Początkowo donoszono, że upadek niemieckich linii lotniczych Germania dotknie 20 tysięcy klientów, którzy kupili bilety na loty tego przewoźnika. Teraz liczba ta wzrosła ponad dziesięciokrotnie i mówi się o minimum 260 tysiącach osób, które nie dość że nie polecą, to raczej nie dostaną zwrotu za bilety.
Konta firmy są puste, a jej majątek nie będzie w stanie pokryć wszystkich zobowiązań linii. Germania od dłuższego czasu borykała się z problemami finansowymi. Działania mające za zadanie odzyskanie płynności finansowej nie powiodły się. W nocy z 4 na 5 lutego spółka złożyła w sądzie wniosek o rozpoczęcie postępowania upadłościowego.
Germania istniała od 1986 roku. Linia posiadająca 37 maszyn obsługiwała połączenia krótkiego i średniego zasięgu, latając do 60 portów w Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie. W ciągu roku przewoźnik obsługiwał 4 mln podróżnych. Niewielki przewoźnik wyspecjalizował się w obsłudze lotów czarterowych i nietypowych kierunków jak np. Irak czy Iran. Linie nie wytrzymały wzrostów cen ropy oraz konkurencji linii niskokosztowych.
To kolejna niemiecka linia lotnicza, która po kilkudziesięciu latach obecności na rynku ogłasza upadłość. Jesienią 2017 roku taki los spotkał drugiego co do wielkości przewoźnika w tym kraju, Air Berlin. Jego siatka połączeń krajowych liczyła około 250 rejsów dziennie. Linie lotnicze od kilku lat przynosiły straty, w końcu z finansowania przewoźnika wycofał się największy udziałowiec, Etihad Airlines. W roku 2016 linia zanotowała straty na poziomie 780 mln euro, natomiast łączny dług Air Berlin wyniósł 1,2 mld euro.
Upadek Germanii a wcześniej Air Berlin są jednym z objawów konsolidacji rynku. W 2018 roku ponad połowa europejskiego rynku lotniczego
było w rękach pięciu przewoźników. Ta tendencja się nasila.