Dokładnie rok temu, 13 marca 2019 r., zostały ostatecznie i globalne uziemione wszystkie Boeingi B737 MAX. Decyzja była podjęta po kolejnej katastrofie tej maszyny jaka wydarzyła się kilka dni wcześniej, a dokładnie 10 marca 2019 r., kiedy rozbił się 737 MAX 8 linii Ethiopian Airlines.
Eksperci i analitycy branży lotniczej twierdzili, że linie lotnicze muszą się przygotować na bardzo długie opóźnienia powrotu 737 MAX, ponieważ FAA i EASA zobowiązały się rozwiązać wszystkie znalezione kwestie dotyczące bezpieczeństwa, zanim pozwolą samolotom wrócić do wykonywania rejsów z pasażerami. No i niestety doczekaliśmy się rocznicy
Od początku uziemienia MAX-ów, Boeing nigdy nie potwierdził żadnego oficjalnego harmonogramu powrotu maszyn, ale kontrole FAA i EASA wielokrotnie opóźniały ich postępy dzięki rosnącej liście zagadnień, którymi musi się zajmować producent. Mówi się, że niektóre kontrole i zalecenia obejmują również wcześniejsze modele 737 z rodziny Next-Generation. Po przygotowaniu wszystkich poprawek Boeing będzie potrzebował zgodę FAA i EASA, które muszą je zatwierdzić, ale także i linii lotniczych, które muszą wprowadzić własne procedury techniczne zaimplementowania tych poprawek w swoich flotach. To może zająć kolejne cenne miesiące, podobnie jak wznowienie dostaw produkowanych obecnie samolotów B737 MAX, których amerykański producent powoli nie ma gdzie ustawiać.
– Taki jest efekt pójścia producenta na skróty i ślepej rywalizacji z Airbusem kto sprzeda więcej maszyn. To są też błędy w procedurach, bo amerykańska administracja nie powinna w procesie certyfikacji wierzyć „na słowo” pracownikom jakiegokolwiek wytwórcy. Dzisiaj kuleje cały rynek, który opierał się na nowych maszyn. Nałożenie się na to dodatkowo problemów z koronawirusem i zapewne recesji doprowadzi do przetrzebienia linii lotniczych, spadku liczby podróży, potrzebnych maszyn, zatem problemy wszystkich uczestników rynku tylko gwałtownie się pogłębią – mówi Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Etiopski raport obwinia Boeinga o katastrofę samolotu 737 MAX
Niekończąca się historia
Winny system MCAS
W ostatnich miesiącach FAA poinformowało o
kolejnym problemie z system MCAS, a EASA informowała Boeinga o tym, że
autopilot 737 MAX nie wyłączył się w niektórych sytuacjach awaryjnych. Saudyjska linia Flyadeal
zrezygnowała z zakupu B737MAX. Boeing polegał na pracownikach kontraktowych przy opracowaniu i testowaniu oprogramowania.
W ramach znanego i popularnego na całym świecie outsorcingu, pracownicy, często z krajów bez znaczącego zaplecza lotniczego, zarabiali zaledwie po 9 dolarów amerykańskich za godzinę. Pasażerowie
tracą zaufanie do nowych 737 i z początku traktowany z przymrużeniem oka apel prezydenta USA Donalda Trumpa, by
zmienić nazwę MAX na coś innego, niekojarzącego się z blamażem Boeinga, zaczyna być traktowany coraz bardziej serio. Jak ostatnio zauważono,
samoloty irlandzkiego Ryanaira mają na dziobie, zamiast właściwej modelowi nazwy „737 MAX” – napis „737-8200”. Brak MAX-ów także
bardzo spowolni rozwój irlandzkiej linii. Chyba czas na coś więcej niż
przejście menedżera na „planowaną emeryturę” i urzędowy optymizm
dotyczący następnych lat funkcjonowania przedsiębiorstwa.
Boeing wiedział o problemach już dawno
Według "The Washington Post" firma już w 2016 roku, czyli dwa lata przed pierwszą katastrofą, wiedziała, że zamontowany w Maksie system ma poważną wadę. Ówczesny główny pilot techniczny projektu Boeing 737 pisał do innego pilota, że system "włącza się jak szalony" i że problem z nim jest "rażący". Tych opinii nie przekazano do amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa
(FAA), która miała dopuścić maszyny do służby. W 2017 roku MAX-y trafiły do linii lotniczych, a rok później doszło do pierwszej katastrofy.
Boeing wstrzymał produkcję 737 MAX
W styczniu 2020 r. została wstrzymana produkcja uziemionych od marca boeingów 737 MAX. Przerwanie produkcji będzie czasowe, deklaruje Boeing, jednak nie wiadomo, jak długo potrwa i ile będzie kosztować. Dziewięć miesięcy po tym, gdy organy nadzoru lotniczego na całym świecie uziemiły boeingi 737 MAX, producent z Chicago zdecydował się na wstrzymanie produkcji modelu. Biorąc pod uwagę wcześniejsze wypowiedzi kierownictwa firmy, decyzja nie była zaskoczeniem.
Wewnętrzna korespondencja Boeinga: „MAX zaprojektowany przez klaunów”
Boeing: 737 MAX wróci w połowie roku. Przynajmniej tak się nam wydaje
2800 pracowników Spirit AeroSystems odejdzie w pierwszej fazie zwolnień
Nie tylko ta firma zwolni pracowników.
Firma Skills została zmuszona do zwolnienia części pracowników. Powodem jest brak zamówień od głównego klienta spółki – Boeinga. Ten zaś musiał zawiesić produkcje 737 MAX, więc nie potrzebuje teraz elementów aerodynamicznych – donosi portal wnp.pl.
Dodatkowego smaczku całej sprawie nadaje fakt, że Skills Inc. zatrudnia głównie pracowników niepełnosprawnych. Stanowią oni 60 proc. załogi. Choć nie wiadomo dokładnie, ile osób straci miejsce zatrudnienia, to oddźwięk takiego ruchu nie pomoże Boeingowi w poprawie wizerunku nadszarpniętego przez kryzys związany z Maksami.
FAA: Skróciliśmy listę rzeczy do poprawy w 737 MAX
– Śledzimy bardzo sumienny proces [certyfikacji] i ważne jest, abyśmy koncentrowali się na procesie, a nie na samym czasie – powiedział dziennikarzom Steve Dickson, który pełni w FAA rolę administratora.
Boeing 737 MAX: Śmieci i odpady w zbiornikach na paliwo, czyli końca problemów nie widać
W zbiornikach na paliwo umieszczonych w skrzydłach B737 MAX znaleziono śmieci i odpadki produkcyjne. Boeing zapowiedział już, że skontrolowane zostaną zbiorniki we wszystkich uziemionych samolotach, które nie zostały dostarczone do przewoźników. Mogłoby się wydawać, że w sprawie B737 MAX nic już nas nie zaskoczy, ale cały czas pojawiają się nowe niepokojące informacje. Tym razem okazało się, że pracownicy Boeinga nie przykładali się wystarczająco dobrze do swojej pracy i w zbiornikach na paliwo umieszczonych w skrzydłach mogły zostać pozostawione śmieci i odpadki produkcyjne, a nawet narzędzia czy szmaty.
FAA nakłada kary na Boeinga za niezatwierdzone czujniki na prawie 800 B737NG i MAX
United: MAXy nie wrócą przed 4 września 2020
Boeing 737 jest najpopularniejszym i najlepiej sprzedającym się odrzutowcem pasażerskim na świecie. Od początku produkcji rodzina B737 może poszczycić się zamówieniami na ponad 15,2 tys. samolotów, a najlepiej sprzedającym się modelem 737 w historii jest B737-800, zamówiono ich aż 4991 sztuk. Rodzina B737 MAX przyniosła sprzedaż 5011 maszyn, w tym 2669 B737 MAX 8. Stan faktyczny danych z dnia 31 stycznia 2019 r. dostępnych na stronie Boeinga w zakładce zamówienia i dostawy (Orders & Deliveries).