Wywołany troską o środowisko naturalne flygskam, czyli wstyd przed lataniem, inspiruje Szwedów do wybierania podróży koleją, nawet za cenę dłuższej podróży i wyższej ceny biletów. Ta masowa zmiana postaw społecznych wywołuje presję na linie lotnicze i może doprowadzić do renesansu nocnych pociągów.
Podczas gdy Polacy, jak również mieszkańcy wielu krajów rozwijających się, po latach opóźnień coraz chętniej odkrywają uroki stylu życia “jet set”, Szwedzi mają do podróżowania drogą lotniczą zgoła odmienny stosunek. Dla coraz większej liczby Szwedów wymienianie liczby podróży lotniczych odbywanych w ciągu roku lub powoływanie się na wysoki status w programach lojalnościowych linii lotniczych nie jest powodem do dumy, a raczej źródłem wstydu. Ten napędzany troską o środowisko i przyszłością planety trend jest na tyle rozpowszechniony, że ukuł nowe słowa w j. szwedzkim: flygskam, czyli wstyd wywołany podróżowaniem drogą lotniczą, att smygflyga, czyli potajemne podróżowanie samolotem, a także tagskryt, czyli przechwalanie się podróżowaniem koleją.
Moda na kolejPrzechwalanie się podróżowaniem koleją nie jest przypadkowe – to właśnie pociągi stały się preferowanym środkiem lokomocji Szwedów. Kolej, uznawana przez naszych północnych sąsiadów za najbardziej ekologiczny środek transportu, zabiera szwedzkie rodziny na wakacje w tak odległych miejscach jak Francja czy Hiszpania. Wiele z osób, które zdecydowały się na podróże pociągami, twierdzi iż o ile ich pierwotną motywacją była troska o środowisko, to szybko odkryli iż jazda koleją sprawia im ogromną przyjemność.
– Możemy czytać, słuchać audiobooków, grać w gry planszowe i w tym samym czasie jesteśmy przewożeni w ekscytujące miejsca – przekonuje w rozmowie z BBC Anna Hamno Wickman, która w ciągu ostatniego roku odbyła podróże pociągiem do Północnej Francji oraz do Berlina.
Zadeklarowani podróżnicy kolejowi dzielą się swoimi doświadczeniami oraz wskazówkami dla innych na specjalnej grupie na Facebooku. W styczniu ubiegłego roku grupa liczyła około 4 tys. użytkowników, obecnie skupia już 77 tys. osób. Każdego dnia do wspieranego na Facebooku ruchu na rzecz podróżowania koleją dołącza około 500 nowych uczestników. Anna Hamno Wickman, która publikowała na Instagramie zdjęcia swojej rodziny z podróży w celu zainspirowana innych, nie kryje iż to doświadczenia opublikowane na mediach społecznościowych zainspirowały ją do kolejowych eskapad.
– Media społecznościowe są katalizatorem podróży koleją. Nigdy nie odważylibyśmy się na podjęcie naszej pierwszej dalekiej podróży pociągiem, gdybyśmy nie mieli wsparcia grupy na Facebooku. To było wspaniałym doświadczeniem – mówi rozmówczyni BBC.
Politycy obiecują renesans pociągów dalekobieżnychRosnącą modę na podróże koleją dostrzegają szwedzkie władze. Pod koniec marca rząd Szwecji, w skład którego wchodzą politycy wywodzący się z koalicji Socjaldemokratów oraz Zielonych, obiecał iż stworzy sieć nocnych pociągów ze Szwecji do miast w Europie. Wydaje się, że najbardziej prawdopodobnymi kierunkami, do których wyruszą szwedzkie składy to Hamburg, Berlin, Frankfurt czy Amsterdam, choć nie wykluczone są połączenia do bardziej oddalonych miast, takich jak Bruksela czy Praga, informuje Citylab.
Ostateczna decyzja zostanie podjęta na podstawie finansowanych przez rząd badań, które mają za zadanie ustalić, na których trasach istniałby największy popyt. Rząd szacuje, iż cały projekt stworzenia sieci dalekobieżnych nocnych połączeń kolejowych ma kosztować szwedzkich podatników 50 mln koron, czyli około 5,3 mln dolarów.
– Robimy to aby radzić sobie ze zmianą klimatu, budować silne społeczeństwo oraz by osiągnąć cel stania się krajem socjalnym na światowym poziomie, wolnym od paliw kopalnych. Coraz więcej i więcej osób chce mieć możliwość odbywania podróży zarówno do pracy jak i na wakacje w sposób korzystny dla klimatu. Teraz jest to naszym zadaniem jako polityków, by dołączyć się do wysiłków mających na celu uczynienie z transportu kolejowego oczywistej alternatywy umożliwiającej dostanie się do reszty Europy - powiedział Per Bolund, wiceminister finansów z ramienia Partii Zielonych.
Branża lotnicza na cenzurowanym Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Lotniczych (IATA) nie neguje faktu, iż samoloty są źródłem emisji dwutlenku węgla do atmosfery – według wyliczeń zrzeszenia, w 2017 r. lotnictwo odpowiedzialne było za około 2 proc. łącznych emisji gazów cieplarnianych. IATA przypomina jednak, iż branża lotnicza wspiera wytwarzanie około 20 proc. światowego PKB. Aby zmniejszyć wpływ działalności linii lotniczych na naszą planetę, IATA ustaliła szereg celów dla branży, które sama określa jako ambitne: coroczną poprawę efektywności paliwowej o 1,5 proc. rocznie w latach 2009-2020, zatrzymanie emisji netto CO2 na tym stałym poziomie od 2020 r. oraz redukcję o 50 proc. poziomu emisji CO2 do 2050 r., tym samym osiągając poziom emisji z 2005 r.
Do tej pory problem polegał jednak na tym, że zachodzący w branży postęp nie nadążał za wzrostem liczby pasażerów. W 2017 r. drogą lotniczą na całym świecie podróżowało 4 mld pasażerów. IATA prognozuje, że do 2036 r. liczba ta wzrośnie do 7,8 mld. W Europie w 2017 r. średnie zużycie paliwa na pasażera wynosiło 3,4 l/100 km. To wartość o 24 proc. niższa niż w 2005 r., jednak od tamtego czasy ruch pasażerski wzrósł o 60 proc. W efekcie w tym przedziale czasowym poziom emisji CO2 wzrósł o 16 proc. do poziomu 163 mln ton dla 99,8 g/ km CO2 na pasażera.
Bardziej niż same liczby do świadomości publicznej przemawiają niedawne informacje o tym, iż linie lotnicze Ryanair znalazły się na dziesiątym miejscu listy
największych emitentów CO2 do atmosfery w Europie. Jest to pierwsza w historii firma na liście, której profil działalności nie jest bezpośrednio związany z węglem, a to rzutuje na postrzeganie całej branży lotniczej.
Problem wizerunkowy pogarsza też fakt, że w przeciwieństwie do branży motoryzacyjnej, która do niedawna często była wymieniana w kontekście emisji CO2, branża lotnicza nie może w najbliższym czasie liczyć na rewolucję w dziedzinie elektromobilności. Dostępne w tej chwili baterie litowo-jonowe są bardzo ciężkie – kilogram baterii jest w stanie zmagazynować około 100 razy mniej energii niż kilogram paliwa lotniczego, przez co niemożliwe jest napędzanie nimi połączeń dalekodystansowych. Dodatkowo baterie te łatwo ulegają zniszczeniu, są łatwopalne i z czasem ich pojemność ulega zmniejszeniu. Tak więc jeszcze przez lata branża będzie skazana na paliwa, w większości będące pochodnymi ropy naftowej, gdyż alternatywne biopaliwa wciąż stanowią margines podaży.
Walka o serca młodych pasażerówAby nie stracić przychylności podróżnych, którym na sercu leży przyszłość planety, nordyckie linie lotnicze coraz częściej mówią językiem, w którym przebija się troska o środowisko naturalne oraz zapewnienia o odpowiedzialności za ograniczenie poziomu emisji gazów cieplarnianych. Linie Finnair wprowadziły niedawno nową inicjatywę dla pasażerów, która umożliwia im działanie kompensujące emisję gazów cieplarnianych lub redukcję emisji poprzez
dorzucenie się do zakupu biopaliwa. Z kolei linie lotnicze SAS ogłosiły w tym tygodniu, iż od kwietnia ubiegłego roku zdecydowały się na kompensację zużycia CO2 dla wszystkich biletów młodzieżowych “Youth Tickets”, czyli specjalnych taryf dla osób w wieku od 12 do 25 lat. Przewoźnik określa akcję, jako odpowiedź na czytelne przesłanie młodych podróżnych mówiące, że osoby te chcą mieć możliwość podróży w sposób bardziej neutralny dla środowiska naturalnego i zapewnia, że okazała się ona sukcesem, gdyż doprowadziła ona do zwiększenia się w ciągu ostatnich 12 miesięcy liczby młodych pasażerów na pokładach samolotów SAS.
– Fakt, że młodzi ludzie wciąż chcą podróżować i wracać do domu zainspirowani lub inspirować innych, w ten sposób włączając się w pozytywny rozwój naszego społeczeństwa, jest bardzo zachęcający. Świadome podróżowanie nieobciążające środowiska nie było nigdy wcześniej czymś bardziej istotnym. Zauważamy narastające życzenie naszych podróżnych, szczególnie młodych osób, by zaoferować im możliwość dokonywania aktywnych wyborów, dlatego też podjęliśmy decyzję o tej inwestycji – tłumaczył Lars Andersen Resare, dyrektor ds środowiska oraz CSR w SAS.
Zabieganie o przychylność młodych osób nie jest przypadkowe. To właśnie tej grupie społecznej w Szwecji i w wielu innych krajach świata najbliższa jest troska o przyszłość naszej planety. Młode osoby coraz częściej inspirują się działalnością 16-letniej szwedzkiej aktywistki na rzecz klimatu Grety Thunberg, która zasłynęła zorganizowaniem światowego strajku uczniów na rzecz klimatu, przemową na szczycie klimatycznym COP24 w Katowicach czy swoją obecnością na styczniowym szczycie ekonomicznym w Davos. W Davos Thunberg zjawiła się po 32-godzinnej podróży pociągiem.
Czy też powinniśmy wstydzić się latania?
Z punktu widzenia branży lotniczej bardzo kuszące jest postrzeganie wstydu przed lataniem jako lokalnego szwedzkiego zjawiska. W rzeczywistości dyskusja o wpływie rozwoju lotnictwa na środowisko toczy się na całym świecie już od dłuższego czasu, a flygskam jest jedynie ostatnią z jej odsłon. Na liniach lotniczych i producentach samolotów ciążą poważne zarzuty finansowania swojego rozwoju kosztem wyrządzania szkód środowisku naturalnemu. W odpowiedzi branża przypomina jak ważną rolę odgrywa w gospodarce światowej.
Pytanie, czy w oczach opinii publicznej ta rola będzie wystarczającym usprawiedliwieniem dla rosnących emisji, szczególnie iż w niektóre praktyki linii lotniczych są trudne do usprawiedliwienia z punktu widzenia troski o środowisko. Wielu ekspertów zwraca uwagę na szkodliwość programów lojalnościowych przewoźników które zachęcają do jak najczęstszego podróżowania, niejednokrotnie jedynie w imię podwyższania swojego statusu. Zastanawiać się też można, czy naprawdę potrzebujemy powrotu podróży ponaddźwiękowych lub powołania do życia podróży hiperdźwiękowych, które prócz generowania olbrzymich ilości emisji i hałasu, będą powodowały zmiany w wyższych warstwach atmosfery.
Narastający w Szwecji, ale także w innych krajach świata, wstyd przed lataniem stoi na stanowisku, że podróże lotnicze nie są naszym bezwzględnym przywilejem, a raczej prawem, które może być realizowane jedynie pod warunkiem nie szkodzenia środowisku naturalnemu. Twórcy ruchu porzucania podróży lotniczych na rzecz kolejowych podkreślają, że jest on pozytywnym, proaktywnym aktem a nie próbą narzucania innym swoich postaw. Szwedzka inicjatywa nie każdemu musi się podobać. Jednak nawet jeśli nie zadecydujemy z dnia na dzień o przesiadce z samolotów na pociągi, być może warto zastanowi się nad zasadnością naszej kolejnej podróży lotniczej, gdyż bez wątpienia będzie ona miała wpływ na środowisko naturalne.