Niskokosztowe linie lotnicze Wizz Air na razie nie planują otwierania długich tras, nawet gdy flota przewoźnika wzbogaci się o airbusy A321XLR pozwalające dolecieć z Europy Środkowo Wschodniej do Stanów Zjednoczonych czy do Azji Wschodniej, poinformowały władze Wizz Air.
Podczas tegorocznych targów lotniczych w Paryżu, grupa kapitałowa Indigo Partners, do której należą trzy linie lotnicze, w tym Wizz Air, złożyła zamówienie na 50 nowo ogłoszonych samolotów wąskokadłubowych dalekiego zasięgu airbus A321XLR. Memorandum w tej sprawie obejmowało nowe zamowienie na 32 A321XLR i zamianę 18 istniejących zamówień z wersji A320neo.
Grupa Indigo Partners poinformowała, że zamówienie 50 A321XLR zostanie rozdzielone następująco: 20 maszyn trafi do Wizz Air, 18 do linii Frontier i 12 do JetSMART.
Nadzieje portów regionalnych Zamówienie nowo ogłoszonych maszyn wąskokadłubowych, które dysponują zasięgiem większym niż zasięg pierwszej generacji boeingów 747, budziło spore zainteresowanie, gdyż w teorii otwiera drogę do oferowania bezpośrednich połączeń dalekodystansowych z mniejszych lotnisk. W przypadku Europy Środkowo Wschodniej (CEE), szczególnie interesujące były zapowiedzi, że 20 maszyn tego typu trafi do linii lotniczych Wizz Air.
– A321XLR stanowi dla Wizz Aira znaczącą szansę na dalszą rozbudowę siatki i połączenie punktów na mapie Wizza, które są poza zasięgiem naszych obecnych maszyn. Obecnie latamy najdłuższe sektory po 5-6 godzin tras z ogromną satysfakcją dla naszych klientów, tak więc A321XLR rozszerzy naszą wyjątkową wartość i ofertę usług na trasach do 7-8 godzin lotu – mówił w momencie składania zamówienia József Váradi, prezes Wizzaira. To sugerowało, że węgierski przewoźnik jest zainteresowany otwarciem wielu połączeń np. z Budapesztu na wschodnie wybrzeże USA czy w kierunku Azji.
Temat lotów długodystansowych z mniejszych lotnisk został podchwycony także przez przedstawicieli polskiej branży lotniczej.
– Patrząc tylko na nowe produkty Airbusa, widać, że samoloty wąskokadłubowe o zwiększonym zasięgu są szansą dla portów regionalnych, by stać się miejscami, z których będziemy mogli latać do większości lotnisk, obecnie poza naszym zasięgiem –
powiedział prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych (zarządcy Katowice Airport), Artur Tomasik, podczas odbywającej się w Rzeszowie konferencji Sky&More.
– Airbus A321LR ma zasięg 7,4 tys. kilometrów. To umożliwia np. loty z Katowic do większości kierunków w Azji. Taki zasięg obejmuje dwie trzecie Afryki i wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych i Kanady. A przecież w 2022 roku spodziewamy się pojawienia A321XLR, który będzie mógł przelecieć bez międzylądowania 8,7 tys. km. Możliwe więc będzie zrealizowanie połączenia ze Śląska do Pekinu – tłumaczył zarządzający lotniskiem w Pyrzowicach.
Wizz Air woli umacniać się w Europie Obecnie wydaje się coraz mniej prawdopodobne, że ze Śląska za ocean lub do Pekinu dolecimy samolotami w barwach Wizz Air. Odchodząc od wcześniejszych deklaracji, Váradi zapowiedział, że airbusy A321XLR będą w głównej mierze wykorzystywane do otwierania połączeń na podstawie kierunków obecnych już teraz w siatce połączeń przewoźnika, takich jak Dubai czy Wyspy Kanaryjskie, zamiast do otwierania lotów do nowych, bardziej oddalonych kierunków.
– Głównym celem XLR będzie łączenie punktów na naszej istniejącej mapie połączeń – zapowiedział Váradi podczas czwartkowej (25.7.) prezentacji wyników finansowych Wizz Air za pierwszy kwartał. Jak wynika z wypowiedzi szefa węgierskiego przewoźnika, bardziej niż ekspansją na dalekich trasach, Wizz Air zainteresowany jest poszerzaniem udziałów na rynku europejskim.