Wizz Air w tym roku odbierze pierwszego Airbusa A321XLR o wydłużonym zasięgu. Te wąskokadłubowe samoloty będą mogły obsługiwać połączenie trwające ponad 8 godzin, ale na początku nie trafią do Polski. Zobaczcie dlaczego.
W listopadzie 2019 r. akcjonariusze Wizz Aira ostatecznie zatwierdzili zakup 20 airbusów A321XLR, a zamówienie zostało ogłoszone podczas Paris Air Show 2019, kiedy firma Indigo Partners zakupiła dla swoich trzech linii lotniczych
50 maszyn A321XLR.
W czerwcu 2022 r.
A321XLR odbył pierwszy lot technicznych z Hamburga, a na początku tego roku Airbus poinformował, że
dostawy pierwszych maszyn tego typu się opóźnią i ruszą w III kw. tego roku. Wizz Air nie będzie pierwszym odbiorcą, ale i on spodziewa się otrzymania samolotów w najbliższym czasie. – Pierwszych samolotów Airbus A321XLR spodziewamy się pod koniec 2024 r., a w roku 2025 powinniśmy mieć już 7-8 maszyn tego typu – przypomina József Váradi, prezes Wizz Air.
Pomysłów na wykorzystanie wąskokadłubowych samolotów o wydłużonym zasięgu nie brakuje, a ich pojawianie się na rynku od lat jest wskazywane jako szansa na zwiększenie konkurencji oraz wzmocnienie pozycji lotnisk regionalnych względem hubów. Sprawa nie jest jednak taka prosta, co pokazują pomysł Wizz Air na wykorzystanie nowych samolotów.
Varadi przyznaje, że początkowo był sceptycznie nastawiony, co do pomysłu wykorzystania samolotów o wydłużonym zasięgu, ale doświadczenia Wizz Air z trasami do Abu Zabi, Dubaju czy na Teneryfę pokazują, że jest popyt na takie połączenia, a pasażerowie są w stanie spędzić sześć godzin na pokładzie wąskokadłubowca, o ile cena jest dla nich odpowiednio niska.
– Skoro udało się z czasami podróży na poziomie sześciu godzin to powinno się udać i z ośmioma godzinami, taki czas wydaje się nam teraz jeszcze w miarę komfortowy, ale nie jestem przekonany czy ten czas podróży możemy wydłużać w nieskończoność. W końcu dojdziemy do punktu, w którym efektywność ekonomiczna samolotów szerokokadłubowych na fotel będzie zdecydowanie większa. Zdecydowanie jest granica operowania mniejszymi samolotami na długich trasach – przyznaje Váradi.
– Nie uważam, że trasy transatlantyckie to dobry pomysł. Przewozy zostały tutaj zdominowane przez duże sojusze lotnicze i nie ma co ukrywać, że skala oferowania oraz ekonomika samolotów szerokokadłubowych bardzo utrudnia konkurowanie na tej trasie – podkreśla Váradi i wskazuje, że z punktu widzenia Wizz Air jest wiele zdecydowanie bardziej interesujących tras.
– Patrząc na wykorzystanie XLR z perspektywy Londynu to obecnie nie jesteśmy w stanie latać do Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Omanu czy Kataru, a nowy Airbus daje taką możliwość. Jeśli spojrzymy na to z drugiej strony to jest szansa na loty z regionu to Paryża, Amsterdamu czy Londynu – mówi Váradi.
Wizz Air podtrzymuje także zainteresowanie lotami do Indii zarówno z Włoch, o czym była już mowa, jak i z Polski Węgier czy Austrii. – To najludniejsze państwo na ziemi i widać, że potencjał jest ogromny – zaznacza prezes.
Szef Wizz Air mówił także o tym, że interesująca może być perspektywa latania z Abu Zabi na wschód. – Stąd moglibyśmy polecieć do Singapuru, Chengdu czy innych miast w Chinach, Wietnamu. Jest wiele interesujących opcji. Mamy bazę w Abu Zabi na wschodzie i w Londynie na Zachodzie i możemy je połączyć. To bardzo interesująca możliwość – tłumaczy Váradi.
Tak dobrych perspektyw Wizz Air nie widzi jednak na razie dla Polski. – Jeśli chodzi o wykorzystania A321 XLR i Polskę to myślę, że w krótkim okresie problem polega na tym, że tak długo, jak trwa wojna w Ukrainie na potencjalnych trasach będziemy musieli nadkładać drogi. Polska stanie się ciekawym miejscem dla wykorzystania tego samolotu dopiero jak wojna się skończy – dla XLR, gdy wojna się skończy.
Zwolennikiem pozyskania Airbusów, również tych o wydłużonym zasięgu,
dla PLL LOT był Sebastian Mikosz. Obecny zarząd nie podjął jednak jeszcze decyzji o tym jakie samoloty zostaną pozyskane przez narodowego przewoźnika.