Dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych, Willie Walsh, w mocnych słowach skrytykował nowe ograniczenia wprowadzone w londyńskim porcie lotniczym Heathrow. Były szef IAG, British Airrways i Aer Lingus powiedział, że lotnisko nie doceniło szybkości ożywienia się ruchu lotniczego i skupiło się na zyskach kosztem linii lotniczych, które muszą teraz zapłacić duży rachunek za błędne zarządzanie portem lotniczym.
Według Walsha posunięcie zarządcy lotniska, dotyczące
ograniczenia maksymalnej dziennej przepustowości i zakomunikowanie liniom lotniczym, żeby zredukowały liczbę sprzedawanych miejsc w celu zmniejszenia zakłóceń w ruchu lotniczym, jest bez sensu. Walsh uznał jednak, że wprowadzone środki dają liniom lotniczym oraz pasażerom możliwość zaplanowania podróży, która nie będzie utrudniona.
– Jestem zaskoczony, że Londyn-Heathrow nie był w stanie lepiej się zachować. Linie lotnicze przewidywały większy ruch niż przewidywało to lotnisko. Wyraźnie się pomylili – powiedział Walsh Agencji Reutera.
Port lotniczy Londyn-Heathrow zakomunikował, że
tego lata ograniczy liczbę odlatujących pasażerów. Dziennie przez port może przewinąć się do 100 tys. pasażerów. Podjęte działanie ma ograniczyć opóźnienia i odwołania lotów. Dyrektor londyńskiego lotniska wezwał linie lotnicze do zaprzestania sprzedaży biletów na loty. – Kluczowe funkcje na lotnisku wciąż są w znacznym stopniu niedostatecznie obsadzone. W szczególności obsługa naziemna, z którą linie lotnicze zawierają umowy na zapewnienie personelu do odprawy, załadunek i rozładunek bagaży. Robią wszystko, co w ich mocy, korzystając z dostępnych zasobów, a my udzielamy im możliwie największego wsparcia, ale jest to znaczne ograniczenie przepustowości lotniska – przyznał Holland-Kaye, prezes portu lotniczego Heathrow w Londynie.
– Dokonując tej interwencji teraz, naszym celem jest ochrona lotów dla ogromnej większości pasażerów przemieszczających się latem przez Heathrow i zapewnienie, że każdy, kto wyląduje na naszym lotnisku dokończy w bezpieczny sposób swoją podróż – zaznaczył Holland-Kaye, który wdrożył limity po konsultacjach z krajowym regulatorem i ministerstwem transportu, zachęcając od kilku dni przewoźników do redukcji lotów oraz zaprzestania sprzedaży biletów na rejsy w bieżącym sezonie letnim w celu ograniczenia liczby pasażerów.
Walsh od dawna zaciekle krytykował Heathrow, jedno z najbardziej ruchliwych międzynarodowych lotnisk na świecie, które pełni funkcje przesiadkowego hubu. – Powiedzieć liniom lotniczym, aby przestały sprzedawać bilety.... To jest przecież śmieszne – powiedział Walsh. – Heathrow stara się zmaksymalizować rentowność, jaką uzyskuje z lotniska, kosztem linii lotniczych – dodał dyrektor generalny IATA.
Walsh zakwestionował, czy lotnisko płaci cenę za niedoszacowanie popytu jako taktykę negocjacyjną z lokalnymi regulatorami lotniczymi. – Cynik we mnie powiedziałby, że to gra polegającą na próbie oszukania brytyjskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego, jeśli chodzi o regulacje gospodarcze, poprzez zmniejszanie liczby pasażerów – powiedział Walsh, odnosząc się do zmiany wysokości opłat lotniczych ponoszonych przez linie lotnicze, korzystające z głównego portu lotniczego w stolicy Wielkiej Brytanii. – Od pewnego czasu linie lotnicze czuły, że oszukują system i próbują przekonać CAA, aby przyjrzał się niższym prognozom pasażerskim i podniósł średnią opłatę pasażerską na korzyść Heathrow – dodał Walsh.
– Lotnictwo znajduje się pod znaczną presją w miarę wzrostu popytu. Na Heathrow mamy do czynienia z 40-letnim wzrostem w ciągu zaledwie czterech miesięcy, a to, czego potrzebujemy, to współpraca i inwestycje w usługi w celu ochrony pasażerów, a nie nieprzemyślane komentarze emerytowanych szefów linii lotniczych – powiedział rzecznik portu lotniczego Londyn-Heathrow, którego cytuje Agencja Reutera.
Według szacunków IATA na początku 2020 roku ruch lotniczy w Wielkiej Brytanii doznał gwałtownego załamania. Wynosił zaledwie 3 proc. normalnego poziomu w porównaniu do 2019 roku. Walsh powiedział, że nie spodziewa się, że zakłócenia powtórzą się w przyszłym roku. Lotniska nie będą miały już „żadnej wymówki”, żeby nie być gotowe. Dyrektor Zrzeszenia nie spodziewa się, że zawirowania na europejskim niebie znacząco zmienią perspektywy branży w 2022 roku. Na koniec wskazał, że ruch lotniczy w Azji, który przez lockdowny był zamknięty najdłużej, zaczyna się szybko odbudowywać.