Nowe boeingi 737 MAX są do tego stopnia dotknięte złą opinią, że Boeing powinien zmienić nazwę modelu, sugeruje na Twitterze Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych.
Mija miesiąc, odkąd na całym świecie uziemione zostały samoloty boeing 737 MAX, najnowszy wariant najpopularniejszego samolotu wąskokadłubowego producenta z Chicago. Problemy i pytania o bezpieczeństwo najnowszego wąskokadłubowego samolotu amerykańskiego producenta zaczęły się
po katastrofie boeinga 737 MAX 8 linii Ethiopian Airlines, który wykonując rejs ET302 rozbił się wkrótce po starcie z lotniska w Addis Abebie. Katastrofa kolejnego B737 MAX 8
doprowadziła do uziemienia tych samolotów przez władze lotnicze na całym świecie. Eksperci
analizujący czarne skrzynki, wydobyte z Boeinga 737 MAX 8 linii Ethiopian Airlines, są przekonani, że istnieje wiele podobieństw pomiędzy feralnym lotem a
katastrofą MAX-a linii Lion Air z końca października 2018 r. Wiemy także, że
pojawiły się nieprawidłowości przy certyfikacji systemu MCAS, za którą ostatecznie odpowiadał Boeing, a nie FAA.
Brak wiadomości na temat daty rozwiązania problemu Na razie nie wiadomo, kiedy rozwiązane zostaną problemy, które trapią boeingi 737 MAX. Widome jest, że System zwiększania charakterystyki manewrowej (Maneuvering Characteristics Augmentation System – MCAS), odegrał pewną rolę w co najmniej jednej z dwóch katastrof B737 MAX 8, które wykazały wiele podobieństw i doprowadziły do globalnego uziemienia tych samolotów. Wcześniej przedstawiciele producenta przekonywali, że aktualizacja oprogramowania do Maxów, wyeliminuje błędne dane powodujące, iż w sytuacji uznanej za system komputerowy samolotu za zagrożenie, dziób maszyny zostanie skierowany do dołu. Jednak brak postępów ze strony Boeinga w rozwiązaniu kryzysu napędza nieoficjalnie krążące w branży pogłoski, iż naprawa problemu może wymagać poważniejszych działań niż tylko zmiana oprogramowania.
Do sprawy włącza się Donald Trump Przedłużające się kłopoty Boeinga, napędzające poważny kryzys wizerunkowy koncernu, są centralnym punktem rady, którą Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych, udziela producentowi z Chicago. Zdaniem Trumpa, obecna sytuacja tak bardzo zaszkodziła zaufaniu dla boeingów 737 MAX, że Boeing powinien rozważyć zmianę nazwy modelu, by odciąć się od obecnych problemów.
– Co ja wiem o brandingu, może nic (choć zostałem wybrany prezydentem!), ale na miejscu Boeinga, NAPRAWIŁBYM boeinga 737 MAX, dodał parę wspaniałych dodatkowych funkcji i ZMIENIŁBYM nazwę samolotu na nową. Żaden produkt nie ucierpiał tak jak ten. No ale raz jeszcze, co tam u diabła wiem? – napisał Trump.
Prezydent nie wspomniał, w jakie dodatkowe funkcje powinny zostać wyposażone boeingi 737 MAX, nie pokusił się także o podpowiedź nowej nazwy dla modelu. Na razie sam Boeing nie ustosunkował się do wypowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Inwestorzy na razie wciąż wierzą w Boeinga Większość analityków branży nie chce spekulować, czy sugerowana przez Trumpa zmiana nazwy modelu byłaby dobrym rozwiązaniem. Nie brakuje jednak głosów, że choć najnowsza wypowiedź prezydenta traktuje problem w sposób spłycony i pobieżny, co m.in. narzuca forma tweetów, to diagnoza o tym, że na przedłużającym się kryzysie cierpi zaufanie dla modelu 737 MAX, może być trafna.
Pomimo problemów, akcje Boeinga w dalszym ciągu utrzymują wysoką wartość, zauważa magazyn The Economist, który w ubiegłotygodniowym artykule szukał odpowiedzi na pytanie o ten stan rzeczy.
Atrakcyjność akcji Boeinga dla wielu inwestorów jest w mniejszym stopniu wynikiem ostrożnej oceny ryzyka związanego z firmą, a bardziej rezultatem polityki przeznaczania 95 proc. gotówki wygenerowanej z operacji na dywidendy i wykup akcji – konkluduje The Economist, ostrzegając iż inwestorzy zbyt nisko szacują ryzyko finansowe wynikające z katastrof boeingów 737 MAX.
Już teraz, jak dostrzega magazyn, nad producentem zbierają się ciemne chmury. Boeing
zmniejszy tempo produkcji Maxów z 52 do 42 maszyn miesięcznie, zamiast zwiększyć tempo do 57 maszyn miesięcznie, jak to było wcześniej planowane. Producent zmuszony jest też zmagać się z pozwem rodzin ofiar obu katastrof, a także roszczeniami linii lotniczych dotyczącymi zarobków utraconych w wyniku uziemienia. W tej sytuacji optymizm inwestorów może stopniowo wygasać, a tweet prezydenta Trumpa zdecydowanie nie będzie służył jego odbudowie.