Nakaz wydany przez Pekin na zarządy chińskich linii lotniczych zakłada, że w czasie trwania wojny handlowej rodzimi przewoźnicy nie będą odbierać samolotów wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Do „prawa” zastosowały się już Juneyao Airlines, które wstrzymały odbiór boeingów 787 Dreamliner, a strategia wzrostu na międzynarodowym rynku lotów dalekodystansowych stanęło pod znakiem zapytania.
2 kwietnia został ogłoszony przez Donalda Trumpa jako „Dzień Wyzwolenia”. W ów dzień USA nałożyły 10-proc. cła na wszystkie kraje i indywidualne, wyższe cła wzajemne na państwa, z którymi Stany Zjednoczone Ameryki mają największe deficyty handlowe. W oświadczeniu Białego Domu podkreślono, że „polityka nierynkowa” Chin doprowadziła do globalnej dominacji Państwa Środka i przyczyniła się do utraty 3,7 miliona miejsc pracy w USA w latach 2001–2018.
8 kwietnia wysokość ceł na produkty chińskie została podniesiona z 34 do 84 proc. Chiny nie pozostały dłużne i odpowiedziały nałożeniem identycznej stawki celnej. Dzień później Trump, będąc świadkiem załamania się rynku obligacji, wycofał się z indywidualnych ceł do co najmniej 9 lipca, lecz prezydent USA podwoił stawkę celną nałożoną na Chińską Republikę Ludową, podnosząc wysokość ceł do 125 proc. W środę (16 kwietnia) Biały Dom oświadczył, że na niektóre chińskie produkty cło wzrosło do aż 245 proc.
Pekin określa amerykańskie cła jako „irracjonalne”, lecz władze Państwa Środka nie pozostają dłużne i podejmują działania odwetowe: na import ze Stanów Zjednoczonych Ameryki nakładane są wzajemne (wysokie) cła. Chiński rząd zdecydował także o wydaniu
nakazu wstrzymania odbioru samolotów i zakupu nowych maszyn. Nowe „prawo” wdrożyły już Juneyao Airlines, które wstrzymały dostawę boeingów 787-9 Dreamliner. Flota długodystansowa przewoźnika z Szanghaju opiera się wyłącznie o samoloty amerykańskiej produkcji – linie użytkują dziewięć „Liniowców Marzeń”.
Juneyao Airlines pokładały dużą nadzieję z dostawami kolejnych B787, albowiem chiński operator chciał napędzić ekspansję na międzynarodowych rynkach dalekiego zasięgu, uruchamiając rejsy na nowych trasach (m.in. do USA) i zwiększając częstotliwość lotów do Australii i Europy. Bez nowych Dreamlinerów przewoźnik jest w sytuacji, w której osiągnięcie pożądanego wzrostu będzie niczym walka z wiatrakami. Jednak bez widocznego końca obecnych napięć handlowych, szanghajskie linie lotnicze będą musiały uaktualnić strategię na najbliższe miesiące, zanim ambicje ekspansji na dalekie dystanse staną się rzeczywistością.