Pomoc ze strony europejskich (w tym – polskich) podmiotów z branży pozwoliła ukraińskiemu zarządcy przestrzeni powietrznej na przetrwanie najtrudniejszego czasu po rosyjskiej napaści. Teraz trwa poszukiwanie funduszy na odbudowę zniszczonej infrastruktury – mówi dyrektor ukraińskiej agencji żeglugi powietrznej, UkSATSE Andrij Jarmak. Jak dodaje, europejscy odpowiednicy UkSATSE mogą wyciągnąć wiele wniosków z jej doświadczeń.
Przedstawiciel UkSATSE potwierdził wcześniejsze zapowiedzi,
według których ukraińskie służby będą w stanie wznowić ruch cywilny w ciągu 4-6 tygodni po zakończeniu wojny. – Do wojny nigdy nie da się w pełni przygotować. Można zainwestować w to wiele wysiłku, ale zawsze pozostanie margines niepewności – a część podjętych działań po rozpoczęciu działań zbrojnych okaże się niepotrzebna – stwierdził podczas debaty na Kongresie Rynku Lotniczego, przywołując własne wieloletnie doświadczenie.
Planować trzeba zawczasu
– Wojna z Rosją zaczęła się nie w 2022, lecz w 2014 r. Mieliśmy więc lata, które wykorzystaliśmy na ćwiczenia przygotowujące nas do działania w warunkach wojny. Trzeba zadbać o plany zapasowe i o zasoby. Infrastruktura przewidziana do wykorzystania przez wojsko musi być sprawnie zarządzana, dobrze utrzymana i gotowa do użycia – kontynuował. Podczas wojny należy natomiast już planować działania do wykonania w czasie pokoju.
Mniej więcej to samo dotyczy – jak tłumaczył Yarmak – zasobów ludzkich. – Część pracowników kontroli lotów może zostać powołana do wojska – ale trzeba zachować minimalną, szkieletową strukturę, pracowników, których trzeba zatrzymać i kontynuować ich szkolenia, by w odpowiednim momencie byli gotowi do szybkiego wznowienia ruchu cywilnego – mówił.
Kluczowy jest więc plan na wypadek zagrożenia, który musi obejmować infrastrukturę, ludzi i minimalną wielkość zespołu, jaki zarządca infrastruktury krytycznej musi utrzymywać w gotowości na czas po wojnie. – Tak właśnie postępujemy. Nadal będziemy potrzebowali trochę czasu, by wznowić ruch – ale wynika to ze standardowych procedur, takich jak certyfikacja. Mamy kilka małych, wąskich gardeł, które wraz z partnerami staramy się udrożnić – uzupełnił dyrektor UkSATSE.
Przetrwanie dzięki pomocy – także z Polski
Yarmak podkreślił, że wsparcie otrzymane w początkach wojny od zarządców w innych państwach europejskich było na wagę złota. – Już w pierwszych dniach inwazji nasi koledzy z PAŻP przyjęli rodziny naszych pracowników do swoich domów. Była to bezcenna pomoc – wspominał. – Także Eurocontrol zapewniła nam wsparcie finansowe – krytyczne w sytuacji wojny, gdy nie mamy własnych przychodów. To pozwala nam przetrwać i nadal prowadzić szkolenia personelu, a także – o ile to możliwe – dbać o infrastrukturę – dodał.
Jak przypomniał, również na poziomie państwowym podjęto konkretne działania, np. pozwalając kilku przewoźnikom ukraińskim na wykonywanie lotów między państwami trzecimi. – Z biznesowego punktu widzenia polskie i ukraińskie lotniska są ze sobą dobrze powiązane. Część pracowników lotnisk ukraińskich przeszła do pracy w Polsce. Współpracujemy z PAŻP także na poziomie infrastrukturalnym – wymieniamy dane, mamy umowy o wymianie usług czy szkoleń. Nie jesteśmy sami – i odczuwamy to. Po zakończeniu wojny, lub gdy sytuacja bezpieczeństwa pozwoli na wznowienie lotów, nadal będziemy współpracować – zapowiedział szef UkSATSE.
Zdaniem Yarmaka zainteresowanie usługami ukraińskiego zarządcy przestrzeni powietrznej w czasie pokoju było (i będzie) duże. – Mamy potencjał tranzytowy. Oczywiście czekają nas zmiany – nie możemy pozostać tacy sami niezależnie od okoliczności. Zmieniając liczbę pracowników, zachowamy możliwości szkoleniowe i będziemy rekrutować przedstawicieli młodego pokolenia. Wiele będzie zależało od regulacji – zaznaczył.
Trudności wokół odbudowy
Duża część wyposażenia technicznego na ukraińskich lotniskach została zniszczona wskutek rosyjskich ataków. – Już teraz wkładamy wiele wysiłku w przygotowanie jej przyszłej odbudowy. Pomoc Eurocontrol pozwala mniej więcej pokryć nasze koszty operacyjne, nie ma jednak na razie zabezpieczonych funduszy na odbudowę infrastruktury. Poszukujemy takich możliwości na poziomie międzynarodowym. Jest to jednak trudne, ponieważ obecnie większość uwagi koncentruje się na udzielaniu Ukrainie pomocy militarnej i humanitarnej – wskazał Yarmak.
Z drugiej strony nawet po zgromadzeniu środków sama produkcja niezbędnego wyposażenia, takiego jak radary, będzie musiała potrwać – a kolejka oczekujących na dostawę takich urządzeń wciąż się wydłuża. UkSATSE chce inwestować w sprzęt bardziej wydajny, niż ten sprzed wybuchu wojny.
– Mam nadzieję, że następnym razem przyjadę już po wojnie – i że ukraiński rynek pozostanie wtedy atrakcyjny dla polskiej branży lotniczej. Wspólnie będziemy robić interesy na lotniskach zarówno w stolicy, jak i w innych ukraińskich miastach – zadeklarował szef ukraińskiego państwowego zarządcy przestrzeni powietrznej.