– Lotnictwo to bardzo trudny biznes, w którym złe decyzje prowadzą do problemów, a czasem do bankructwa. Linie lotnicze nie są tu wyjątkiem w stosunku do producenta oranżady czy przewoźnika kolejowego – Sebastian Gościniarek, założyciel i partner w firmie BBSG, w rozmowie z Rynkiem Lotniczym komentuje upadek Air Berlin, Alitalii i Monarch Airlines.
Okres letni nie sprzyjał dobrym wiadomościom w branży lotniczej. To wtedy włoskie linie lotnicze
Alitalia informują, że rozpoczynają procedurę prowadzącą do ogłoszenia upadłości. W podobnym czasie niemieckie
Air Berlin ogłaszają, że 40. urodzin nie będzie. Pierwszy poniedziałek października był zdominowany informacjami o
upadku brytyjskich linii Monarch Airlines. O ile włoscy i niemieccy przewoźnicy z kryzysem borykają się od dawna, to wiadomość o bankructwie niskokosztowego Monarch Airlines pojawiła się praktycznie z dnia na dzień.
Podcięte skrzydła europejskich linii Arabski Ethihad przed sześć lat obserwował straty Air Berlin, w którym ma 30 proc. udziałów. W połowie 2017 roku (po przyznaniu kolejnych 350 mln euro pomocy) wreszcie powiedział dość. Fiaskiem zakończyły się również negocjacje z Lufthansą. Zdaniem Sebastiana Gościniarka, eksperta BBSG, głównym gwoździem do trumny niemieckiego przewoźnika były chybione decyzje w związku z siatką i rozwojem połączeń.
Alitalia w ciągu dekady otrzymała od włoskiego rządu około siedem miliardów euro. Sytuacja finansowa w tym roku znów się pogorszyła, gdy pracownicy w referendum odrzucili plan naprawczy dla firmy. „Przeciążenie wszelkimi kosztami osobowymi i postawa załogi Alitalii” – te czynniki również nie pomogły włoskiemu operatorowi wyjść z kryzysu, wylicza w rozmowie z Rynkiem Lotniczym ekspert BBSG.
Tłoczno nad europejskim niebemZdaniem Sebastiana Gościniarka, fakt, że w niedługim odstępie czasowym upadło trzech europejskich przewoźników, potwierdza, że rynek na naszym kontynencie jest mocno konkurencyjny. – Obserwujemy nagromadzenie wielu linii, które w sposób niemalże drapieżny walczą ze sobą, zarówno w segmencie niskokosztowym, jaki i przewoźników tradycyjnych. To przecież w Europie mamy liderów głównych sojuszy lotniczych, jak Lufthansa, British Airways czy Air France – dodaje przy tym specjalista BBSG.
Drugim czynnikiem, który wskazuje rozmówca Rynku Lotniczego jest większe w Europie niż na innych rynkach obciążenie kosztami pracy ze względu na przyjęte zobowiązania, ochronę pracowników oraz gwarantowane świadczenia.
Czy Ryanair wkrótce podzieli los „kolegów” po fachu? Zdaniem Sebastiana Gościniarka irlandzkiemu przewoźnikowi nie grozi upadek. – Rzeczywiście linie przechodzą pewne turbulencje, ale myślę, że są one czasowe i nie ograniczą jego przyszłej ekspansji. Sądzę, że władze Ryanair szybko uporają się z kryzysem i wrócą do swojego modelu agresywnego rozwoju – mówi.