Linie lotnicze Thai Airways nie przywrócą już do obsługi pasażerskiej żadnego ze swoich boeingów 747 oraz airbusów A380 – donoszą serwisy "CNBC Indonesia", "Nation Thailand" i "The Thaiger". Podobny los spotka nawet nieznacznie mniejsze szerokokadłubowe samoloty A330-300.
Restrukturyzujący się narodowy przewoźnik Tajlandii, który zapowiedział zwolnienie 395 pilotów (pracę zachowa 905), postawi w przyszłości jedynie na airbusy A350 oraz boeingi 777-300ER i 787.
Na początek linie lotnicze z południowej Azji wycofają wszystkie dziewięć
boeingów 747. Pierwotny plan zakładał ich użytkowanie jeszcze w 2024 roku, ale pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 sprawiła, że żaden z Jumbo Jetów nie wróci do rejsów pasażerskich w barwach Thai Airways. Taka decyzja nie jest żadną niespodzianką, tym bardziej, że wiele linii lotniczych w ostatnich dwunastu miesiącach również zrezygnowało z "Królowej Przestworzy".
Większym zaskoczeniem są jednak plany obejmujące airbusy A330 i A380. Przed wybuchem kryzysu wywołanego wirusem COVID-19
narodowy przewoźnik Tajlandii posiadał flotę piętnastu maszyn A330-300 ze średnią wieku na poziomie 10,2 lat. HS-TBG ma nawet zaledwie 7,9 lat. Wszystkie są zaparkowane od prawie roku i nie wygląda również na to, że wrócą do obsługi podróżnych.
Ten sam scenariusz czeka sześć Super Jumbo należących do linii lotniczych z południowej Azji. Cztery z nich są na lotnisku w Bangkoku, a pozostałe dwa w porcie U-Tapao, obsługującym miasto Rayong i kurort Pattaya. Maszyny
HS-TUE i HS-TUF zostały nawet wystawione na sprzedaż, ale szanse na znalezienie nabywcy są znikome. Nie pomaga w tym nawet młody wiek samolotów. A380 należące do Thai Airways mają bowiem od 7,6 do najwyżej 8,9 lat.
Przyszła flota narodowego przewoźnika Tajlandii oprze się głównie na boeingach 787 i airbusach A350. Dreamlinery i nieznacznie większe maszyny producenta z Tuluzy wspierać w operacjach będą jeszcze boeingi 777-300ER.