Grupa studentów i doktorantów z Politechniki Wrocławskiej postanowiła zmierzyć się z zadaniem zaprojektowania bazy dla kolonistów mających zasiedlić Marsa. Pomysł naszych młodych naukowców spodobał się jury, które przyznało mu drugą nagrodę.
Wydarzenie zorganizowane przez The Mars Society może wydawać się ciekawą zabawą, ale opis pomysłu naszych rodaków pokazuje z iloma poważnymi problemami najróżniejszej natury musieli się zmierzyć.
Lokalizacja w kraterze
Studenci zaangażowani w projekt „Twardowsky” zaznaczają, że każdy z nich bez problemu mógłby przygotować dokumentację dotyczącą danego zagadnienia funkcjonowania kolonii na co najmniej kilkadziesiąt stron.
– Podzieliliśmy się na kilka zespołów, z których każdy zajmował się innym zagadnieniem: architekturą i urbanistyką kolonii, ochroną przed promieniowaniem, systemem podtrzymywania życia w bazie, organizacją wytwarzania dóbr czy też kwestią lokalizacji, co jest niezwykle istotne, bo trzeba wziąć pod uwagę liczbę dni słonecznych w planowanym dla kolonii miejscu czy choćby częstotliwość występowania tam burz piaskowych – tłumaczy Natalia Ćwilichowska, studentka z Wydziału Chemicznego na co dzień pracująca przy Projekcie Scorpio, a w „Twardowskym” odpowiedzialna za opracowanie systemów podtrzymywania życia.
„Twardowsky” miałby powstać w kraterze Jezero, który jest planowanym miejscem lądowania misji Mars 2020 amerykańskiej agencji NASA. Do krateru od zachodu i północnego zachodu (ponad 3 miliardy lat temu) wpadały dwie rzeki, nanosząc osady z wyżej położonych terenów i formując delty rzeczne. – Jezero otaczają tereny wyżynne, co daje nam częściową ochronę przed radiacją – opowiada Orest Savytskyi, student z Wydziału Architektury, który w projekcie zajmował się kwestiami architektonicznymi i urbanistycznymi. – Promienie słońca odbijające się od wzgórz i zaprojektowanego przez nas systemu automatycznie sterowanych sześciu tysięcy luster pozwalają nam również regulować ilość światła dostarczanego do kolonii – dodał student z Wrocławia.
Zieleń, wodospady i otwarte przestrzenie
Studenci zaproponowali, by tysiąc mieszkańców kolonii podzielić na grupy po dwieście osób. – W ten sposób mają szansę się poznać, nie być anonimowymi w tłumie – wyjaśnia Orest. – A to ważne choćby ze względu na ryzyko anomii, czyli poczucia niepewności i bezcelowości, jakiego może doświadczyć człowiek w takiej bazie ze względu na nowe miejsce i zerwanie dotychczasowych kontaktów. Tego chcemy oczywiście uniknąć. Dlatego mniejsze grupy, ale także i inne rozwiązania, jakie zaproponowaliśmy, np. w naszej kolonii mieszkańcy przebywaliby w dużych otwartych przestrzeniach. Zaprojektowaliśmy naprawdę olbrzymią przestrzeń, do tego w układzie tarasowym, co otwiera widok na cały obiekt. Mieszkania kolonizatorów sąsiadowałyby tam m.in. z restauracjami, kafejkami, sklepami czy placówkami medycznymi. Nie byłoby tam więc martwych sypialnianych uliczek, które mogłyby przygnębiać – rzeczowo objaśnił młody naukowiec.
Natalia tłumaczy, że wytwarzanie żywności w „Twardowskym” opierałoby się o akwaponikę, czyli połączenie hodowli ryb w wielkich akwariach z uprawą roślin w wodzie (w ten sposób unikają problemu z zimną marsjańską glebą). – Odchody ryb stanowią dodatkową odżywkę dla roślin” – opowiada. – Postawiliśmy na takie rozwiązanie, bo dieta oparta o rośliny i ryby będzie bardziej zbilansowana – mówi studentka.
Charakterystyczne dla projektu jest stawianie na maksymalną funkcjonalność. Każdy pomysł powinien rozwiązywać jak najwięcej problemów.
– Oprócz tego w naszej kolonii zaprojektowaliśmy dużo otwartych terenów z zielenią, a do tego wodospady, co razem tworzy miejsca, które uspokajają i koją. „Twardowsky” dzieliłby się na pięć jednostek połączonych wspólnym „hubem” w formie placu głównego, gdzie ulokowaliśmy najwięcej miejsc związanych ze spędzaniem czasu wolnego i rozrywką. Stamtąd kursowałaby kolejka, a dalej znajdowałaby się część związana z produkcją dóbr. W każdej planowanej przez nas jednostce umieściliśmy rośliny, z których ma powstawać żywność. Jednym z powodów takiego rozwiązania jest właśnie umożliwienie mieszkańcom przebywania wśród zieleni. Drugim są kwestie bezpieczeństwa. Gdybyśmy skoncentrowali wszystkie rośliny w jednym miejscu i coś zaatakowałoby uprawy, np. wirus, to wówczas kolonia mogłaby bardzo szybko stracić źródło pożywienia. Dekoncentracja pozwala uniknąć takiego zagrożenia – z dumą pomysł przedstawia Orest Savytskyi.
Trunek prosto z Marsa
Tlen w kolonii mają produkować nie tylko rośliny, ale i urządzenia o nazwie „Moxie” – aktualnie będące w fazie prototypu. Pracuje nad nimi NASA i zamierza je testować właśnie podczas misji Mars 2020. – Moxie ma dokonywać elektrolizy dwutlenku węgla – wyjaśnia Natalia. – To niewielka kostka o boku 30 cm, ale za to ważąca aż 15 kg. W „Twardowskym” mielibyśmy ich kilkaset, dzięki czemu kolonia mogłaby swobodnie rozwijać swoją część przemysłową, która będzie pochłaniać masę tlenu choćby w procesach hutniczych – dodaje studentka politechniki.
Młodzi uczeni postawili też na zaawansowany recykling. Np. z włókien celulozowych kolonia wytwarzałaby ubrania, a z innych odpadków roślinnych… marsjańską wódkę. – To nie żart. Zaprojektowaliśmy nawet jej etykiety – zapewnia Orest. – By eksport z Marsa się opłacał, musimy na Ziemię wysyłać towary luksusowe. A kto nie chciałby spróbować wódki z Marsa? Kolonia mogłaby zarabiać także sprzedażą terenów pod hotele i restauracje – opowiada Savytskyi.
Marsjańskie gildie
Studenci podkreślają, że w czasie prac nad projektem bardzo pomogły im konsultacje z socjologiem Dariuszem Szczotkowskim, który zwracał im uwagę na kwestie, o których sami by nie pomyśleli. – Efektem tych dyskusji jest choćby zaprojektowana przez nas marsjańska aplikacja randkowa. Socjolog podkreślał konieczność zbliżania ze sobą mieszkańców – zauważa Natalia.
W założeniach projektantów „Twardowsky'ego” o istotnych zagadnieniach dotyczących funkcjonowania kolonii miałyby decydować poszczególne gildie, do których przynależeliby mieszkańcy. – Załóżmy, że trzeba by podjąć decyzję związaną z lokalizacją nowego reaktora atomowego. Niech decydują o tym specjaliści, a nie rolnicy – tłumaczy Orest. – Założyliśmy jednak także, że z czasem mieszkańcy kolonii sami zdecydują o panującym tam ustroju. Nie chcieliśmy im go narzucać – kończy student.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.