Kilka dni temu do siatki LOT-u wrócił B787-8 Dreamliner SP-LRE, który czekał na naprawę wadliwych silników Rolls-Royce’a, dających się od miesięcy we znaki liniom lotniczym na całym świecie. Na niezbędne naprawy czeka jeszcze SP-LRF, ale o dacie jego powrotu wiemy niewiele.
Dreamliner, który powrócił do regularnej obsługi połączeń, zdążył wykonać już kilka lotów. W sobotę poleciał do Japonii, w niedzielę do Pekinu, a później do Los Angeles – to bardzo dobra wiadomość. Niestety, w przypadku drugiej maszyny nie ma dobrych wiadomości. SP-LRF został pozbawiony obu silników, które obecnie znajdują się w fabryce w Derby. Narodowy przewoźnik nie podaje nawet przybliżonych terminów zakończenia prac nad ostatnią uziemioną maszyną.
Wszystkie naprawy wykonywane są na koszt Rolls Royce’a, z którym przewoźnik pozostaje w kontakcie. Sprawa nie jest jednak prosta i wymaga dość sporo czasu. Sam producent informuje, że prace nad jednym silnikiem mogą trwać nawet 40 dni, a w liczbie tej nie jest zawarty czas niezbędny na transport. W razie potrzeby silniki są bowiem wymontowywane i wysyłane do Derby w Wielkiej Brytanii, gdzie wykonywane są niezbędne prace. – Oczekujemy, że nasz partner wywiąże się ze swoich obowiązków zapisanych w kontrakcie i usunie usterki, które uniemożliwiają bezawaryjną eksploatację silników Trent 1000 – zapewnia nas biuro prasowe PLL LOT.
Kilka tygodni temu Rolls-Royce zapowiedział, że przyspieszy naprawę silników Trent 100 oraz ogłosił skierowanie do prac nad nimi dodatkowych 200 osób. Jak dotąd, już ok. 80% silników w tzw. Pakiecie C przeszło kontrolę pod kątem uszkodzeń łopatek, które zużywały się zdecydowanie szybciej, niż zakładał producent. Warto w tym miejscu przypomnieć, że interwencji wymagały 383 jednostki tego typu, a dodatkowo Rolls Royce był zmuszony sprawdzić jeszcze 166 silników z Pakietu B. Dla przewoźników szczególnie trudny był czerwiec tego roku, kiedy wyjątkowo dużo silników trafiło do producenta ze względu na nawarstwienie się terminów inspekcji – łącznie na całym świecie było wtedy uziemionych nawet do 50 maszyn korzystających z silników Pakietu C.
Jednym z ułatwień wprowadzonych przez Rolls-Royce’a jest boroskopia, która umożliwia szybsze i łatwiejsze przeglądy silników. Jest ona także elementem nowej procedury utrzymania i musi być wykonywana co kilka tygodni. Jeśli w czasie inspekcji wykryte zostaną mikropęknięcia łopatek, zapada decyzja o naprawie silnika.
Ze względu na niepewną sytuację wynikającą z możliwych uziemień samolotów wyposażonych w wadliwe silniki, LOT zdecydował się na krótkoterminowy leasing samolotów, którymi stara się uzupełniać siatkę swoich połączeń. W ostatnim czasie pozyskano w ten sposób, na bazie umowy ACMI, Boeinga 787-9 od linii lotniczych Neos, który będzie latał na trasach z do Nowego Jorku JFK i Newark. Oprócz tego firma wykorzystuje także Boeinga 737-500 rumuńskiego Blue Air. – Umowy na leasing tych samolotów kończą się w lipcu, ale istnieje możliwość ich przedłużania i w razie potrzeby będziemy z tego rozwiązania korzystać – zapewnia Konrad Majszyk z biura prasowego LOT. Nie jest to oczywiście rozwiązanie tanie, ale zdaniem LOT i tak opłacalne. Spółka nie ponosi bowiem kosztów odszkodowań dla pasażerów, a i wizerunek przedsiębiorstwa na tym specjalnie nie cierpi.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.