Ceny jednostkowe samolotów Boeinga mogą wzrosnąć nawet o 40 milionów dolarów. Duży wzrost cen – pokłosie napięć handlowych, wywołanych cłami nałożonymi przez administrację Donalda Trumpa – zakłada dyrektor generalny AerCap, największej na świecie firmy zajmującej się leasingiem samolotów.
Dyrektorzy generalni amerykańskich linii lotniczych optymistycznie patrzyli na prezydenturę Donalda Trumpa. Republikanin miał wnieść
„powiew świeżości” w branżę lotniczą, gdyż skłonność do nadmiernej regulacji administracji Joe Bidena ograniczyła konkurencyjność rynkową przewoźników ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, wpędzając sektor w stagnację.
Administracja 47. prezydenta ma jednak inne (niecodzienne i wręcz innowacyjne) podejście do prowadzenia polityki, zarówno w ujęciu stosunków międzynarodowych, jak i światowego handlu. Polityka handlowa opiera się na paradygmacie wojny celnej. Donald Trump regularnie ogłasza nałożenie kolejnych ceł, którymi objęci zostali bliscy sojusznicy, jak i państwa, które do tej pory pozostawały z USA w wolnorynkowych stosunkach gospodarczych.
Cła mogą mieć negatywny wpływ na branżę lotniczą, w szczególności na sektor produkcyjny. W wywiadzie dla „CNBC” Aengus Kelly, dyrektor generalny AerCap, największej na świecie firmy zajmującej się leasingiem samolotów, podkreślił, że jeśli Stany Zjednoczone Ameryki i Europa nałożą na wszystkie towary cła odwetowe w wysokości 25 proc., cena boeinga 787 gwałtownie wzrośnie, co doprowadzi do negatywnych konsekwencji dla linii lotniczych, które już borykają się z wąskimi marżami zysku.
– Cena Dreamlinera wzrośnie o 40 milionów dolarów – zapowiedział Kelly, zaznaczając, że ani przewoźnicy, którzy zamawiają samoloty bezpośrednio u Boeinga, jak i firmy leasingowe nie będą w stanie tyle zapłacić. Zwycięzcą wojny celnej może być jednak Airbus, gdyż – zdaniem dyrektora generalnego AerCap – wiele linii lotniczych zwróciłoby się do europejskiego rywala Boeinga, który mógłby przejąć do 80 proc. światowego rynku nowych samolotów. Irlandczyk przewiduje, że w najgorszym scenariuszu (w dłuższej perspektywie) Boeing dostarczałby samoloty wyłącznie rodzimym liniom lotniczym. W efekcie, udziały koncernu w światowym rynku nowych samolotów spadłyby do około 25 proc.
Od czasu objęcia urzędu przez Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone nałożyły 25-proc. cła na Kanadę i Meksyk, 20-proc. na Chiny. Cła w wysokości 20 proc. nałożone zostały także na importowane aluminium i stal. Oczekuje się, że amerykański prezydent podejmie więcej działań w kwietniu. A Boeing już odczuwa skutki wojny handlowej w swoim rozległym łańcuchu dostaw, który obejmuje kluczowe komponenty pozyskiwane od dostawców z całego świata. Koncern jest silnie obecny w Kanadzie i Meksyku, gdzie wytwarzane są podzespoły do komercyjnych (pasażerskich) programów, w tym podwozia, silniki i inne komponenty.