Świat oczekuje ataku odwetowego Izraela na Iran, a Wizz Air miesza w systemie rezerwacyjnym: anulując i przywracając możliwość zakupu biletów na loty m.in. z Krakowa i Warszawy do Tel Awiwu, kiedy większe od „taniego” operatora linie lotnicze nie wrócą do Izraela przez co najmniej miesiąc. Sprzedaż biletów na loty, które się nie odbędą, to działanie w celu poprawienia przepływów finansowych, czy jednak klasyczny skok na kasę?
Sytuacja na Bliskim Wschodzie nigdy nie była idealna – okresy relatywnie spokojne przeplatane były wymianami ognia, w których zwykle ginęły osoby cywilne, choć przywódcy zarówno Izraela, jak i Libanu niezmiernie uważają, że „precyzyjne” ataki rakietowe wymierzone są wyłącznie we wrogą i zagrażającą bezpieczeństwu państwowego infrastrukturę.
Izraelski atak rakietowy na Bejrut, którego celem była eliminacja długoletniego przywódcy-mózgu Hezbollahu zakończył się sukcesem, lecz w jego efekcie Iran posłał na izraelskie terytorium salwę prawie 200 rakiet, co stwarza zagrożenie bezpieczeństwa realizacji operacji lotniczych –
branża lotnicza żyje w niepewności, musząc dostosowywać się do szybko zmieniającej się geopolityki i ponosząc dodatkowe koszty lub straty.
Wizz Air inny niż wszyscy Wszystkie linie lotnicze z Izraela normalnie operują, podczas gdy zagraniczni przewoźnicy anulowali zaplanowane na październik loty do Tel Awiwu. Warto podkreślić, że północnoamerykańscy operatorzy nie planują wzmożenia rejsów do portu im. Ben Guriona do co najmniej lata 2025 roku. Inną drogą podążą Wizz Air. Kiedy linie z Europy, w tym LOT, nie realizowali zaplanowanych lotów, to
węgierski przewoźnik do Tel Awiwu latał cały czas, windując ceny biletów.
Teraz, kiedy świat oczekuje izraelskiego ataku odwetowego na Iran, Wizz Air nie dostosowuje się do konkurencji, dodając z powrotem do systemu rezerwacyjnego biletu na rejsy m.in. z Krakowa i Warszawy do Tel Awiwu, które usunął w zeszły weekend. Po trzech dniach (w środę) w kanałach sprzedażowych pojawiła się możliwość zakupu biletu na loty od 5 października, czyli najbliższej soboty. Po kilkunastu godzinach Wizz Air zaktualizował system biletowy, anulując loty do środy w następnym tygodniu.
Ceny biletów lotniczych na przyszłotygodniowe operacje są bardzo wysokie – wysokopłatna taryfa danego lotu zwykle oznacza, że taki rejs się nie odbędzie. Dlaczego więc Wizz Air sprzedaje bilety na loty, które się nie odbędą? Prawo nie zabrania takiego procederu, lecz – ze zdroworozsądkowego punktu widzenia działanie – widać, że działanie ma drugie dno, np. w chęci poprawienia przepływów finansowych. Pasażerowie zakupią bilety na loty do Izraela, Wizz Air je anuluje, procedując zwrot środków przez dobre kilka tygodni lub oferując zwrot na konto Wizz Aira.
Zła praktyka Robienie ludziom z mózgu wodę, wmawiając, że loty się odbędą nie jest uzasadnione. Praktyka Wizz Aira jest antykonsumencka. Przypomnimy, że węgierskie linie sprzedawały bilety na rejsy Katowice – Erywań, choć nie miały przyznanego zezwolenia eksploatacyjnego. Niestety, ale działania z ostatnich kilku dni przypominają klasyczny skok na kasę.
Chęć osiągnięcia wyłącznie zysku potwierdza ostatni rejs Rijad – Budapeszt. Piloci dwukrotnie próbowali wlecieć w iracko-irańską przestrzeń powietrzną, gdyż przelot na zachód przez te kraje jest krótszy – spalane jest mniej paliwa, więc koszty operacyjne są niższe, choć
Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego odradza przeloty przez Iran. Niestety, ale po dwóch nieudanych próbach piloci zrezygnowali, kierując się w stronę Egiptu. Samolot nie doleciał jednak od razu do Budapesztu, gdyż konieczne było międzylądowanie na Cyprze w celu dotankowania paliwa.