Po trzech nieudanych startach i protestach pracowniczych dotyczących trudnych warunków pracy, Turcja w pełni otwiera nowe lotnisko w Stambule. To szansa dla szybko rozwijających się flagowych linii lotniczych – Turkish Airlines – na ostrzejszą rywalizację z konkurencją z Zatoki Perskiej o dominację w regionie.
Władze planują przesunięcie lotów z lotniska Ataturk na nowe lotnisko położone 30 km na północ od brzegu Morza Czarnego, poprzez gigantyczną 45-godzinną operację transferu, która
rozpoczęła się w piątek, 5 kwietnia.
Port lotniczy, którego wartość szacowana jest na 8 mld dolarów, jest jednym z kilku megaprojektów infrastrukturalnych wspieranych przez prezydenta Turcji Tayyipa Erdogana i początkowo będzie w stanie obsłużyć 90 mln pasażerów rocznie. To liczba, którą kraj ma nadzieję podwoić do 2027 roku.
Jeśli wszystko się powiedzie, nowe tureckie lotnisko będzie największym portem lotniczym na świecie. – Lotnisko w Stambule uplasuje się na drugim miejscu pod względem liczby obsługiwanych pasażerów w ciągu około pięciu lat – powiedział minister transportu Cahit Turhan. – Po zakończeniu wszystkich faz inwestycji lotnisko w Stambule zajmie pozycję lidera – dodał.
Lotnisko ma być w pełni operacyjne w niedzielę – po tym, jak władze przetransportują 10 tys. sztuk sprzętu, od masowych pojazdów holujących samoloty do wrażliwych czujników bezpieczeństwa, w złożonej dwudniowej operacji, po której lotnisko Ataturk zamknie się na loty pasażerskie. Posunięcie to wspiera ambicje Turcji, aby Stambuł stał się globalnym centrum lotniczym. To również szansa dla Turkish Airlines na wzrost, wykraczający poza ograniczenia lotniska Ataturk.
Linie lotnicze już planują powiększyć swoją flotę z 338 samolotów do 476 w ciągu najbliższych czterech lat, a analitycy twierdzą, że Turkish Airlines rzuci wyzwanie trzem dużym regionalnym konkurentom znad Zatoki Perskiej: Emirates Airlines, Qatar Airways i Etihad.