Głównie z racji "utraconych korzyści ze sprzedaży biletów" – jak czytamy w piśmie podpisanym przez członków zarządu LOT-u, Mariusza Błaszkiewicza i Michała Fijoła.
Tysiące kontra milionyW ostatnich dniach związkowcy mieli powody do zadowolenia.
Najpierw Państwowa Inspekcja Pracy uznała zwolnienie Moniki Żelazik, przewodniczącej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego największej organizacji pracowniczej w LOT, za nielegalne.
Wczoraj podaliśmy wiadomość, że PIP skierowała wniosek do sądu o ukaranie spółki LOT Crew za prowadzenie pośrednictwa pracy bez wymaganego wpisu do rejestru agencji zatrudnienia.
W sumie w ciągu kilku dni okazało się, że LOT może zostać ukarany karami w łącznej wysokości maksymalnie... 11 tysięcy złotych. Tysiąc za wyrzucenie Żelazik i dziesięć za nielegalne prowadzenie pośrednictwa pracy. Linie od początku zapowiadały odwołania od decyzji. Teraz same postanowiły użyć argumentów finansowych i wystosowały do trzech związków, które
odwołały akcję w ostatniej chwili, pismo z żądaniem kwoty innego rzędu.
Nie wiadomo jak sprawa się skończy. Na razie Piotr Szumlewicz, przewodniczący mazowieckich struktur Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, za pomocą mediów społecznościowych skomentował, że "Zarząd PLL LOT oszalał. Żąda od związków zawodowych w spółce ponad 1,7 mln zł jako odszkodowanie za strajk, który się nie odbył." LOT w swym piśmie nie podaje, jak wyliczył tak astronomiczną dla przeciętnego zjadacza chleba kwotę i nie wiadomo czy w razie ewentualnej rozprawy, bo nie ma co się oszukiwać, że związki zapłacą, udowodni przed sądem swoje racje oraz skłoni go do uznania tak wysokiego roszczenia.